XXVI MiÄ™dzy mÅ‚otem a kowadÅ‚em  Na kraÅ„cu sadów przylegajÄ…cych do skarbieÅ„skiego dworzyszcza, na schodzÄ…cej w Å‚Ä…ki...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


Dzień był niedzielny, popołudniowe słońce dogrzewało łagodnie. Miodny zapach dojrzewającego owocu wisiał nad sadem w spokojnym powietrzu.
Wrochna z trudem powstrzymywała chłopaków, by nie wybiegali na łąkę, na której Jaskotel z bratem Michałem szli o lepszą w rzucaniu oszczepem. Chłopcy wiedzieli, że wygra ten, kto rzucając z miejsca, gdzie utkwił oszczep, dosięgnie jednej z wierzb stojących na przeciwległych krańcach łąki. Starszy trzymał stronę ojca, młodszy obstawał za stryjem i poszturkiwali się wzajemnie pokrzykując, gdy któryś z zawodników zręczniejszym rzutem choć o krok się posunął ku wyznaczonemu celowi. Zwycięstwo jednak wahało się długo. Jaskotel rozgrzany wysiłkiem zrzucił kubrak obnażając się do pasa. Swoboda ruchów dała mu widoczną przewagę i wypierać jął przeciwnika, choć rzuty obydwu stawały się krótsze; zmęczeni już byli obydwaj. Mały Michał widząc, iż stryj przegrywa, złościć się zaczął wołając na ojca, by kubrak włożył, lecz ten zaśmiał się jeno i miotał dalej z wielką zręcznością. Zdało się już, iż Michała od przegranej nic nie uchroni.
Duży Michał jednak - a duży był istotnie, bo o głowę od Jaskotela wyższy, postawą i usposobieniem przypominający Gołucha, a oburęczny jak ojciec, widząc, że zmęczoną już prawicą nie sprosta Jaskotelowi, ująwszy oszczep lewą, od razu pierwszym rzutem nadrobił znaczną część utraconej przestrzeni. Teraz mały Skarbek jął przeciwić się i dwaj malcy naprzód kłócić, a potem bić się zaczęli. Wrochna usiłowała ich uspokoić, krzyk zrobił się wielki, iż nie słychać było, że włodarz Czyż nadchodząc z dala już coś woła.
Dopiero gdy zbliżył się, a chłopcy trochę przycichli, Jaskotel zauważył go i zapytał:
- Co tam, stary?
- Kniaź Mieszko przyjechał - odparł Czyż.
Porwali się wszyscy, przerywając zabawę i Jaskotel zarzuciwszy kubrak, co prędzej popędził z Michałem ku dworowi, a za nim wiodąc dzieci za ręce podążyła Wrochna.
Książę zsiadł już z konia i na podcieniu ze starą Zbisławą rozmawiali, gdy nadbiegł Jaskotel i podejmując pana pod nogi, witał go z wyrzutami, że o przybyciu nie dał wieści, by godne przyjęcie przygotować.
- W gości przyjadę kiedy indziej, gdy sposobna pora pozwoli. Ninie jeno z drogi zboczyłem, by rozmówić się z tobą.
- Ale nie pogardzicie chlebem pod moim dachem, do Poznania jeszcze kęs drogi. Może byście przecie spoczęli? - mówił Jaskotel patrząc ze współczuciem na zmęczoną, poszarzałą twarz księcia. - Czekały sprawy tyle czasu, poczekają dzień jeszcze czy dwa. Z wyprawy przecie wracacie, to nawet koniom oddech się należy.
Uśmiechnął się Mieszko z porównania i odparł:
- Chlebem nie pogardzę, byle prędko. Konie też dopiero w stajni wypoczną, a inne się weźmie pod wierzch. Za mnie zaś nie ma komu dźwigać.
- Jakże?! - rzekł żywo Jaskotel. - Przecie pod nieobecność waszą kniaź Bolko nie żałował kości, by klęskę głodu odwrócić. I powiedzieć trzeba, że zaradził wszystkiemu. Choć urodzaje nie dopisały, jako było do przewidzenia, obawy już nie ma. Zaraza też szczęściem już odeszła i trapić się nie ma o co.
- Pomówimy - rzekł książę wymijająco - tymczasem prowadź na posiłek, bośmy od świtu w drodze i zgłodniali. Weszli do świetlicy, wraz z wojewodami Włastem i Prandotą i zasiedli za stołem, gdy przybrana już Wrochna we drzwiach się ukazała, a służba za nią niosła potrawy. Wrochna skłoniła się głęboko przed księciem, a on łaskawie pogładził ją po jasnych włosach mówiąc:
- To jest ta, co cię usidliła i trzyma, że zapomną wnet ludzie, iż wojak był z ciebie jeden z pierwszych, że o czym innym nie wspomnę.
Wrochna zarumieniła się, lecz Jaskotel śmiejąc się odparł:
- Samiście mówili, że nasz ród wam potrzebny, a od włóczenia się po świecie nie rośnie. Tedy z waszego przykazania doma siedziałem, a żem czasu nie stracił, wraz wam pokażę - i do Wrochny się zwracając powiedział:
- Pochwalże się przed kniaziem, bo jest przed kim, choć czy jest czym niewiada.
- Prawda! - rzekł Mieszko - żem to jeszcze waszych dziatek nie widział.
Wrochna wyszła a książę ciągnął:
- Byle się w starego Auduna wdały, będzie się czym pochwalić.
Jaskotel pokraśniał i odparł:
- Starszy iście dziada przypomina, po którym i imię wziął. Kląć też już umie jak stary i bitnik z niego jest. Zasię młodszy do starego Wyszkota i do Gołuchów podobniejszy. Przerwało rozmowę wejście Wrochny z chłopcami. Starszy szedł śmiało, oczy mu świeciły z ciekawości i podniecenia; młodszy ociągał się i Wrochna za rękę wieść go musiała; gdy stanęli przed Mieszkiem, palec wsadził w usta i usiłował skryć się za brata, choć mu to nie szło, gdyż wyższy był od niego.
Książę, biorąc Skarbka na kolana, przyświadczył:
- Prawda, że do dziada podobny.
A zwracając się do malca zapytał:
- Będziesz taki jak dziad, mężny i wierny?
- Będę - rzekł chłopak z przekonaniem. - Ojciec mówili, że wnukowi waszemu mamy służyć, jak ojciec waszemu synowi, a dziad wam. Mieszko uśmiechnął się, lecz jakoś niepewnie, jakby go coś ubodło. Wrochna dzieci wyprowadziła i rozmowa potoczyła się o świeżo ukończonej wyprawie. Książę wiózł wielkie łupy i dary, od cesarzowej otrzymane. Weleci już drugi rok z rzędu znaczną klęskę ponieśli i Mieszko mógł żywić nadzieję, że spokój będzie miał od nich na Pomorzu zaodrzańskim, gdzie w Szczecinie, Wołgoszczy i innych grodach znaczne załogi zostawił, tak że i skandynawskim i duńskim rozbójnikom niełacno byłoby Wolinowi zagrozić. Tym potrzebniejsze to było, że sprawa morawska nie przestawała drażnić stosunków z Czechami, a świeżo i Stefan węgierski przypomniał sobie, że niegdyś Morawy do Węgier należały. Trzeba było na południe oczy trzymać zwrócone.
Kończyli posiłek, lecz książę, który umilkł pod koniec, siedział przybladły. Po chwili rzekł do Jaskotela:
- Spocząć muszę przed wyjazdem. Nie chcą mi już siły dopisywać.
Jaskotel porwał się i wiodąc księcia do swej komnaty i mówił:
- Bo ostalibyście! Pilnego macie co, skoczę po kniazia Bolka. Ze wszystkim moglibyście się zdać na niego.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.