obiad

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.



Ziemia posiada kształt balona. Kto go z niej zrobił?

O s z t u c e :
Ulubiona technika krasnoludków-plastyków: grzyboryty.

Przezwisko wśród literatów: „Ty brudnopisie!”

Rolniku! Myj zęby!

. . . O c z ł o w i e k u :
Człowiek myśli sobie to i owo, ale jednak najczęściej to.


40
Sławomir Mroż ek – Opowiadania
Ojciec — człowiek, który był przedtem.

. . . K u l i n a r n e :
Czy zrazy à la Nachimow nie są jednak lepsze?

. . . S a n i t a r n e :
Mieć pluskwy nawet w okularach.

. . . H i s t o r y c z n e :
Atylla — pejcz boży.

. . . T r a n s c e n d e n t a l n e :
Samobójstwo: jeżeli ktoś przyłoży sobie do głowy pistolet zamiast słuchawki
telefonicznej.

Światowiec, gdy umrze: zaświatowiec.

Ojciec-upiór o swoim synu-upiorze (pochlebnie): „Ten chłopiec to prawdziwa złota
czaszka”.

Zawód miłosny: gdy nekrofil znajdzie partnera, który jest w letargu.

„Więc to na zawsze...” — westchnienie, jakie wydaje się po przybyciu do piekła.

41
Sławomir Mroż ek – Opowiadania
OSTATNI HUSARZ

Lucusia spowijała mgła tajemnicy i ważności. Różni ludzie, znajomi, wiedzieli o tym
mniej lub więcej, ale w s z y s t k o wiedzieli tylko niektórzy. W s z y s t k o wiedziała tylko
żona Lucusia, mama Lucusia i babka Lucusia. Pozostali — krewni Lucusia, ba, nawet jego
dzieci — skazani byli na domysły.
Żona Lucusia, codziennie, gdy dzieci już poszły spać, a Lucuś siedział przy lampie, w
pantoflach, z gazetą w ręce — zbliżała się do niego, kładła mu głowę na kolanach i długo,
długo patrząc mu w oczy szeptała: — Na miłość boską, Lucusiu, uważaj na siebie...
Lucuś nie lubił rosołu na kościach cielęcych i ustroju.
Lucuś jest bohaterem.
Zdarza się, że przychodzi do domu rozpromieniony, milczący, ale domowi wiedzą, że
gdyby chciał i mógł, to miałby wiele do powiedzenia. Wieczorem żona pyta go nieśmiało, z
nie tajonym podziwem:
— Znów?...
Lucuś kiwa głową i przeciąga się w ramionach. Cała jego postać wyraża męskość i siłę.
— Gdzie?... — zapytuje dalej żona, przejęta własnym zuchwalstwem.
On wstaje, podchodzi do drzwi, otwiera je nagłym ruchem i sprawdza, czy nikt nie
podsłuchuje. Sprawdza także rolety na oknach. Odpowiada ściszonym głosem:
— Tam, gdzie zwykle...
— Ty... — powiada żona.
W tym słowie jest wszystko.
Wśród bliskich znajomych Lucusia, jak już wspomnieliśmy, krąży niejasna,
podniecająca fama: Lucuś musi uważać... Czy Lucusiowi coś grozi?... Ach, ten Lucuś...
Lucuś im daje, no no...
Jego mama niepokoi się o Lucusia, ale jest z niego dumna. Nie mówi o nim inaczej jak
„mój syn”. Natomiast babka Lucusia, niezłomna matrona, mieszkająca osobno, jest tylko
dumna. Żadnych obaw nie okazuje na zewnątrz. Mówi do swojej córki, matki Lucusia:
— W naszych czasach trzeba się narażać. Sprawie potrzebni są ludzie nieustraszeni.
Gdyby Eustachy żył, działałby tak samo jak Lucuś.
W rozmowie z prawnuczkami robi także aluzje:
— Cieszcie się, że macie takiego ojca — i pokazuje im obrazki przedstawiające rycerzy
w pióropuszach, galopujących przez równiny. — Wasz ojciec mógłby tak samo. On się nie
załamał.
Tymczasem Lucuś wstępuje do szaletu publicznego. Starannie zamyka się w kabinie.
Po upływie chwili z tygrysim światłem w oczach rozgląda się raz jeszcze — czy jest sam?
— po czym błyskawicznie wyjmuje z kieszeni ołówek i pisze na ścianie: „Precz!”
Wypada z ustępu, wskakuje do pierwszej lepszej dorożki lub taksówki i klucząc ulicami
wraca do domu. Wieczorem żona zapytuje go nieśmiało:
— Znów?...
Lucuś działa od dawna i chociaż życie tak intensywne szarpie mu nerwy i przyprawia o
bezsenność — nie rezygnuje.
Lucuś jest ostrożny, zmienia charakter pisma. Od czasu do czasu pożycza także w
biurze wieczne pióro od swojego zwierzchnika. „Jeżeli zidentyfikują, do kogo należy pióro,
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.