- A proszę pomyśleć, jak uciążliwe jest bycie jego bratankiem - powiedział ciepło Zafir...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


Mężczyźni zaczęli dyskutować o tej barwnej postaci, a tymczasem Meera nieśmiało zbliżyła się do Laury.
- Memsahib, nie ma sposobu, żeby taka nisko urodzona istota jak ja mogła coś zrobić dla pani męża, muszę więc podziękować pani. - Zręcznym ruchem zdjęła z szyi kunsztowny złoty łańcuch, zdobiony kwietnymi wzorami. - Proszę to wziąć w dowód wdzięcz­ności.
Laura otworzyła szeroko oczy.
- To jest zbyt wartościowe, Meero. Musisz zatrzymać swoją biżuterię na przyszłość. Będziesz potrzebowała posagu, gdybyś chciała znowu wyjść za mąż.
- Mam dość klejnotów, żeby zapewnić sobie przyszłość. - Meera. ironicznie się uśmiechnęła. - Nie wiem, czy jeszcze kiedyś wezmę sobie męża, memsahib, ale gdybym się zdecydowała, to na pewno mężczyznę z niższej kasty, żeby nie wymagano ode mnie sati. Położyła lśniący łańcuch na dłoni Laury. - A co do wartości tego złota, to moje życie też wiele znaczy.
Widząc, że jest to sprawa honoru, Laura powiedziała z powagą:
- Dziękuję. Zawsze będę wyjątkowo sobie cenić ten naszyjnik. Zadowolona Meera poszła przygotować sobie posianie po drugiej stronie ogniska. Również Laura przygotowywała się do spania. Miała nadzieję, że Ian, który wyraźnie się odprężył, położy się przy. niej, żeby chociaż mogła go dotknąć. Ku jej rozczarowaniu powiedział jednak:
- Chociaż nie wydaje mi się to konieczne, będziemy dzisiaj trzymać wartę. Ja zaczynam, Zafir.
Rozdrażniona i zawiedziona, ciaśniej owinęła się kocem. Ten przeklęty mężczyzna znowu przed nią umknął. Poczekaj, aż znaj­dziemy się na statku do Anglii, pomyślała pół żartem, pół serio. Nawet w najlepszej kajucie nie ma tyle miejsca, żeby zachować duży dystans. Tam Ian znajdzie się na jej łasce.
Do tej pory jednak czekały ją długie noce w samotności.
Zgodnie z oczekiwaniami Iana noc minęła mu spokojnie, zakłócały ją tylko odgłosy leśnego życia i jego bolesne rozczaro­wanie. Raz po raz zerkał na ułożoną w mroku Laurę. I za każdym razem musiał czynić nadludzkie wysiłki, żeby nie podejść tam i jej nie objąć. Był tak samo jak ona stęskniony za zażyłością, która ich łączyła.
Gdy uciekali z miejsca, w którym spotkali Meerę, chciał porwać Laurę w ramiona i tulić do siebie. Niestety, kojąc jej skołatane nerwy, mocno nadwerężał swoje. Już w Hirsar przekonał się, że nie może sobie ufać, jeśli chodzi o Laurę, a sytuacja z każdym dniem się pogarszała.
Łatwo było zrozumieć, dlaczego Laura była królową balu w Cambay. Jej nieświadoma zmysłowość mogła doprowadzić do obłędu najodporniejszego mężczyznę. W każdym razie jego obłęd stale się pogłębiał. Gdyby miała skłonność do flirtów, ściągałaby do siebie mężczyzn w promieniu pięciuset kilometrów. Powinien się chyba cieszyć, że nie zdaje sobie sprawy ze swojego czaru. Inaczej byłaby jeszcze bardziej niebezpieczna.
Dla odwrócenia uwagi zaczął czyścić rewolwer. Wiedział, że nie wytrzyma obecnej sytuacji przez długie sześć miesięcy, których potrzebowali na powrót do Szkocji. Oznaczało to, że musiał do­prowadzić do zmiany ich małżeńskiej umowy. Ale kiedy i gdzie o tym porozmawiać? Po chwili zastanowienia uznał, że Bombaj będzie odpowiednim miejscem. Miasto było cywilizowane i miesz­kało w nim dużo Brytyjczyków, Laura nie będzie więc czuła się tak samotna jak tutaj. Wtedy decyzję, czy chce mieć prawdziwe małżeństwo, oprze na swoich uczuciach, a nie na przekonaniu, że nie ma innej możliwości.
Jeszcze raz przyjrzał się dokładnie jej ciału, które w blasku ognia wyglądało wyjątkowo kusząco. Tak, Bombaj był dobrym miejscem, chociaż z jego punktu widzenia chyba nazbyt odległym. O czekaniu na przyjazd do Szkocji nie było mowy. Składając rewolwer, liczył tygodnie, które dzieliły ich jeszcze od postoju w Bombaju.
Wolał nie myśleć o tym, co zrobi, jeśli Laura nie będzie chciała zmienić warunków ich małżeństwa.
Meera skuliła się pod pożyczonymi kocami. Nie mogła uwie­rzyć w swoje szczęście. Miała rację, śmierć w młodym wieku nie była zgodna z jej karmą. Może właśnie dlatego walczyła o życie z taką determinacją. Angielski sahib (szkocka narodowość była dla Meery niepojętym niuansem) był wspaniały, gdy dzielnie bronił jej przed tłumem, a memsahib to miła kobieta, która będzie dobrą panią. Ten brodaty Pasztun w pierwszej chwili ją przeraził, ale obchodził się z nią bardzo delikatnie. Czuła się bezpieczna, gdy uciekał z nią przed prześladowcami.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.