Miejsce na prawdziwe spotkanie„Od gwiazdy do gwiazdy milion świetlnych lat jazdy, od człowieka do człowieka droga równie daleka...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Tak mijamy się co dzień, jak z przechodniem przechodzień”. Takie były słowa modnej kiedyś piosenki i tak jest rzeczywiście - mijamy się co dzień z bardzo wieloma ludźmi, ale z niewielu naprawdę się spotykamy. Nawet w rodzinie mijanie się jest nierzadkie. Każdy spieszy do swojego zajęcia i swoich spraw, w przelocie rzucając informacje czy polecenia.
„A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33, 11). Spotkanie jest kontaktem twarzą w twarz, jest bezpośrednim kontaktem osobowym z drugim człowiekiem. Najważniejszym warunkiem spotkania jest dostrzeżenie, skoncentrowanie się na drugiej osobie. Dopiero ono, a nie przelotne mijanie się, zbliża ludzi między sobą, wyprowadza z samotności.
Spotkanie zawsze odbywa się w jakiejś konkretnej sytuacji, w konkretnym miejscu. Miejsce to może sprzyjać spotkaniu lub utrudniać je. Są miejsca, w których bardzo trudno się spotkać, można się tylko minąć, jak na ruchomych schodach, z których jedne jadą w górę, drugie w dół - mignie znajoma twarz, ale zaraz zasłonią ją inne, usłyszy się jakieś słowo, ale zaraz utonie w ogólnym gwarze.
Miejsce spotkania musi być bezpieczne, bliskie, ładne, takie żeby można się w nim czuć spokojnym, nie rozproszonym, skoncentrowanym na osobach. Takim miejscem powinien być dom. To, czy dom nadaje się na ludzkie spotkanie, nie zależy od jego wielkości i bogactwa, ale od pewnych cech specyficznych, które tworzą ogólny nastrój. Składają się nań sytuacje i przedmioty, które będąc przedmiotami codziennego użytku, jednocześnie stają się symbolami.
Zarówno liturgia, jak życie codzienne pełne są symboli. W domu wiele rzeczy ma takie podwójne znaczenie: bezpośrednie i symboliczne. To one właśnie tworzą miejsce na spotkanie. Ważnym sprzętem o takim znaczeniu jest stół. Na stole stawia się pożywienie, wspólnie zasiada się do stołu. Przy stole siedzimy blisko siebie, można sąsiada dotknąć, można by go nawet uderzyć, ale skoro zasiadamy do wspólnego stołu, to znaczy, że sobie ufamy. Przy stole widzimy się twarzą w twarz. Nikt nie stoi za naszymi plecami, nie zaskoczy nas znienacka; jesteśmy bezpieczni. Patrzymy na współbiesiadników, widzimy ich wyraz twarzy, wymieniamy spojrzenia. Widzimy każdy każdego, jesteśmy razem.
Przy stole estetycznie nakrytym miło się siedzi, choćby to był stół kuchenny. Przy stole dobrze się rozmawia. Stół jest centrum, dookoła którego można się zebrać, zwraca wszystkich ku sobie. Dobrze się przy nim spotkać.
Przy stole dzielimy się pożywieniem. Spoglądamy na półmisek i wiemy, ile możemy sobie nałożyć, żeby dla wszystkich starczyło. Przy stole wzajemnie sobie służymy podając to, czego komu brakuje. Zauważamy te drobne braki i podsuwamy coś sąsiadom. Bierzemy z zaufaniem podane jedzenie, wzmacniamy się nim, a także wzmacniamy się obecnością innych. Pożywienie pozwala zachować życie biologiczne, wspólne jedzenie jest więc jakby zaproszeniem do wspólnego życia. Dlatego jest u nas zwyczaj częstowania gościa, choćby skromnym - właśnie symbolicznym - pożywieniem.
Wiedzą o tym dobrze panie domu, które, gdy ktoś chce porozmawiać, zaczynają od podania herbaty. To znak dzielenia życia z drugim. Znak ważny, ale nie powinien zasłonić tego, na co wskazuje - cóż z tego, że gość dostanie dużo potraw, jeśli gospodyni nie zdąży z nim porozmawiać?
Lepiej więc nieraz zabrać gościa do kuchni, by z nim razem przygotować posiłek, niż przyjąć go bardziej uroczyście, ale pozbawić swojej obecności.
Można też włączyć gościa w swoje czynności domowe, dając mu tym znak:
„Jesteś swój, nie przeszkadzasz mi”, a jednocześnie obdarzyć swoim zainteresowaniem, dostrzec jego problemy, skoncentrować się na nich, właśnie - spotkać się.
Szkoda, że w obecnych ciasnych mieszkaniach często stół zastępuje niski stolik - ława, ustawiony z reguły nie na środku, ale z boku pokoju. Siada się przy nim z jednej strony, jak widownia w teatrze, żeby nikt nie zasłaniał telewizora. Niski stolik nie stanowi centrum, ale podstawkę pod naczynia, a jedzenie jest tylko zaspokojeniem potrzeb organizmu i upodobań smakowych, a nie wspólnym posilaniem się. Niski stolik nie przeszkadza w patrzeniu w telewizor, który urasta do sprzętu najważniejszego. Też staje się symbolem. Symbolem hałasu, zgiełku i podporządkowania domowników jakiejś zewnętrznej centrali nadawczej, która stara się kierować rytmem dnia, porą snu, a także tym, co należy robić, jak myśleć, w co wierzyć.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.