– Wasi marines i moi ludzie mogÄ… mieć z tym trochÄ™ problemów – przyznaÅ‚ Cord...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

– Ale nie flar–ta. Bez kÅ‚opotu pokonajÄ… rozlewiska, jeÅ›li nie bÄ™dÄ… gÅ‚Ä™bsze niż to.
– NaprawdÄ™? – Teraz Kosutic miaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci. – To co ciÄ™ goniÅ‚o, mieszkaÅ‚o na pustyni. Te zwierzaki – kciukiem pokazaÅ‚a stojÄ…cÄ… za niÄ… PatriciÄ™ – specjalnie siÄ™ nie różniÄ….
– Flar–ta i flar–ke wystÄ™pujÄ… wszÄ™dzie – powiedziaÅ‚ Cord. – LubiÄ… wysoko poÅ‚ożone, suche regiony, bo tam nie ma atul grack, ale można je spotkać też na bagnach.
Pahner odwrócił się i spojrzał na D’Len Paha. Wódz poganiaczy zajął miejsce zabitego w zasadzce opiekuna Pat; teraz czekał
cierpliwie, aż ludzie podejmą decyzję.
– Jak myÅ›lisz, Pah, zwierzÄ™ta przejdÄ… przez to bagno? – spytaÅ‚ kapitan sceptycznym tonem.
– OczywiÅ›cie – zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ poganiacz. – To nad tym tak debatowaliÅ›cie?
KlepnÄ…Å‚ zwierzÄ™ pod pancernÄ… kryzÄ…, a flar–ta ruszyÅ‚a przed siebie. JÄ™knęła żaÅ‚oÅ›nie na widok czarnego bÅ‚ota, ale posÅ‚usznie w nie weszÅ‚a.
Każda stopa flar–ta wyposażona byÅ‚a w cztery palce o skórzastych podeszwach i potężnych pazurach do kopania. Szerokie i miÄ™siste Å‚apy zaopatrzone byÅ‚y również w bÅ‚onÄ™ pÅ‚awnÄ…. Patricia rozsunęła szeroko palce, ponad trzykrotnie zwiÄ™kszajÄ…c powierzchniÄ™ stóp. ZapadÅ‚a siÄ™ w grzÄ…skie bajoro, ale znalazÅ‚a oparcie, nie dotknÄ…wszy nawet brzuchem powierzchni wody.
– Hmmm – mruknÄ…Å‚ w zamyÅ›leniu Roger. – Może podejść dalej?
Pah znów szturchnął zwierzę, które zagulgotało warkliwie, ale posłusznie weszło głębiej w czarną wodę. Najwyraźniej na bagnach czuło się równie dobrze co w dżungli, chwilę później jednak zaburczało i pospiesznie zawróciło do brzegu. Z głębi bagna w jego stronę ruszyła zmarszczka w kształcie litery V.
Roger zÅ‚apaÅ‚ oparty o drzewo karabin i odbezpieczyÅ‚ go. Åšrut z karabinów marines zaczÄ…Å‚ rykoszetować od powierzchni wody. Spanikowane flar–ta gramoliÅ‚o siÄ™ na brzeg, książę jednak nabraÅ‚ powietrza i spokojnie wycelowaÅ‚.
Pahner przeÅ‚Ä…czyÅ‚ karabin na amunicjÄ™ przeciwpancernÄ…, kiedy dotarÅ‚o do niego, że lżejsze ceramiczne pociski zwyczajnie odbijajÄ… siÄ™ od powierzchni wody. Zanim jednak zdążyÅ‚ wystrzelić, zagrzmiaÅ‚ karabin Rogera. Woda spieniÅ‚a siÄ™ od konwulsji trafionego zwierzÄ™cia. RzucajÄ…cy siÄ™ w agonii stwór byÅ‚ dÅ‚uższy i smuklejszy niż chrystebestia, ogólnie jednak podobny, o takiej samej Å›luzowatej skórze. Prążkowany zielono–czarny potwór rzucaÅ‚ siÄ™ jeszcze chwilÄ™, tryskajÄ…c krwiÄ… z ogromnej rany barku, po czym wywróciÅ‚ siÄ™ brzuchem do góry.
– Kolacja – powiedziaÅ‚ spokojnie Roger, Å‚adujÄ…c nastÄ™pny pocisk do komory.
Pahner pociÄ…gnÄ…Å‚ nosem.
– PoÅ‚owa problemu rozwiÄ…zana. ZaÅ‚adujemy plecaki na zwierzÄ™ta i pójdziemy za nimi przez bagno.
– Kranolta raczej nas tam nie zaatakujÄ… – powiedziaÅ‚ w zamyÅ›leniu Cord. Poganiacze weszli do wody, by wyciÄ…gnąć na brzeg zastrzelone zwierzÄ™. – LeÅ›ne ludy nie majÄ… żadnego pożytku z takich mokradeÅ‚. Nie bÄ™dÄ… siÄ™ czuli na nich tak pewnie jak w puszczy, a na pewno nie bÄ™dÄ… siÄ™ spodziewać, że bÄ™dziemy siÄ™ tÄ™dy przedzierać. Ale gdzieÅ› tam – szaman wskazaÅ‚ włóczniÄ… w gÅ‚Ä…b moczarów – gdzieÅ› tam jest rzeka Hurtan. A jej flar–ta nie przejdÄ….
– Kiedy już tam dotrzemy, zbudujemy most – zaÅ›miaÅ‚a siÄ™ Kosutic. – Najpierw musimy dać sobie radÄ™...
– Z Mohiunga – dokoÅ„czyli chórem Pahner i Roger.


* * *

Poertena poślizgnął się i przytopił, zanim Denat wyciągnął go, sapiącego i plującego wodą, i postawił na nogi. Mechanik splunął z obrzydzeniem, ale udało mu się nie zamoczyć karabinu.
– DziÄ™ki, Denat – zaczÄ…Å‚, ale przerwaÅ‚, kiedy jego heÅ‚m zaczÄ…Å‚ syczeć i strzelać.
– Cholera! – PinopaÅ„czyk zdarÅ‚ heÅ‚m z gÅ‚owy; sÅ‚uchawki komunikatora zaczęły wyć. – Kurwisyny mieli być wodoodporne –
mruknął. Będzie musiał się tym zająć później.
Kompania brnęła przez gÅ‚Ä™bokie po pas bagno przez caÅ‚e dÅ‚ugie mardukaÅ„skie popoÅ‚udnie. Marsz byÅ‚ ciężki – bÅ‚oto wsysaÅ‚o buty i przywieraÅ‚o do kombinezonów, a niewidoczne korzenie i zatopione gaÅ‚Ä™zie chwytaÅ‚y za kostki. WiÄ™kszość marines po kilku 118
upadkach od stóp do głów pokryta była czarnym szlamem.
Jedynym wyjÄ…tkiem byli strzelcy, jadÄ…cy na grzbietach flar–ta.
– Popatrz tyko na tego nadÄ™tego fiuta – mruknÄ…Å‚ Poertena, patrzÄ…c wilkiem w kierunku ksiÄ™cia, jadÄ…cego na pierwszym zwierzÄ™ciu.
– Też byÅ› tam siedziaÅ‚ – powiedziaÅ‚a Despreaux, przyspieszajÄ…c, by sprawdzić, jak radzi sobie jej sekcja Bravo – gdybyÅ›, oczywiÅ›cie, umiaÅ‚ strzelać jak on.
– PocaÅ‚ujże miÄ™ w... – mruknÄ…Å‚ mechanik. – I patrz, gdzie idziesz, bo ciÄ™ coÅ›, kurde, zeżre!


* * *

Roger spojrzaÅ‚ w prawo i kÄ…tem oka zauważyÅ‚ zmarszczkÄ™ na powierzchni wody, byÅ‚a jednak niewielka i oddalaÅ‚a siÄ™ od kolumny. Jazda nie różniÅ‚a siÄ™ zbytnio od normalnej, może tylko byÅ‚a nieco bardziej pÅ‚ynna. Flar–ta miażdżyÅ‚o stopami wiÄ™kszość gaÅ‚Ä™zi i zwalonych drzew, nie zwalniajÄ…c nawet tempa.
Bagienna roślinność ustępowała rozmiarami dżungli, a większość drzew wydawała się stosunkowo młoda. Cord wspominał, że za czasów jego ojca okolicę pokrywały pola uprawne, co mogło wyjaśniać wiek roślin. To z kolei, pomyślał książę, mogło wyjaśniać ich rozmiary.
ObejrzaÅ‚ siÄ™, by popatrzeć na brnÄ…cych przez bagno marines, i poklepaÅ‚ po Å‚bie PieszczurÄ™. Biedni dranie cali pokryci byli gÄ™stym, czarnym bÅ‚otem; tak wykoÅ„czonych Roger ich jeszcze nie widziaÅ‚. Konieczność trzymania karabinów w górze i przedzierania siÄ™ przez bagno dawaÅ‚a im siÄ™ we znaki. Najgorzej mieli grenadierzy – na gÅ‚owach i barkach nieÅ›li skrzynki i pasy z amunicjÄ…, a w wyciÄ…gniÄ™tych rÄ™kach ciężkie granatniki. Wszystko to razem sprawiÅ‚o, że książę, siedzÄ…cy na grzbiecie Patricii, poczuÅ‚ siÄ™ podle.
Jedynym pocieszeniem był dla niego fakt, że na coś się przydaje. Kolumna przyciągała stada drapieżników, a karabiny marines, nawet po przełączeniu na cięższą amunicję przeciwpancerną o wolframowym rdzeniu, nie były przeciw nim tak skuteczne jak jedenastomilimetrowy sztucer księcia. Cięższe pociski i o mniejszej prędkości wylotowej przebijały bez trudu powierzchnię wody, podczas gdy śrut często się od niej odbijał.
Książę jednak nie cieszył się z tego, zwłaszcza że zapadała noc.


* * *
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.