rini przestrzega, aby, broń Boże, nie dać się zmylić częstym u Leonarda metaforom o charakterze platońskim, zwłaszcza tym, które utożsamiały ciało z...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

W istocie Leonardo miał
duszę tylko za „moc poruszającą”, za potęgę „złączoną z ciałem”, która nie jest samoistnym by-
tem, a w każdym razie był przekonany, „że duch nie może sam przez się, bez ciała, utrzymać się
wśród elementów”. Anatomia nauczyła go, że wszelka duchowość jest funkcją cielesności. Dla-
tego kpił z idei wędrówki dusz. Dla Leonarda nie istniała dusza po neoplatońsku odłączona od
ciała, aczkolwiek stawiał ją naturalną ponad ciałem jako „moc poruszającą”, która zapewne
oznaczała i wolę, i prawa fizjologiczne.
Te same ćwiczenia anatomiczne nie zachwiały wiary Michała Anioła w dogmat tyleż platoń-
ski, co chrześcijański. Duszę miał za byt substancjalny i nieśmiertelny, co u Leonarda, który od-
rzucał spekulatywne rozmyślania nad zjawiskami i uciekał od pojęć metafizycznych, było nie do
pomyślenia. Dusza mieszkała w ciele, które chociaż zniszczalne, jak wszystkie formy materialne,
miało swój sens i cel wyznaczony przez Opatrzność. Najwyraźniej pobyt duszy w ciele był jed-
nocześnie i udręką, i radością, ale stanowił przecież coś w rodzaju próby. Ciągle czekając na
śmierć własnego ciała, na powrót do Krainy Istotnie Istniejącej, strącona do materii dusza, wła-
śnie dzięki pięknu form znajdujących się w materialnym wszechświecie, mogła poznać blask
Piękna Wiekuistego i przygotować się na obcowanie z nim. Czekała na wyzwolenie. Na jednej z
kart, które pełniły funkcję notatnika, Michał Anioł wypisał zdanie z Tryumfu śmierci Petrarki:
La morte è la fine d’un prigione oscura.
Śmierć jest kresem mrocznego więzienia.
Zachwycenie ciałem i materią sąsiadowało więc u Michała Anioła z przekonaniem o ich nę-
dzy i zniszczalności. I starość była dla niego znakiem, że oto zaczyna się rozpad ciała i niebawem
przyjdzie śmierć, która uwolni duszę z więzienia. Ponad wszelką wątpliwość jest to z reguły czas
chorób i lęku, niepokoju i próby wiary.
16
Żyję dla grzechu, przeżywam swe zgony,
Życie mrze we mnie, a wina ma żywa.
Dobro me z nieba, zło ze mnie wypływa,
Z woli mej, której władztwa−m pozbawiony.
Niewoląc wolność, jak bóstwu, pokłony
Składam ziemskości! Dolo nieszczęśliwa!
Dla jakiej nędzy na świat się przybywa!
(Vivo alpeccato, a me merendo vivo...)
Wiara w Chrystusa nie stłumiła w nim lęku przed śmiercią i nie stłamsiła przywiązania do
„miłej” cielesności, do materialności świata.
Kiedy się spełni, Panie, czego czeka
Wierzący w Ciebie? W nazbyt długiej zwłoce
Więdnie nadzieja i duszę śmierć mroczy.
Cóż, że nam światło przyrzekasz z daleka,
Gdy bez ratunku wpierw śmierć nas w swe moce
Pojmie na wieki tak jak nas zaskoczy?
(Di morte ceno, ma non già dell’ora...)
Stare, schorowane i zmęczone ciało przypomina więc człowiekowi, że wszedł w okres ciągłe-
go lęku. Był czas radości. Jest czas udręczenia. Św. Augustyn, kiedy znalazł się dokładnie w ta-
kiej sytuacji, pocieszał się wiarą w transfigurację materii, która po „zwinięciu niebios” zostanie
uświęcona i stanie się niezniszczalna. „Na starość − pisze Peter Brown − Augustyn zarzucił rów-
nież w znacznej mierze właściwą platonikom jednostronność, polegającą na skupieniu uwagi
niemal wyłącznie na umyśle”. Właśnie dlatego, że wierzył w zmartwychwstanie ciał: „Pragnę
być uleczony w całości, albowiem jestem kompletną całością”. „Niechaj ustąpi śmierć, ostatni
nieprzyjaciel, a moje własne ciało będzie mi serdecznym przyjacielem na całą wieczność”. Mi-
chałowi Aniołowi stare ciało przypominało przede wszystkim o „ostatnim nieprzyjacielu” i jeśli
cokolwiek potrafiło odwrócić jego myśl od śmierci, to chyba tylko trywialność cierpień ciele-
snych, które, co prawda, nie były w stanie poniżyć duszy, taką ma ona przewagę nad ciałem, dal
corpo ha tal vantaggio.
L’anima mia dal corpo ha tal vantaggio,
che se stasat‘allentasse 1‘odore,
seco non la terre’ ‘l pan e ‘l formaggio.
W ciele tak jestem słaby i niezdrowy,
Że gdy ulżenia wiatrom chęć mnie ima,
Bym chleb zatrzymał lub ser, nie ma mowy.
17
Słabość ciała − jak bowiem wspomina Vasari − różne „bóle w nerkach, kłucie w boku, bolesne
oddawanie moczu” często go gnębiły i później, ale wszystko wskazuje, że w latach 1548-1549
tego rodzaju niedomagania stały się szczególnie dojmujące.
La toss’ e’l freddo ii tien soi che non more:
se la non non esce per 1’uscio di sotto,
per bocca il fiato a pen’uscir può fore.
Kaszel i katar przy życiu mnie trzyma;
Jeżeli wzdęcie nie odejdzie dołem,
Zaledwie oddać mogę dech ustyma.
Dręczyły go kamienie w pęcherzu, z których − jeśli wierzyć Condiviemu − wyzwolił go póź-
niej doktor Realdo. Chyba one przede wszystkiem sprawiły, że mógł sobą straszyć kruki na polu.
Skóra i kości. Głuchy zamierający głos. Przepełniona zatkana cysterna.
Io tengo un calabron in un orciuolo,
in un sacco di cuoio ossa e capresti
tre pilole di pece in un bocciuolo.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.