- Nie, panie...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Chrystus nie kazał zabijać. - A Atacynus? A Kroto?
- Nie mogłem inaczej - mruknął Ursus.
I począł patrzeć jakby z żalem na swe ręce, które widocznie zostały pogańskie, mimo iż dusza chrzest przyjęła.
Następnie postawił garnek na trzonie i kucnąwszy przed kominem, utkwił zamyślone oczy w płomień.
- To twoja wina, panie - rzekł wreszcie. - Po coś podnosił rękę na nią, na córkę królewską?
W Winicjuszu zawrzała w pierwszej chwili duma, że prostak i barbarzyńca śmie nie tylko przemawiać do niego tak poufale, ale jeszcze przyganiać mu. Do tych nadzwyczajnych i nie-prawdopodobnych rzeczy, które spotkały go od onegdajszej nocy, przybyła jeszcze jedna.
Lecz będąc słabym i nie mając pod ręką swych niewolników, pohamował się, zwłaszcza że i chęć dowiedzenia się jakichś szczegółów z życia Ligii przemogła.
Więc uspokoiwszy się począł wypytywać o wojnę Ligów przeciw Wanniuszowi i Swe-bom. Ursus rad opowiadał, lecz nie mógł dodać wiele nowego do tego, co Winicjuszowi opowiadał w swoim czasie Aulus Plaucjusz. Ursus w bitwie nie był, towarzyszył bowiem zakładniczkom do obozu Ateliusza Histra. Wiedział tylko, że Ligowie zbili Swebów i Jazygów, ale wódz ich i król poległ od strzały Jazyga. Zaraz potem odebrali wieści, że Semnono-wie zapalili lasy na ich granicach, i wrócili w lot, by pomścić krzywdę, a zakładniczki zostały u Ateliusza, który z początku kazał im oddawać honory królewskie. Później matka Ligii 113
zmarła. Wódz rzymski nie wiedział, co robić z dzieckiem. Ursus chciał wracać z nim do kraju, ale droga to była niebezpieczna z powodu zwierza i dzikich plemion; gdy więc przyszła wieść, że jakieś poselstwo Ligów znajduje się u Pomponiusza, ofiarując mu pomoc przeciw Markomanom, Hister odesłał ich do Pomponiusza. Przybywszy do niego dowiedzieli się jednak, że posłów żadnych nie było - i w ten sposób zostali w obozie, skąd Pomponiusz przywiózł ich do Rzymu, a po odbytym tryumfie oddał królewskie dziecko Pomponii Grecynie.
Winicjusz, jakkolwiek w tym opowiadaniu drobne tylko szczegóły były mu nie znane, słuchał z przyjemnością, albowiem niezmierną jego pychę rodową łechtało mile to, że naoczny świadek stwierdzał królewskie pochodzenie Ligii. Jako córka królewska, mogła była ona za-jąć na dworze cezara stanowisko równe córkom najpierwszych rodów, tym bardziej że naród, którego władcą był jej ojciec, nigdy dotąd nie wojował z Rzymem, a jakkolwiek barbarzyń-
ski, mógł się okazać groźnym, gdyż wedle świadectwa samego Ateliusza Histra posiadał
„niezliczoną moc” wojowników.
Ursus zresztą potwierdził w zupełności owo świadectwo, albowiem na pytanie Winicjusza o Ligów odrzekł:
- My siedzim w lasach, ale ziemi u nas tyle, że nikt nie wie, gdzie koniec puszczy, i ludu w niej dużo. Są też w puszczy i grody drewniane, w których dostatek wielki, bo co Semnony, Markomany, Wandale i Kwady złupią po świecie, to my im odbieramy. Oni zaś nie śmią do nas iść, jeno gdy wiatr od nich, to palą nam lasy. I nie boimy się ni ich, ni rzymskiego cezara.
- Bogowie dali Rzymianom zwierzchnictwo nad ziemią - rzekł surowo Winicjusz.
- Bogowie to złe duchy - odpowiedział z prostotą Ursus - a gdzie nie ma Rzymian, tam nie ma i zwierzchnictwa.
Tu poprawił ogień i mówił jakby sam do siebie:
- Gdy Kallinę wziął cezar na dwór, a ja myślałem, że może ją spotkać krzywda, tom chciał
iść aż hen do lasów i sprowadzić Ligów na pomoc królewnie. I Ligowie ruszyliby ku Du-najowi, bo to lud dobry, choć pogański. Ot, zaniósłbym im „dobrą nowinę”. Ale ja i tak kiedy, jak Kallina wróci do Pomponii, pokłonię się jej, by pozwoliła mi iść do nich, bo Chrystus narodził się daleko i oni nawet nie słyszeli o Nim... Wiedział on lepiej ode mnie, gdzie Mu się trzeba narodzić, ale gdyby tak u nas, w puszczy, przyszedł na świat, pewnie byśmy Go nie umęczyli, ale hodowalibyśmy Dzieciątko i dbali, by Mu nigdy nie zbrakło ni zwierzyny, ni grzybów, ni skór bobrowych, ni bursztynu. A co byśmy na Swebach albo Markomanach złupili, to byśmy Mu oddali, by zaś miał dostatek i wygodę.
Tak mówiąc przystawił do ognia naczynie z polewką przeznaczoną dla Winicjusza i umilkł. Myśl jego błądziły widocznie czas jakiś po puszczach ligijskich, aż dopiero gdy płyn począł syczeć, wylał go w płaską misę i ostudziwszy należycie, rzekł:
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.