i drudzy zapewniają że Nowa Republika właściwie niczym się nie różni od Imperium...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


Mimo to, nawet jeżeli odniosła jakieś obrażenia, nie dała tego poznać po sobie.
Zachęcają pozostałych, żeby zwarli szeregi, przyłączyli się akurat do nich i przeciw-Kiedy nieznajoma istota przeszła, Han dźwignął się znów na czworaki. Potem, nie stawili się nieprzyjaciołom Ligi Istot Ludzkich. Wydaje mi się, że członkowie każdej mówiąc ani słowa, podjął wędrówkę w ślad za przewodniczką.
grupy najbardziej we wszechświecie nienawidzą wszystkich pozostałych. To nie ma A może więzienną strażniczką, bo i to mogło się okazać. Po prostu nie był tego sensu. Zupełnie niepodobne do Dralów.
całkiem pewien.
- Którzy sprawiają ci najwięcej kłopotów, ciociu? - zapytał Ebrihim. -

Wspominałaś o jakiejś grupie... nazwałaś ich Dralistami, prawda?
Księżna Marcha z Mastigoforu lubiła podkreślać, że nie wierzy, aby jej siostrze-
- To oni są najgorsi. Ze wszystkich innych grup właśnie Draliści przysparzają mi niec Ebrihim odziedziczył wszystkie dziwactwa po kimś z jej gałęzi rodu. Nie mogła największych zmartwień. To oni tną energetyczne kable i to oni terroryzują podróżni-jednak żywić najmniejszych wątpliwości, że odziedziczył także dwie czy trzy cenne ków. Każdego dnia oskarżają kogoś innego o to, że jest kolaborantem. Dasz wiarę?
zalety. Za jedną z nich uważała wytrwałość, aczkolwiek uważała, że siostrzeniec zbyt Pewnego razu nawet mnie nazwali kolaborantką. Rzecz jasna, nie zatroszczyli się o to, rzadko ją okazuje. Czasami jednak, kiedy wymagały okoliczności, Ebrihim potrafił
żeby wyjaśnić, z kim kolaboruję i o co może chodzić moim rzekomym mocodawcom.
wykrzesać z siebie sporo sił, podczas gdy wszyscy inni, kompletnie wyczerpani, dawno Wszystko wskazuje, że najbardziej zależy im na tym, by panował chaos i żeby mogli zrezygnowali z dążenia do celu.
twierdzić, iż nie zgadzają się z nikim i niczym. Ja jednak dobrze wiem, co to znaczy Kiedy chciał, był także znakomitym uczonym, ale - zdaniem ciotki - nie robił wła-być nazywanym kolaborantką. Nie uwierzysz, ale w kilku domostwach eksplodowały ściwego użytku z tej umiejętności. Umiał przedstawiać we właściwym świetle fakty i podrzucone bomby.
spokojnie na ich temat dyskutować. Zdarzało się, że obiektywnie analizował sytuację, a
- Co takiego? - przeraził się Ebrihim. - Dralowie podrzucają bomby do domów in-potem wyciągał z niej rzetelne wnioski. Nigdy też nie dopuszczał, żeby fakty myliły mu nych Dralów? Rzeczywiście, trudno w to uwierzyć.
się z opiniami. Także w tym pomagała mu wytrwałość. Potrzebował jej, żeby móc ba-
- Z początku sama tak mówiłam, siostrzeńcze, ale nie mogłam narażać innych tyl-dać, śledzić, obserwować i egzaminować. Niewątpliwie osiągnąłby niejedno, gdyby nie ko dlatego, że ktoś uznał mnie za kolaborantkę. A zatem odprawiłam wszystkich, któ-
miał usposobienia dyletanta. A ponieważ interesował się dosłownie wszystkim, nigdy rych mogłam - krewnych, służących, przyjaciół... wszystkich. Dom bez nich wydaje się nie poświęcał dosyć czasu na dogłębne zajęcie się jednym zagadnieniem.
Janko5
Janko5 145
Roger MacBride Allen
Trylogia Koreliańska II - Napaść na Selonii
146
strasznie pusty. Mam nadzieję, że powrócą, kiedy ta historia wreszcie się zakończy.
Marcha zawsze martwiła się o to, co może przydarzyć się jej siostrzeńcowi. Moż-
Jeżeli kiedykolwiek się zakończy.
liwe, że Ebrihim wydawał się ludziom istotą zrównoważoną, spokojną i rozsądną, a Marcha pokręciła głową i nalała do filiżanki siostrzeńca nową porcję herbaty.
czasem nawet surową. Jednak, gdyby oceniać go według przyjętych na Dralii norm
- Nie mam pojęcia, co będzie dalej - ciągnęła ponuro. - Naprawdę nie wiem.
postępowania, należałoby stwierdzić, że jest kapryśny, lekkomyślny, nieodpowiedzial-
- Ja także nie, ciociu Marcho - powiedział Ebrihim. - Ja też nie wiem.
ny i trzpiotowaty. Jego ciotka już dawno straciła wszelką nadzieję, iż siostrzeniec ustat-
- Czym mogłabym cię poczęstować? - zapytała nagle księżna, jakby dopiero teraz kuje się i założy własną rodzinę. Nie musiała znać się na psychologii, żeby uznać sym-przypomniała sobie o obowiązkach dobrej gospodyni. - Może jeszcze jednym twardo-patię, jaką darzył ludzkie szczenięta, za namiastkę miłości do własnych dzieci, które herbatnikiern? -dodała, sięgając po głęboką misę.
nigdy mu się nie urodzą. Z drugiej strony niewykluczone, że pozwalała sobie na wycią-
- Z prawdziwą przyjemnością, ciociu - odrzekł Ebrihim. - Twoje herbatniki są, jak ganie zbyt daleko idących wniosków. Księżna z Mastigoforu nie powinna tracić czasu zawsze, doskonałe. Twarde jak drewno i takie aromatyczne. Już zdążyłem zapomnieć, na bzdury... nawet jeżeli sama je wymyślała.
jak kiedyś za nimi przepadałem. Jedzenie, jakim żywią się istoty ludzkie, nie wpływa Chyba jednak w każdej rodzinie dałoby się znaleźć kilku ekscentrycznych sio-korzystnie na stan siekaczy.
strzeńców albo bratanków i było to niewątpliwie jakąś pociechą. Księżna Marcha przy-
- Cieszę się, że ci smakują, siostrzeńcze - odparła Marcha, wyraźnie zadowolona. -
pomniała sobie o tym, słuchając opowieści Ebrihima o przygodach, jakie przeżył, po-Ale mów, co u ciebie? Jak to się stało, na wszystkie gwiazdy, że obracasz się w towa-dróżując w towarzystwie członków rodziny przywódczyni Nowej Republiki. Szpiego-rzystwie trojga ludzkich szczeniąt i dorosłego Wookiego?
wanie, niespodziewane napaści, porwanie i uwolnienie Hana Solo, atak na Koronę.... to
- To nie są zwyczajne ludzkie szczenięta, ciociu Marcho - żachnął się Ebrihim. -
wszystko było dla niej czymś wyjątkowym, niecodziennym.
Czy naprawdę ich nazwisko nic ci nie mówi? Ich rodzice są znanymi, ważnymi osobi-Jednak bardziej niż wszystko inne wstrząsnęło nią wykorzystanie przez siostrzeńca stościami.
szacunku, jakim cieszyła się rodzina nowych pracodawców, do własnych, samolubnych
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.