- Sądzi pan, że Gejjen naprawdę zechce mu coś zrobić? - zapytał...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


- Moim zdaniem robi to z nawyku, podobnie jak ja żuję ner- wopałeczki.
Ben nie wiedział, czy Cal Omas postępuje zgodnie z prawem, zatajając przed Senatem
informację, że zamierza osobiście porozmawiać z wrogiem. Obawiał się, że przywódca Sojuszu może wpaść w pułapkę podobną do tej, którą Gejjen zastawił na Tenel Ka... a także na
zabitego, nieopłakiwanego przez nikogo kuzyna wujka Hana, Thrackana Sal-Solo.
Tak jak zawsze Jacen miał rację. Gejjena trzeba było powstrzymać.
Coruscant, gmach Senatu, gabinet naczelnego dowódcy
Jacen przeczytał transkrypcję trzeci raz i położył komputerowy notes na biurku pani admirał
Niathal.
Na ścianie za plecami Kalamarianki widniał hologram Kala- mara. Całą powierzchnię planety zajmował błękitny, roziskrzony
1 /"A
ocean, z którego wystawały poskręcane budynki pływających miast. Jacen zastanowił się, czy Niathal nie odczuwa tęsknoty za ojczyzną. Właśnie wróciła z pola bitwy, która nie potoczyła się zgodnie z przewidywaniami, i chyba nie mogła się doczekać, kiedy zobaczy się w tej
sprawie z Calem Omasem.
To oznaczało, że jest podatna na sugestie. Jacen wolał nie wpływać na jej umysł. Wiedział, że Niathal jest odporna na myślowe sztuczki Jedi, więc gdyby chciał się do nich uciec, mógłby ją sprowokować.
- Nie ma to jak wspólny front podczas wojny. - Odchylił się do tyłu w fotelu i zaplótł palce za głową. - Chyba nie cieszymy się w tym miesiącu jego względami. Nasz bohaterski przywódca jakoś nie stanął w naszej obronie.
Biały mundur pani admirał nie miał ani jednego zagniecenia, chociaż Kalamarianka właśnie zeszła z pokładu okrętu, na którym brała udział w bitwie.
- Powiedziałabym, że to zakrawa na niewdzięczność - mruknęła.
Nigdy nie słynęła z poczucia humoru. Jacen znał mowę ciała Kalamarian na tyle dobrze, aby się orientować, że Niathal jest rozgniewana. Cały czas kręciła głową jakby było jej gorąco, a kołnierzyk bluzy munduru uwierał ją w szyję. Co chwila rozdy- mała nozdrza, co oznaczało, że dojrzała do przyjęcia kilku radykalnych sugestii w sprawie Omasa.
Jacen zarzucił przynętę.
- Jak pewnie wiesz, kiedy Gejjen mówi, że ktoś musi odejść, nie ma na myśli ciepłego uścisku dłoni i oprawionego w ramkę dyplomu z podziękowaniami za lojalną służbę - powiedział.
- Wyrzuć to z siebie, Jacenie - burknęła pani admirał.
- To on jest odpowiedzialny za śmierć Thrackana Sal-Solo...
Niathal zmrużyła oczy.
- Jestem wstrząśnięta, wiesz? - wycedziła z przekąsem. - Wstrząś-nię-ta.
- ... a także za próbę zabicia hapańskiej królowej-matki - dodał Solo. Mojej ukochanej,
pomyślał. Matki mojej córki. Mojej małej dziewczynki. Bardzo chciałbym je znów zobaczyć. -
Ja i ty jesteśmy następni na jego liście.
Niathal na sekundę zacisnęła nozdrza. U Kalamarian oznaczało to, że są zdumieni, wręcz
zbulwersowani.
- Nie byłby na tyle głupi, żeby tego próbować - powiedziała.
- W tej chwili nie mam pojęcia, na co mógłby się odważyć
- stwierdził Solo.
- Omas nie jest głupcem - ciągnęła pani admirał. - Na pewno zdaje sobie sprawę z tego, z kim się zadaje.
- Co twoim zdaniem zamierza zrobić?
- Przede wszystkim zależy mu na tym, żeby nie dopuścić do rozpadu Sojuszu - zaczęła
Niathal. - Zawsze uważał, że kilka prztyczków w nos wystarczy, aby zmusić do posłuszeństwa niesfornych władców planet. W przypadku Korelii to się jednak nie udało, a teraz jest
świadkiem, jak Sojusz się kurczy planeta po planecie. - Nie odrywała spojrzenia od tarczy chronometru na biurku. - Uważam, że powinniśmy poinformować przewodniczącego Rady
Bezpieczeństwa o tym spotkaniu. G'Sil już i tak uważa, że nie o wszystkim się dowiaduje. Nie jestem jednak pewna, jaki to mogłoby odnieść skutek.
Jacen starał się zaskarbić sobie wdzięczność G'Sila, informując go o wynikach działań
przeciwko terrorystom. Nie mówił mu jednak nic takiego, czego musiałby się później wyprzeć.
Jeżeli G'Sil naprawdę chciał kiedyś zostać przywódcą Sojuszu, nie dawał tego po sobie
poznać... na razie.
- Senator G'Sil pewnie by mnie poprosił, żebym się tym zajął
- odparł Solo. - Zachowując to przed nim w tajemnicy, oszczędzam mu kłopotów. A poza tym będzie się mógł później wyprzeć, że cokolwiek wiedział.
- Nie cieszy cię taka ironia losu? - zagadnęła Kalamarianka.
- Słucham? - zdziwił się Jacen.
- Zatajanie przed senatorami, że przywódca Sojuszu zataja coś przed nimi - wyjaśniła Niathal.
- A przy okazji... spisałeś się na medal w sprawie tamtej poprawki regulaminu dostaw.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.