Powiedziałem jednak, że to przeoranie socjalno - rewolucyjne, którego dziś świadkami jesteśmy na wsi bolszewickiej, wraz z jego licznymi ekscesami w postaci...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Nawet tym, tak niedawno jeszcze aktualnym wywożeniom całej ludności pociągami na północ i wyrzucaniom ich tam na „lesozagotowki” (tak postąpiono z polską szlachtą za­grodową na Białej Rusi) nie przypisuję znaczenia istotnego. Istotne jest to, że obywatel sowiecki od rana do nocy jest pobu­dzany i podniecany nastrojem rewolucyjnym, nastrojem walki i wojen z rzeczywistością, ze wszystkimi cechami towarzyszą­cymi nastrojom rewolucyjno - wojennym, to znaczy poczuciem konieczności wyładowania maksimum energii i poczuciem „teraz lub nigdy”, akcentami histerycznej rozpaczliwości przy zabiera­niu się do każdej pracy, akcentami tymczasowości itd., itd. Nie tylko czerwone płachty z łozungami (hasłami) wiszące na uli­cach, dworcach, przystankach, tramwajach, muzeach, szkołach, fabrykach, kuchniach itp. wyrażają te podniety rewolucyjne. Do­piero bliższe poznanie życia w Rosji przekonuje cię, że o ile u nas uczeń się uczy, aby umieć, robotnik pracuje, aby zarobić, o tyle w Rosji do każdej pracy zapędza indywiduum ludzkie nie wzgląd na własny indywidualny interes, lecz dwa czynniki, z których jednym jest terror, drugim systematyczne wprowadza­nie tego ludzkiego indywiduum w stan histerii rewolucyjnej, w stan aktora deklamującego najbardziej patetyczna ze swoich ról. I tym codziennym, rewolucyjnym haszyszem społeczeństwo co dzień jest histeryzowane!
Wszystko jest płynne, wszystko jest względne, wszystko ulega prądowi walki rewolucyjnej, która płynie naprzód, jak rze­ka podczas powodzi. Później dowiodę i wykażę, że w państwie sowieckim nie istnieje żadna norma jurydyczna w naszym euro­pejskim pojęciu „istnienia”, działania normy, tak dobrze prawa cywilnego, jak karnego i konstytucyjnego. Dziś jest powiedziane, że państwo jest oddzielone od partii, jutro najbardziej zasadniczy dekret finansowy, z mocą obowiązującą, podpisuje generalny se­kretarz partii. Każda sprawa cywilna, czy karna, rozpatrywana jest w sądzie pod kątem widzenia walki klas. W tym państwie przedziwnym nie ma też nauki, bo obiektywizm w badaniach na­ukowych jest wzbroniony, każde dociekanie naukowe musi się opierać na doktrynie marksowskiej. Z tego wszystkiego widać więc, że poszukiwanie stałych, statycznych elementów w dzisiej­szej Rosji sowieckiej jest tym samym, czym byłoby mierzenie żelaznym metrem wysokości drewnianej chałupy, objętej pło­mieniem pożaru od pierwszej do ostatniej belki.
WRACAM DO SWOICH PYTAńWidząc więc całą naiwność większości swych pytań, powra­cam jednak do nich, a to dlatego, że będąc naiwnymi wewnątrz Rosji, dobrze oddają te zainteresowania, które my, polska pu­bliczność, czujemy wobec Rosji. Powracam do nich, aby na nich rozpocząć wyplątywanie z gromady chaotycznych wrażeń, sprawdzeń i faktów, które ze sobą z Rosji przywiozłem. Powra­cam do nich, aby z możliwie krótkich i absolutnie niewyczerpujących odpowiedzi na nie uczynić rodzaj wstępu do studium o Rosji sowieckiej, aby czytelnik mógł poznać i zrozumieć, że pytanie, które zadane w Polsce brzmi jasno, przytomnie i nor­malnie, staje się na terytorium rosyjskim pytaniem do niemożli­wości skomplikowanym, zagmatwanym, i aby dać na nie odpo­wiedź, trzeba przejść przez dziwne jakieś skurcze psychicznego półobłędu.
CO BęDZIE W RAZIE WOJNY?Przede wszystkim: u nas człowiek normalny nie wierzy w wojnę Polski z Rosją. Nie dlatego, że jest pacyfistą, tylko dla­tego, że nie wierzy. Początkowo starałem się Rosjanom, z któ­rymi rozmawiałem, wytłumaczyć i przedstawić, jak myśl o agre­sji stoi naprawdę od nas daleko. Powoływałem się między inny­mi na tak kapitalny i logiczny argument, że już sam charakter naszej polityki wobec Niemiec wyklucza jakąkolwiek możliwość przygotowywania przez nas wojny przeciw Rosji. Potem mach­nąłem na to ręką.
W Rosji każdy normalny człowiek wierzy w wojnę. Co wię­cej, każdy normalny człowiek nie może sobie zdać sprawy, dla­czego my czy Europa, czy ktokolwiek dotychczas na Rosję nie napadł. Ta kwestia wydaje się im tak dziwna, że tłumaczą to so­bie tylko jakąś perwersyjną chytrością z naszej strony.
Bolszewik rozumuje w ten sposób: z roku na rok jesteśmy niebezpieczniejszym nieprzyjacielem. Kilka lat temu można było nas wziąć właściwie gołymi rękami. Czemu więc na nas nie na­padają, kiedy czas tak wybitnie pracuje na nas?
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.