- Chce pani powiedzieć, że był to ktoś z zewnątrz, ktoś, kto przybył na wyspę?- Tak...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Prawdopodobnie ukrywał się w tej grocie, póki nie pojawiła się szansa.
Poirot z powątpiewaniem potrząsnął głową.
- Sądzi pani, że udałaby się na spotkanie z odrzuconym wielbicielem? Nie, wyśmiałaby go i nie poszła.
- Mogła nie wiedzieć, że udaje się na spotkanie z nim - powiedziała Rosamund. - Mógł podszyć się pod inną osobę.
- To niewykluczone - szepnął Poirot. Po chwili dodał: - Ale zapomina pani o jednym, mademoiselle. Człowiek planujący morderstwo nie zaryzykowałby przejścia po grobli i koło hotelu przy świetle dziennym. Ktoś mógłby go zobaczyć.
- Niekoniecznie. Nietrudno pojawić się tu nie zwracając na siebie niczyjej uwagi.
- Ma pani całkowitą rację, to możliwe. Sęk w tym, że nie mógł liczyć na taką możliwość.
- Zapomniał pan o czymś. O pogodzie - rzekła Rosamund.
- O pogodzie?
- Tak. W dniu morderstwa była wspaniała pogoda, ale proszę pamiętać, że poprzedniego dnia padał deszcz i wyspę otulała gęsta mgła. Każdy mógł wówczas niepostrzeżenie się tu przedostać. Wystarczy tylko zejść na plażę i spędzić noc w grocie. Ta mgła, panie Poirot, jest bardzo ważna.
Poirot popatrzył na nią w zamyśleniu.
- Bardzo wiele kryje się w tym, co pani przed chwilą powiedziała.
Rosamund zarumieniła się.
- To tylko moja teoria. Trudno powiedzieć, ile jest warta. A jakie jest pańskie zdanie?
- Eh hien, mademoiselle - rzekł Herkules Poirot i spojrzał na morze w dole. - Nie snuję wyszukanych teorii. Zawsze jestem skłonny wierzyć, że zbrodnię popełniła najbardziej prawdopodobna osoba. W pierwszej chwili wydawało mi się, że wszystko wskazuje na jedną osobę.
- Niech pan mówi dalej - wtrąciła Rosamund znacznie zimniejszym tonem.
- Ale, widzi pani, na mojej drodze pojawiła się przeszkoda. Teraz wydaje się, że ta osoba nie mogła popełnić zbrodni.
Usłyszał głębokie westchnienie.
- I co? - spytała bez tchu. Herkules Poirot wzruszył ramionami.
- To właśnie jest mój problem. - Urwał, po czym nagle spytał. - Czy mogę pani zadać pytanie?
- Oczywiście.
Zwróciła ku niemu twarz, czujną i napiętą. Ale pytanie, które padło, było nieoczekiwane.
- Kiedy tego dnia wróciła pani do pokoju, żeby przebrać się do gry w tenisa, czy wzięła pani kąpiel?
Rosamund spojrzała na niego ze zdumieniem.
- Kąpiel? Co pan ma na myśli?
- Właśnie to mam na myśli. Kąpiel! Porcelanowa wanna, odkręca się krany i wypełnia ją wodą. Później wchodzi się do kąpieli, wychodzi, i szu... szu... szu... woda spływa mrą.
- Panie Poirot, czy pan zupełnie oszalał?
- Nie. Jestem przy zdrowych zmysłach!
- Cóż, nie, nie kąpałam się.
- Ha! - powiedział Poirot. - Więc nikt się nie kąpał. Jest to niezwykle ciekawe.
- Ale dlaczego miałby się ktoś kąpać?
- Właśnie, dlaczego? - powtórzył mały detektyw.
- To pytanie trochę w stylu Sherlocka Holmesa - zadrwiła Rosamund.
Herkules Poirot uśmiechnął się.
- Czy pozwoli pani na pewną bezczelność, mademoiselle?
- Jestem pewna, że nie umiałby się pan zachować bezczelnie, panie Poirot.
- To bardzo uprzejme z pani strony. Mogę więc ośmielić się zauważyć, że używa pani doskonałych perfum... mają nuance... delikatny, ulotny czar - zrobił wymowny ruch ręką i dodał rzeczowym tonem - „Gabrielle 8”, jak mi się wydaje.
- Jest pan domyślny. Rzeczywiście, zawsze ich używam.
- Podobnie jak zmarła pani Marshall. Są modne, prawda? I bardzo kosztowne.
Rosamund uśmiechnęła się nieznacznie i wzruszyła ramionami.
- Siedziała pani tu, gdzie się teraz znajdujemy, mademoiselle, owego przedpołudnia, gdy popełniono zbrodnię. Panna Brewster i pan Redfern, opływając wyspę, dostrzegli panią, a przynajmniej pani parasolkę chroniącą przed słońcem. Czy pani jest pewna, mademoiselle. że owego poranka nie zeszła pani do Zatoczki Skrzata i nie wchodziła do groty... owej sławnej Groty Skrzata?
Rosamund zwróciła ku niemu twarz i spokojnym, cichym głosem zapytała:
- Pyta pan, czy zabiłam Arlenę Marshall?
- Nie, pytam, czy weszła pani do Groty Skrzata.
- Nie wiem nawet, gdzie jest ta grota. Dlaczego miałabym do niej wejść? Z jakiej przyczyny?
- W dniu morderstwa, mademoiselle, w grocie tej był ktoś, kto używał perfum „Gabrielle 8”.
- Sam pan powiedział przed chwilą, panie Poirot - odpowiedziała ostro Rosamund - że Arlena Marshall używała „Gabrielle 8”. Tego dnia była na plaży. Prawdopodobnie weszła do groty.
- Po cóż miała wchodzić do groty? Jest tam ciemno, ciasno i bardzo niewygodnie.
- Niech pan nie pyta mnie o przyczyny. Znajdowała się wówczas nad zatoczką, wiec jest o wiele bardziej prawdopodobne, że to ona tam wchodziła. Powiedziałam już panu, że całe przedpołudnie nie ruszyłam się z tego miejsca.
- Z wyjątkiem krótkiej wycieczki do hotelu, gdy to zajrzała pani do pokoju kapitana Marshalla - przypomniał jej Poirot.
- Tak, oczywiście, zapomniałam o tym. Poirot powiedział:
- I myliła się pani sądząc, że kapitan Marshall nie dostrzegł pani.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.