Alberto dał znak życia dopiero we wtorek rano...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Zgłosił się telefonicznie, tuż po tym, jak matka wyszła do pracy.
- Zofia Amundsen.
- Tu Alberto Knox.
- Tak myślałam.
- Przepraszam, że nie dzwoniłem wcześniej, ale intensywnie pracowałem nad naszym planem. Tylko wtedy, gdy major w pełni koncentruje się na tobie, mogę być sam i nic nie zakłóca mi pracy.
- To dziwne.
- Wtedy po prostu mogę się wymknąć. Nawet najlepsza służba wywiadowcza świata ma swoje ograniczenia, kiedy pełni ją tylko jedna osoba... Dostałem kartkę od ciebie.
- Chciałeś powiedzieć zaproszenie.
- Będziesz miała odwagę?
- Odwagę? Na co?
- Trudno przewidzieć, co może się zdarzyć na takim przyjęciu.
- Przyjdziesz?
- Oczywiście, że przyjdę. Ale przeczuwam jeszcze jeden kłopot. Czy zastanawiałaś się nad tym, że wypada to akurat tego samego dnia, kiedy ojciec Hildy wraca z Libanu?
- Nie, nie pomyślałam o tym.
- To nie może być zbieg okoliczności, że pozwolił ci urządzić filozoficzne przyjęcie w ogrodzie akurat tego samego dnia, kiedy wraca do Bjerkely.
- Jak już mówiłam, wcale o tym nie pomyślałam.
- Ale on pomyślał. No cóż, porozmawiamy jeszcze na ten temat. Czy możesz przyjść do Chaty Majora teraz, przed południem?
- Obiecałem, że powyrywam chwasty z kilku rabat.
- No, to powiedzmy o drugiej. Zdążysz?
- Przyjdę.
 
Dzisiaj także Alberto czekał na Zofię na progu.
- Siadaj tutaj - zachęcił i od razu przystąpił do rzeczy. - Mówiliśmy wcześniej o renesansie, baroku i oświeceniu. Dzisiaj porozmawiamy o romantyzmie, który można określić jako ostatnią wielką epokę kulturalną w dziejach Europy. Zbliżamy się do końca długiej historii, moje dziecko.
- To romantyzm trwał aż tak długo?
 
- Rozpoczął się u schyłku osiemnastego wieku i trwał do połowy zeszłego stulecia. Po roku 1850 nie ma już właściwie sensu mówić o epokach obejmujących literaturę, filozofię, malarstwo, naukę i muzykę.
- Ale romantyzm był taką epoką?
- Mówi się, że romantyzm był ostatnim „wspólnym nastawieniem” do istnienia, wspólnym dla całej Europy. Rozpoczął się w Niemczech jako reakcja na jednostronny kult rozumu w oświeceniu. Jakby po Kancie i jego chłodnym rozumie młodzi Niemcy odetchnęli z ulgą.
- Co czcili zamiast tego?
- Nowe hasła to „uczucie”, „fantazja”, „przeżycie” i „tęsknota”. Również niektórzy z myślicieli oświecenia podkreślali znaczenie uczucia - zwłaszcza Rousseau - ale to było w ramach krytyki zbyt jednostronnego zwrócenia się ku rozumowi. Teraz ten poboczny prąd stał się głównym nurtem w niemieckim życiu kulturalnym.
- Kant przestał już być tak bardzo popularny?
- I tak, i nie. Wielu romantyków uważało się także za spadkobierców Kanta. Kant stwierdził przecież, że istnieją granice tego, co możemy wiedzieć o rzeczach samych w sobie. Z drugiej strony wskazał, jak ważny jest wkład „ja” w poznanie. Teraz każdy miał absolutną swobodę, mógł bez przeszkód dokonywać własnej interpretacji wszechświata. Romantycy wykorzystali to, tworząc prawie nieograniczony kult „ja”. Prowadziło to również do uwielbienia geniuszu artystycznego.
- Czy wielu było takich geniuszy?
- Jednym z przykładów może być BEETHOVEN. W jego muzyce odnajdujemy osobę, która wyraża swe uczucia i tęsknoty. Kiedy tak na to spojrzymy, widzimy, że Beethoven był „wolnym” artystą, w przeciwieństwie do mistrzów baroku, takich jak na przykład BACH czy HAENDEL, którzy komponowali swe dzieła na chwałę Boga, według bardzo surowych reguł.
- Znam tylko sonatę „Księżycową” i symfonię „Przeznaczenie
- Więc wiesz, jak romantyczna jest „Księżycowa” i jak dramatyczne napięcie wyraża Beethoven w V Symfonii.
- Mówiłeś, że humaniści renesansu także byli indywidualistami.
- Owszem, między renesansem i romantyzmem jest wiele podobieństw. Jedną z cech wspólnych jest przekonanie o znaczeniu sztuki dla ludzkiego poznania. I tu także Kant wtrącił swoje trzy grosze. W swej estetyce badał, co się dzieje, kiedy zafascynuje nas coś pięknego, na przykład dzieło sztuki. Kiedy oddajemy się kontemplacji dzieła sztuki bez żadnych innych odczuć poza przeżyciem artystycznym, zbliżamy się także do „rzeczy samej w sobie”.
- To znaczy, że artysta może przekazać coś, czego nie potrafią wyrazić filozofowie?
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.