Ten drugi narzeczony byÅ‚ jeszcze lepszy niż pier­wszy i z pewnoÅ›ciÄ… przewyższaÅ‚ wszystkich kandy­datów miejscowych, nie wspominajÄ…c nawet...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Marynarz, który wiÄ™kszÄ… część życia spÄ™dza na morzu, rybak, ustawicznie narażony na kaprysy oceanu, uzależniony od fanaberii ryb, to byÅ‚o do niczego, nie podobaÅ‚o siÄ™ jej, wolaÅ‚a staÅ‚ego męża na lÄ…dzie. I w koÅ„cu mogÅ‚a przecież opuÅ›cić Calais, mogÅ‚a nawet opuÅ›cić FrancjÄ™, byle tylko pozostać w Europie. Å»adnych obcych konty­nentów, do których trzeba pÅ‚ynąć po niezmierzonej wodzie! Antoinette baÅ‚a siÄ™ wody. Ten narzeczony do Ameryki siÄ™ nie pchaÅ‚, miaÅ‚ wysoko postawio­nych protektorów, w dwóch krajach nawet, tyle że też odjeżdżaÅ‚, mieszkaÅ‚ w pewnym oddaleniu i na­leżaÅ‚o go do siebie porzÄ…dnie przywiÄ…zać. ChciaÅ‚a, żeby jÄ… stÄ…d zabraÅ‚ po Å›lubie.
Chęć wyjazdu z Calais zalÄ™gÅ‚a siÄ™ w niej niedawno i stopniowo nabieraÅ‚a rumieÅ„ców, jej ojciec bo­wiem, mężczyzna w sile wieku, owdowiaÅ‚y przed czterema laty, nabieraÅ‚ wyraźnej ochoty na ponow­ny ożenek, Antoinette zaÅ› przywykÅ‚a już do pano­wania w domu. ZnaÅ‚a wybrankÄ™. Stanowczo wolaÅ‚a wyjść za mąż wczeÅ›niej niż ojciec jÄ… tu wprowadzi, i zainkasować swój posag, zanim energiczna dama poÅ‚oży rÄ…czkÄ™ na mężowskich funduszach. Pomoc­nik jubilera byÅ‚by jÄ… zabraÅ‚ do Paryża, ale okazaÅ‚ siÄ™ półgłówkiem, jego nastÄ™pca, ten piÄ™kny Marcin, mógÅ‚ jÄ… zabrać jeszcze dalej. Byle nie zwlekać zbyt dÅ‚ugo...
Marcinek twardo czekaÅ‚ na pannÄ™ JustynÄ™ i grzÄ…zÅ‚ coraz gÅ‚Ä™biej, niespokojny trochÄ™, jak starszy brat i pani hrabina potraktujÄ… jego zamiary matrymonial­ne. SamodzielnoÅ›ci siÄ™ nie baÅ‚, czymÅ› tam wÅ‚asnym już dysponowaÅ‚, interesy różne umiaÅ‚ zaÅ‚atwiać, chciaÅ‚ tylko uniknąć zadrażnieÅ„ uczuciowych, bo lu­biÅ‚ spokój i przyjaźń. W korespondencji delikatnie napomykaÅ‚ o nadzwyczajnych zaletach byÅ‚ej narze­czonej pomocnika jubilera, na co Florek nieco mniej delikatnie poprosiÅ‚, żeby siÄ™ nie wygÅ‚upiaÅ‚. Åšwiet­liste oczy Antoinette robiÅ‚y swoje i wreszcie mÅ‚o­dzieniec dostaÅ‚ tak zwanego maÅ‚piego rozumu.
Nie wiadomo, co by z tego wynikÅ‚o, gdyby nie to, że nadpÅ‚ynęła Justyna, już oficjalnie zakontraktowa­na lordowi Blackhillowi, zaaprobowana przez caÅ‚Ä… lordowskÄ… rodzinÄ™, przywrócona niejako elementar­nej przyzwoitoÅ›ci. MÅ‚oda para oczekiwaÅ‚a jej w por­cie. Jack Blackhill odprowadziÅ‚ narzeczonÄ… tylko do Dover i nie pojechaÅ‚ z niÄ… dalej, ponieważ absolut­nie nie wypadaÅ‚o, żeby podróżowali razem.
Justyna byÅ‚a zakochana rzetelnie i wszelka miÅ‚ość cieszyÅ‚a siÄ™ jej poparciem. Z Antoinette zdążyÅ‚a siÄ™ zaprzyjaźnić już w czasie pierwszej rozmowy, kiedy koiÅ‚a rozpacz po wariactwie pomocnika jubilera, po­lubiÅ‚a jÄ…, obydwoje z Marcinkiem, jej zdaniem, pa­sowali do siebie i razem tworzyli przeÅ›liczny obra­zek. Bez chwili namysÅ‚u obiecaÅ‚a poparcie. Niech sobie Florek mówi, co chce, babka też, istniejÄ… jesz­cze Przylescy, którzy ich przyjmÄ… z otwartymi ra­mionami, już ona to zaÅ‚atwi. Marcinek zatem, nim odjechaÅ‚ z panienkÄ…, zdążyÅ‚ dać na zapowiedzi.
Tym sposobem wytworzyÅ‚a siÄ™ sytuacja, rzadko spotykana. Wszyscy byli nadzwyczajnie zadowole­ni. Uszczęśliwiona Antoinette jęła szykować siÄ™ do upragnionej odmiany życiowej, jej przyszÅ‚a macocha promieniaÅ‚a radoÅ›ciÄ…, że pozbÄ™dzie siÄ™ uciążliwej pasierbicy, ojciec niezbyt chÄ™tnie rozstawaÅ‚ siÄ™ z cór­kÄ…, ale zarazem czuÅ‚ ulgÄ™ niezmiernÄ…, bo też siÄ™ obawiaÅ‚ zadrażnieÅ„, Marcinek odjechaÅ‚ w stanie upo­jenia, a Justyna, wystÄ™pujÄ…ca w charakterze dobrot­liwej opatrznoÅ›ci, czuÅ‚a w gÅ‚Ä™bi duszy bÅ‚ogość do­datkowÄ…. Istny raj! Dysonansem bÅ‚ysnÄ…Å‚ diament.
PrzygotowujÄ…c wyprawÄ™ i przeglÄ…dajÄ…c swoje rze­czy, Antoinette natknęła siÄ™ na zapomniany sakwojażyk. Jego wÅ‚aÅ›ciciel przepadÅ‚ niedawno, ale Å›lad po nim zdążyÅ‚ ostygnąć. Eks-narzeczona obejrzaÅ‚a przedmiot i zawahaÅ‚a siÄ™, zwróciÅ‚aby mu wÅ‚asność nienaruszonÄ…, gdyby to byÅ‚o możliwe, ale koÅ‚ataÅ‚a siÄ™ w niej jeszcze odrobina pretensji do niego i na żadne wysiÅ‚ki nie miaÅ‚a ochoty. Wyrzucić byÅ‚o gÅ‚u­pio. Po namyÅ›le zdecydowaÅ‚a siÄ™ zostawić go sobie na pamiÄ…tkÄ™ i wtedy dopiero przystÄ…piÅ‚a do obejrze­nia zawartoÅ›ci.
W sakwojażyku znajdowaÅ‚ siÄ™ pugilaresik, chro­niÄ…cy sumÄ™ stu dwudziestu franków, sÅ‚oik pomady do wÅ‚osów, nowiutki, wyraźnie Å›wieżo nabyty, nie podpisane pokwitowanie odebrania bransolety, pa­pieroÅ›nica z trzema papierosami, maÅ‚a kłódeczka z kluczykiem, nadgryziony i nieco zjeÅ‚czaÅ‚y batonik czekoladowy i coÅ› owiniÄ™tego w używanÄ… chustkÄ™ do nosa. Antoinette potrzÄ…snęła zawiniÄ…tkiem z chust­ki i na blat stolika wypadÅ‚a rozmigotana bryÅ‚a.
Nie widziała tej bryły nigdy, ale słyszała o niej dosyć. Doskonale wiedziała, co to jest.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.