- Zgadza się - powiedział Śliwa - tak by wyglądało wróżenie z fusów przez demokratyczne środki przekazu, które jak wiadomo mówią prawdę i tylko prawdę...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


Przesiedzieli w zakrystii jeszcze trzecią dobę. Pod osłoną nocy podkradł się do okna Piotruś; przez lufcik podał chleb, pieczonego kurczaka, parę butelek piwa, by w dobrej kondycji doczekali ranka. O wschodzie słońca zjawił się starowina.
- Chciałem panów zawiadomić, że dzisiaj lekcje będą wznowione. Młody pomocnik księdza Maciąga został w trybie nagłym urlopowany.
- Bardzo słusznie! - rzekł Śliwa uśmiechając się półgębkiem. - Staraliśmy się nie narobić tutaj bałaganu. Chłopaki, W drogę!
Kiedy już zwinęli transparent, śmieci zapakowali do siatki, a on portret Lenina wziął pod pachę - wyciągnął dłoń do księdza Kurowskiego.
- Proszę się nie dziwić...
- Synu - odparł emerytowany proboszcz - jestem za stary, żeby dziwić się czemukolwiek na tym rozwichrzonym świecie. Pożegnał się bez urazy.
ROZDZIAŁ CZWARTY
Znikająca bestia. Biuralista Rak próbuje naprawić świat. Ślepota dyrektora Pewnusi. Doktor teologii demaskuje piekielne zwierzę.
 
Dojrzały wiek Adama Raka przypadł na schyłek owej pięknej epoki, w której królowały chwytliwe hasła: Bogaćcie się i Polak potrafi, w prasie odmieniano przez wszystkie przypadki moralno-polityczną jedność narodu, a Polska rosła w siłę i ludziom żyło się dostatniej. Ściślej mówiąc, jednym żyło się coraz dostatniej, a innym coraz gorzej. Jeśli zaś o siłę chodzi, to przypominała ona balon rozdęty miliardowymi pożyczkami, które dzieci i wnuki będą spłacać do - za przeproszeniem - osranej śmierci. Tego jednak Adam Rak ani wiedział, ani się domyślał. Był człowiekiem nieprzyzwoicie przeciętnym. Wzrost średni, twarz banalna, wykształcenie nijakie, charakter bez wyrazu, horyzont myślowy umiarkowany. Szatyn o piwnych oczach, żonaty, ojciec dwojga dzieci, właściciel mieszkania dwupokojowego w nowym bloku i malucha bez garażu. Żadnych zainteresowań poza telewizją, stosunek do pracy bezpłciowy, natomiast do alkoholu życzliwy. Można podejrzewać, że niemiłosierny Stwórca ustawił między Odrą a Wisłą sztance i tłucze bez umiaru samych Raków.
Powyższa charakterystyka jest niesprawiedliwa. Owszem, wstąpił do PZPR z czystego oportunizmu, lecz z biegiem czasu zaczął dostrzegać w programie partii pewne pozytywy, za którą warto było nadstawiać karku. Powszechne świadczenia socjalne, dostępne dla wszystkich warstw szkolnictwo, brak bezrobocia, tanie mieszkania i tak dalej. Prawda, że ochrzcił dzieci i chadzał do kościoła, gdy jednak dewocja małżonki przekroczyła granice tolerancji, zbuntował się i zerwał więzy z parafią. Przyznać również trzeba, że strawę duchową czerpał z lektury klasycznej beletrystyki, nie poprzestając na telewizyjnej papce. Jednym słowem jego charakter ulegał zmianom w czasie, krystalizował się w walce sprzeczności, których życie zwłaszcza w latach 1980-1981 nie szczędziło.
Miał Adam pewną sympatyczną cechę: lubił zwierzęta, choć z uwagi na miniaturowe rozmiary mieszkania uczucie to funkcjonowało na odległość, zdalnie sterowane, jeśli się można tak wyrazić. Czasem pogłaskał kota na podwórku, przebiegającemu psu rzucił patyk, zimą dokarmiał ptaszki, lecz żadnej żywiny w domu nie trzymał. Tylko przypadek sprawił, że zmuszony był spojrzeć na problem z bliższej, niejako dotykalnej perspektywy.
Wracał kiedyś ze spaceru, wesoło podśpiewując, bo dzień słoneczny i nieoczekiwana premia w portfelu - a tu coś ociera się o nogawkę i pomiaukuje. Patrzy - niby kot, ale większego kalibru; maść prążkowana, więc chyba nie kot; morda bezczelna, wąs gęsty, kły jak nie przymierzając u buldoga. Na pewno nie kot. Stworzenie łeb zadziera, w oczy popatruje i tak łasząc się przymilnie podąża krok w krok za Adamem, pod sam dom.
- Gdzie ja będę ciebie trzymał w tej naszej dziupli na szóstym piętrze - perswaduje Rak - idź sierotko swoją drogą,
- Miauuu, miau miau.
- Samym mlekiem nie wyżyjesz, bidulinko, a z mięsem kłopoty.
- Miiiau!
- Myszy w bloku brak, a zresztą diabli wiedzą czy byś je żarł.
- Miau mi...
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.