Nie zdołałby dosięgnąć blastera...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

W każdej chwili strażnik mógł zauważyć androida, a
W przestronnej sieni tylko jedne drzwi były zamknięte. Obok stał smukły android
wtedy...
strażniczy. Oczywiście, tutaj, w głuszy, Imperialni nie zważali na miejscowe przesądy
- W porządku, zrobiliście już swoje, przegląd zakończony. Teraz wynocha - po-
dotyczące androidów. Han wycelował w korpus maszyny i wystrzelił jeden ładunek.
wiedziała Leia lodowatym głosem.
Błękitne ogniki spowiły androida, który strzelał iskrami z antenek. Han podszedł bliżej.
Szturmowcy zniknęli. Przejęli się jej serdecznością? Po kilku sekundach księż-
Strażnik próbował zareagować, ale skończyło się na tym, że wypuścił kłęby dymu.
niczka przycupnęła przy kominku.
Ograniczone środki bezpieczeństwa - pomyślał Han, przykładając wytrych do kon-
- Poszli już.
trolki drzwi. - Chyba zbyt łatwo mi idzie. Jeśli to kolejna pułapka...
- Odsuń się - powiedział Han i ostrożnie stanął w palenisku. Przez chwilę spoglą-
To i tak dadzą sobie radę. 3PO powinien być już z powrotem na pokładzie „Soko-
dała na niego z przerażeniem. Chmura sadzy spowiła go od stóp do głów.
ła". Szkoda, że oddał androidowi komunikator. No, ale nawet słaby sygnał ściągnąłby
- Oto nadszedł mój wybawca - usłyszał dobiegający zza czarnej zasłony głos Lei.
tu wszystkich szturmowców...
- Nie wrócą? - spytał, wychodząc spod komina i przecierając oczy, by cokolwiek
- Leia? - zawołał cicho w mrok pokoju. - To ja. Zabłysło światło.
widzieć.
- Cześć - usłyszał nad sobą.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
Ale tu bałagan. Android strażniczy dalej stał przy drzwiach, udrapowany malow-
niczo w sztuki różnej odzieży. Przypominał wieszak. Leia też potrafiła szybko działać.
- Pewnie wrócą - odparła dziewczyna. - Nie jest to najlepsza kryjówka.
ROZDZIAŁ 15
Zniknęła w niedużych drzwiach i pojawiła się po chwili z olbrzymim, białym
ręcznikiem.
Gaeriela stanęła przed drzwiami Eppie Belden i poprawiła świeżo przyciętą wiąz-
- Nie ruszaj się, Han. Spróbuję coś z tobą zrobić. Minutę później rzuciła czarny
kę sadzonek krzewu malinowego. Każda gałązka zdolna była zrodzić soczysty owoc,
ręcznik na podłogę.
ale pozostawienie ich wszystkich na krzewie powodowało, że owoce rosły drobne i
- Teraz wyglądasz możliwie. Han spojrzał na fotel antigrav.
kwaśne. Zastanowiła się nad tym - trzeba usunąć niektóre pędy, aby pozostałe rozwinę-
- Hejże! Mam pomysł.
ły się bujniej. Mała to pociecha, ale zawsze coś. Czy Eppie zrozumie, że mężczyzna,
który od ponad wieku był jej mężem nie żyje i to za sprawą troskliwej opieki samego
gubernatora? Czy też i tym razem starsza pani ucieknie w iluzje, jak stało się to w przy-
padku śmierci Rovidena?
Drzwi otworzyła pielęgniarka Eppie.
- Dzień dobry, Clis.
- Cześć, Gaeri. - Clis odsunęła się, wpuszczając gościa. Spoglądała jednak jakoś
dziwnie. - Wejdź. Szybko.
- Coś nie tak? - Gaeriela skierowała się do pokoju, w którym stał ulubiony fotel
Eppie. Starszej pani nie było. - Gdzie...
- W gabinecie.
- W gabinecie?
- Sama zobacz.
Gaeriela przeszła przez jadalnię do osobistego gabinetu Orna Beldena. Na tle
ekranu dojrzała niewysoką, przygarbioną postać.
- Eppie!
Postać obróciła się. Pomarszczona twarz starszej pani była pełna życia.
- A kogo niby spodziewałaś się zastać? - spytała, spoglądając na Gaeri i po pta-
siemu przekrzywiając głowę.
- Od rana jest taka - mruknęła Clis. - Wchodź. Pytała już o ciebie.
- I o tego młodego człowieka. - Eppie odsunęła fotel od ekranu. - Kto to jest? Skąd
przybył?
Gaeri aż usiadła ze zdumienia.
- To... rebeliant - wykrztusiła po chwili. - Niebezpieczny... Jedi. Jeden z nich.
- Ho, ho. - Eppie poruszyła się na krześle. - Nasi dawni nauczyciele przekazali
nam sporo mądrości, ale też kilka wierutnych bzdur. - Uniosła kościsty palec. - Powin-
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.