- Pewnie to głupie, co powiem, ale...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

.. czy nie mogłyby one mieć na Księżycu swej bazy?
- Księżyc jako baza? - był wyraźnie zakłopotany. - A to w jaki sposób? Nie mieszkają tam przecież ludzie. A pasożyty nie zamieszkują, o ile wiem, pustej przestrzeni.
Wzruszyłem ramionami:
- To tylko hipoteza, pomysł, który by... wyjaśniał niepokój panujący w naszych umysłach.
W tym momencie wszedł Holcroft. Zrelacjonowałem mu pokrótce, do czego doszliśmy. Zamknął oczy, siadł na łóżku i szybko potwierdził, że podświadome obszary umysłu znajdują się w stanie niezwykłego pobudzenia. Mimo iż nie słyszał mego pytania, odwrócił się i wskazał na Księżyc:
- To jest przyczyna. Oddziaływuje na nas w jakiś sposób, tak samo jak wpływa na ruch powierzchni wód na Ziemi.
Zadałem pytanie:
- SkÄ…d o tym wiesz?
Wzruszył ramionami:
- Po prostu wiem. CzujÄ™ jego przyciÄ…ganie.
Nie była to hipoteza zupełnie pozbawiona sensu. Przecież podobne zjawisko obserwujemy u lunatyków - ludzi, których umysły są pod wpływem przyciągania Księżyca. Ale jak tłumaczyć to zjawisko? Dlaczego Księżyc miałby wpływać na umysł?
Zapytałem Holcrofta:
- Czy sądzisz, że pasożyty zamieszkują Księżyc?
Zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie sądzę, by tam były. Ale... to się jakoś z nimi wiąże.
Uznaliśmy, że lepiej będzie, jeśli wciągniemy resztę w naszą dyskusję. Stanęliśmy w obliczu problemu i dla jego rozwiązania ważna była każda nowa myśl. Poprosiłem wszystkich na spotkanie. Najkrócej jak mogłem, wyjaśniłem im, o co chodzi.
JedynÄ… sensownÄ… sugestiÄ™ wysunÄ…Å‚ Berger, fizyk.
- Czy znacie prace filozofa Gurdżijewa? Twierdził, że istoty ludzkie są pożywką dla Księżyca. Porównywał gatunek ludzki do stada owiec tuczonych na użytek Księżyca.
Zapytałem Holcrofta:
- Czy widzisz w tym jakiÅ› sens?
Odpowiedział z powagą:
- Myślę, że tak. Nie ulega wątpliwości, że Księżyc wywiera dziwny wpływ na umysł ludzi. Nie ma to nic wspólnego z grawitacją. Wydaje się także, że Księżyc nigdy nie był częścią Ziemi ani Słońca, że pochodzenie jego jest inne. Być może jest uwięzioną przez Ziemię kometą. Jego skład chemiczny bardzo się różni od ziemskiego. Przypuśćmy, że Księżyc rzeczywiście kradnie ludzką energię... albo w jakiś sposób na nią wpływa.
Reich zapytał:
- Czy sądzisz, że mógłby on być bazą pasożytów?
- Nie, nie sądzę. Wierzę jednak, że pasożyty mogą w jakiś sposób wykorzystać właściwości Księżyca. Czuję, że emituje on jakiś rodzaj zaburzającej energii. Energii związanej ze zjawiskami paranormalnymi. Jest czymś w rodzaju gigantycznego przekaźnika, a Ziemia ogromnym odbiornikiem.
Pozostali zaczęli teraz przytaczać rozmaite nie znane mi legendy dotyczące Księżyca. Opowiedzieli mi o sekcie Hórbigera, do której należał Hitler. Utrzymywali oni, że Ziemia co dziesięć tysięcy lat “łapie" nowy Księżyc. Zgodnie z Hórbigerem nasz aktualny satelita jest siódmym z kolei. Sześć pozostałych kończyło swój żywot upadkiem na Ziemię, co w efekcie powodowało ogromne kataklizmy, niszczące zupełnie ludzkość. Potop biblijny miał być spowodowany upadkiem szóstego Księżyca.
Pozostali członkowie grupy przytaczali jeszcze inne teorie dotyczące Księżyca. Teorię Yelikowskiego, Bellamyn'ego, Saurata - które wskazywały, że dla wielu osób Księżyc był symbolem wrogiej człowiekowi siły. Większość z tych teorii brzmiała zbyt absurdalnie, by traktować je poważnie. Faktem jednak było, że miałem świadomość tego, iż Księżyc wywoływał określone zaburzenia w nieświadomych warstwach mego umysłu. Reich zwrócił też uwagę na to, że pasożyty, jak się wydaje, dysponowały największą mocą podczas nocy. Zawsze zakładaliśmy, że dzieje się to z powodu zmęczenia umysłu po całodziennym trudzie. Kiedy jednak czasami zdarzało mi się spać podczas dnia, a w nocy czuwać, miałem zawsze niejasne, ale wyraźne uczucie bezradności.
Zapytałem Holcrofta:
- Czy sądzisz, że jest możliwe, aby pasożyty wykorzystywały w jakiś sposób tę dziwną energię emitowaną przez Księżyc, by zaburzyć przebieg ludzkich procesów myślowych?
Ale Holcroft wiedział o tym równie mało jak my wszyscy.
Jedno było jasne. Należało ustalić, czy jesteśmy w stanie wydostać się poza obszar tych zaburzających wpływów. Jeśli było tak, jak sugerował Holcroft, a więc że Księżyc jest gigantycznym nadajnikiem, a Ziemia odbiornikiem, to musielibyśmy wydostać się poza zasięg jednego jak i drugiego. Znaczyło to, że musimy zmienić nasz aktualny kurs, ponieważ inaczej znaleźlibyśmy się na orbicie o promieniu dziesięciu tysięcy mil wokół Księżyca.
Połączyłem się drogą radiową z pułkownikiem Masseyem z Annopolis i wyjaśniłem mu, że chcemy się wyrwać ze sfery przyciągania Księżyca, kierując się mniej więcej pomiędzy aktualne pozycje Jowisza i Saturna. Massey odpowiedział, że nie ma żadnych przeciwskazań. Dysponowaliśmy paliwem na dwa tygodnie lotu. Oznaczało to, że możemy zaryzykować lot na odległość siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy mil, nim zawrócimy. Gdyby wiedział wcześniej - dodał - kazałby napełnić zbiorniki dodatkową ilością paliwa, tak abyśmy mogli osiągnąć połowę odległości dzielącej Ziemię od Marsa. Jest to odległość większa niż dwukrotna odległość pomiędzy Ziemią a Księżycem.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.