kie zgłoski w poszczególnych słowach...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

— PrzyjechaÅ‚em taryfÄ…, bo miaÅ‚em zamiar zalać
się w trupa. Do domu też pojadę taryfą. No więc proszę cię, ty mały kotku z dołkiem,
przynieś mi jedną z tych doskonałych, podwójnych szkockich.
Tony skinÄ…Å‚ w jej stronÄ™.
— JeÅ›li on później nie zÅ‚apie taksówki, to ja go odwiozÄ™ do domu.
Przyniosła im nowe drinki. Przed Tonym stało wypite do połowy piwo, ale było cie-
płe i bez piany, więc Penny je zabrała.
Wilma Compton.
Wilma byÅ‚a dwanaÅ›cie lat mÅ‚odsza od Franka — kiedy jÄ… poznaÅ‚, miaÅ‚a trzydzie-
ści jeden lat. Była czarująca, drobna, ładna i ciemnooka. Szczupłe nogi. Giętkie ciało.
Podniecająca linia bioder. Jędrny tyłek. Cienka talia i odrobinę za duże piersi jak na jej
wzrost. Nie była dokładnie tak samo urocza, czarująca i drobna jak Barbara Ann, bra-
kowało jej przedsiębiorczego charakteru i czułości Barbary Ann. Ale przynajmniej po-
zornie wystarczająco przypominała tamtą dawno temu zmarłą kobietę, aby wzbudzić
we Franku uśpioną skłonność do romansów.
Wilma była kelnerką w kawiarni, w której policjanci często jadali lunch. Kiedy po
raz szósty obsługiwała Franka, poprosił ją o spotkanie i ona się zgodziła. Po czwartej
randce poszli z sobą do łóżka. Wilma miała to samo pragnienie, energię i spontanicz-
136
137
ność, dzięki czemu Barbara Ann była doskonałą kochanką. Jeśli czasami była całkowi-
cie zaabsorbowana zaspokojeniem samej siebie, a zupełnie nie interesowała się nim,
Frank potrafił wyobrazić sobie, że jej egoizm minie, bo wynika z faktu, że dawno nie
była w żadnym zadowalającym ją związku. Poza tym był dumny z tego, że jest ją w sta-
nie tak łatwo podniecić i to tak mocno. Po raz pierwszy od czasów sypiania z Barbarą
Ann kochał się przy udziale miłości i myślał, że dostrzega te same uczucia w reakcjach
Wilmy. Kiedy sypiali z sobą już dwa miesiące, oświadczył się jej. Ona nie zgodziła się
i odtąd nie chciała się z nim więcej spotykać, mógł ją widywać i rozmawiać z nią tylko
wtedy, gdy zachodził do kawiarni.
Wilma była nad podziw szczera, jeśli chodziło o powody odrzucenia Franka. Chciała
wyjść za mąż; aktywnie poszukiwała odpowiedniego mężczyzny, ale odpowiedni męż-
czyzna musiał posiadać pokaźne konto w banku i cholernie dobrą pracę. Gliniarz, po-
wiedziała, nigdy nie zarobi wystarczająco dużo pieniędzy, aby zapewnić jej upragniony
styl życia i bezpieczeństwo. Jej pierwsze małżeństwo się nie udało, ponieważ stale kłóciła
się z mężem o rachunki i wydatki. Odkryła, że zmartwienia finansowe mogą zniszczyć
miłość, pozostawiając jedynie spopielała skorupę goryczy i gniewu. To było straszne
doświadczenie i postanowiła już nigdy nie przechodzić przez coś takiego. Nie wyklu-
czała małżeństwa z miłości, ale musiało też istnieć zabezpieczenie finansowe. Obawiała
się, że brzmi to z jej strony dość okrutnie, ale nie chciała się skazywać na taką mordęgę
jak wcześniej. Kiedy to mówiła, miała drżący głos i łzy w oczach. Nie chcę ryzykować,
powiedziała, by kolejny związek uczuciowy zakończył się tak niewiarygodnie smutno
i przygnębiająco z powodu braku pieniędzy.
O dziwo, jej determinacja wyjścia za mąż dla pieniędzy nie osłabiła szacunku Franka
dla niej, ani też nie ostudziła jego zapału. Ponieważ tak długo był samotny, pragnął kon-
tynuować ich związek, nawet gdyby miał założyć parę największych różowych okula-
rów, jakie kiedykolwiek wykonano, aby podtrzymać iluzję romansu. Ujawnił jej swoją
sytuację majątkową, a prawdę powiedziawszy ubłagał, aby zajrzała do jego książeczki
oszczędnościowej i zaświadczeń o krótkoterminowych wkładach, które razem opie-
wały na sumę prawie trzydziestu dwóch tysięcy dolarów. Powiedział jej, jaką ma pensję,
i cierpliwie tłumaczył, że będzie mógł stosunkowo wcześnie przejść na emeryturę z nie-
złym wynagrodzeniem, będąc na tyle młodym, aby wykorzystać część ich oszczędności
na założenie jakiegoś małego interesu i zarobienie większych pieniędzy. Jeśli ona pra-
gnie poczucia bezpieczeństwa, to on jest mężczyzną stworzonym dla niej.
Trzydzieści dwa tysiące dolarów i policyjna emerytura nie wystarczały Wilmie
Compton.
Wiem, powiedziała, że to niezły grosz, ale z tego nie będzie domu czy czegoś in-
nego, Frank. Przesuwała palcami po książeczkach oszczędnościowych przez dłuższą
chwilę, jakby to jej dawało przyjemność seksualną, ale potem oddała mi je i powie-
138
139
działa: Przepraszam, Frank. Ja jednak poluję na coś lepszego. Jestem młoda, a wyglą-
dam jeszcze o pięć lat młodziej. Mam więc trochę czasu, żeby się rozejrzeć. I obawiam
się, że trzydzieści dwa tysiące dolarów to nie są żadne pieniądze w dzisiejszych czasach.
Obawiam się, że to za mało, żeby czuć się bezpiecznym w ewentualnym kryzysie. I nie
zwiążę się z tobą, jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że... możemy żyć w takiej nienawi-
ści... i nędzy... że byłoby tak, jak ostatnim razem, kiedy byłam mężatką.
Był zdruzgotany.
— Jasny gwint! Ale byÅ‚ ze mnie idiota! — jÄ™knÄ…Å‚ Frank, walÄ…c pięściÄ… w stół, aby pod-
kreÅ›lić, że byÅ‚ idiotÄ…. — UbrdaÅ‚em sobie, że ona jest dokÅ‚adnie taka jak Barbara Ann,
tak wyjątkowa, taka niespotykana i cenna. Niezależnie od tego, co robiła, niezależnie
od tego, jaka była niedelikatna, ordynarna albo obojętna, ja miałem dla niej usprawie-
dliwienie i to jeszcze jakie — eleganckie, dopracowane i wymyÅ›lne. Ależ ja byÅ‚em gÅ‚upi.
GÅ‚upi jak but. Jezus Maria!
— To, co zrobiÅ‚eÅ›, byÅ‚o zrozumiaÅ‚e — powiedziaÅ‚ Tony.
— To byÅ‚a gÅ‚upota.
— Bardzo dÅ‚ugo byÅ‚eÅ› samotny — wyjaÅ›niÅ‚ Tony. — PrzeżyÅ‚eÅ› dwa wspaniaÅ‚e lata
z Barbarą Ann, więc uważałeś, że nie przeżyjesz niczego choć w połowie tak wspa-
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.