- Gdyby łaskawa pani zjawiła się o dzień później - powiedział do Debory, która dała mu znak, żeby się do niej przedostał - Bazyli przyszedłby tu osobiście...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Zdecydowano jednak, że tego ranka nie powinien jeszcze wybierać się tak daleko.
- Więc był bardzo chory? - odezwała się znów pełna niepokoju.
- Na ziemię i moją głowę, jakżeż on był chory! Gdybyśmy jechali o jedną godzinę krócej, wszystko byłoby dobrze. Albo gdyby droga była, powiedzmy, o milę lub dwie krótsza. No więc siedział wysoko w siodle i śpiewał wielbłądom, a za chwilę padł jak długi, a w jego umyśle wszystko się kotłowało. Miał gorączkę, kiedy wjeżdżaliśmy do miasta. Strażnicy zaczęli zadawać nam pytania, a on im powiedział, że się nazywa Mały Issachar i jest synem Lota. Przez dwa dni nie wiedział, kim jest.
Debora była ogromnie poruszona.
- Musiał bardzo dużo przecierpieć! - zawołała.
- Pani, całe życie spędziłem na szlakach, lecz nigdy nie przeżyłem czegoś podobnego. Chwilami i ja czułem, że w moim umyśle zaczyna się kotłować. - Potem kiwnął głową pełen otuchy. - Ale już wszystko przeszło i szybko dochodzi do siebie. Mówi nawet, że natychmiast wyruszy do Efezu. Myślę, że to nie jest rozsądne.
- Na pewno nie - przyznała skwapliwie. - Jestem pewna, że to nie jest rozsądne.
W tym momencie pojawił się Adam i szepnął, że ma jej wiele do powiedzenia. Zachował jednak wiadomość przy sobie, bowiem wzrok jego spoczął na wystrojonym poganiaczu wielbłądów.
- Na co ta cała maskarada? - spytał. - Po co się ubrałeś jak drugorzędny Salomon?
Czymham zaprotestował z oburzeniem.
- To moje szaty weselne! Dziś biorę sobie nową żonę.
Adam podszedł do niego, zagłębił obie ręce w obszernych, błękitnych fałdach tuniki i potrząsnął nim z furią.
- Rozmyślałem nad tobą. Wciąż słyszę o twoim nawyku żenienia się i jestem zdumiony. Czy mężczyzna może utrzymać szereg żon z takiej płacy, jaką ja tobie daję? A teraz zaczynam wierzyć, że prawdą jest to, o czym mówiono. Tak, to przekonanie umacnia się we mnie, ilekroć spojrzę na ciebie, mój strojny panie młody. Czy pamiętasz, co zrobił Samson, kiedy wykrył, że młodzieńcy z Timny orali pole jego jałówką?
- Zabierz swoje ręce - powiedział Czymham, starając się wyjść z sytuacji z godnością.
- Mocarny Samson - ciągnął dalej Adam, potrząsając nim jeszcze mocniej - wyszedł i zabił trzydziestu ich krewniaków. Zaczynam czuć wokół ciebie, Czymhamie, zbieraczu żon, odór podobnych poczynań. Nie jestem drugim Samsonem, ale mogę wymierzyć ci surową karę.
- To, co mówisz, jest fałszem; twoje słowa są dla mnie bez znaczenia. - Czymham wyswobodził się, strząsając z siebie jego ręce.
- Mogę ci tyle powiedzieć, Adamie ben Aszer, że nie jestem już twoim człowiekiem.
Adam pozwolił sobie na parsknięcie.
- Co do tego jesteśmy zgodni. Nie jesteś już moim człowiekiem.
Czymham się oddalił, zaś Adam zaczął przekazywać Deborze wiadomości zebrane w czasie rozmowy z wysłannikiem bankiera.
- Twój ojciec przybył do miasta wczoraj. Na nasze szczęście przez trzy dni byli unieruchomieni brakiem wiatru. Widział się z Jabezem, rozmawiał z władzami miejskimi, konferował na osobności z urzędnikami. Teraz, kiedy ty przyjechałaś, odbędzie się spotkanie przed sędzią.
Debora spojrzała na niego z wielkim niepokojem.
- Adamie, jak sądzisz, co może się zdarzyć?
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.