tragedią w polskiej wsi, jak bezwzględnie druzgocze on dusze...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Jest to ukazane
z tą samą jasnością, jak podobne stosunki w Meleagrze. Wydźwiga tu świat
pozaludzki dusze ponad gromadę, wyrywa je z niej, spala w abstrakcji. Teraz
czym my jesteśmy wobec tego? Serce poety się rwie, dymi się i jego krew w tym
widziadle. Więc gdzie odpowiedź? czy jest ona w dumnym przyjęciu ofiary? -
trzeba, by trwał ten związek dusz naszych z Zachodem, co mówię, z moralną
budową świata? - ale czym jest wtedy to Boże słowo? komu przyświadcza? czy
pali tylko nasze rozumienie ksiąg, czy niszczy bezwzględnie grzesznika? - czy
może przeciwnie buntem jest w imię "słowiańskiej anarchii", - o której mówi
Dziewka "ludzie nie gady". - A pustelnik odpowiada - może, może? - Może, może
- istotnie łączy nas ta obca mowa kościoła z czymś większym niż ten ciasny, z
glebą zrośnięty żywot? - A przecież w nim, w tym rozkołysanym kłosami jest
nasza najbliższa prawda: i mowa ziemi jest najbardziej dostępnym dla rolnika
głosem nadludzkiego świata? - Gdzie jest Wyspiański, gdzie jest widz? - w
świecie czystej sztuki. - Mamy więc odpowiedź: poczucie braku własnej wiary
dziejowej, własnej myśli obejmującej życie, zrozumienia go - ukrywa się poza
estetyzmem. Poprzestajemy na sztuce, bo nie chcemy zrozumieć, nie chcemy
myśleć.
Co ty myślisz o tym - o tym, coś ukazał właśnie?
Ja nie wiem: ja widzę.
Ale czym jest to dla ciebie? - Nie wiem, nie chcę wiedzieć.
Tylko własna obejmująca życie wiara przełamać może klątwę izolacji. Trzeba
mieć wiarę obejmującą własne nasze życie na tle społeczeństwa i społeczeństwo
wobec bezkresu; ta to jest głownią Altei.
Wyspiański zaczął tworzyć pod ciężarem poczucia, że wiary tej nie ma: ale sam
ten brak ukazał mu się jako fakt zewnętrzny, jako obca martwota świata. W
Klątwie wyczuł, że w tym martwym świecie pogrzebane jest żywe jego serce. Czym
więc jest to? - ale odpowiedź ginie, ginie w tym zapatrzeniu we własne
szamotanie się. Poeta woła, krzyczy, - ale jemu samemu się zdaje, że on słucha
tylko. Kimże jesteś ty słuchający? Wy, co słuchacie ze mną: dumni, uczeni,
pewni siebie - co stwarza wasz spokój? niechęć myśli, niechęć widzenia, że to
wy właśnie macie sobie odpowiedzieć, czym jest dla was raz na zawsze życie. Tu
właśnie, w naszej piersi tętni absolut - życie wasze, tak jedyne i
bezwzględne, jak wszystko, co niezależnie od tego, czym się wydaje, jest, jest
do głębi. Trzeba wejść w siebie i myśleć, zrozumieć coś za siebie i dla siebie
- ale Wyspiański widzi, widzi świat, w którym szamoce się własna jego
niedecyzja, a że widzi - więc mu się zdaje, że ją przezwyciężył, a że sądzi
tak o tym, więc przestaje się o to tragicznie troszczyć. Tragizm
Wyspiańskiego, granice jego świata zarysowują się przed nami: zamienia mu się
życie w widzenie, jak żyć nie mógł, nie mógł - bo wola była w widzeniu
zahipnotyzowana. Wyjął on duszę swą z piersi i roztopił w sztuce: potem
chciał, aby sztuka mu odpowiedziała na to, co sam on miał myślą stworzyć.
Zamiast myśleć i rozwiązać zagadnienia, widział on swą bezsilną walkę, swe
stawanie u wrót myśli. I Klątwa jest pierwszym krokiem na tej drodze. Tak,
jeżeli o to chodzi, to jest to poezja. Nie ulega to najmniejszej wątpliwości,
można to z tej strony badać pod wszelkimi względami. Próbę felietonu to
wytrzyma. To, co robimy, pisząc, czytając Klątwę, jest poezją, dobrze jest
wiedzieć, jak się nazywa to, co robimy, znać swą profesję. Znał ją jenerał
Chłopicki, wiedział, co jest strategia, sztuka militarna, subordynacja. I
robił to. Na polu Grochowa, jak na Saskim Placu. Tam byłby się wódz naczelny
przekonał, że mylny zrobił manewr. Tu także: pułk zostanie wyrąbany, ale
strategia pozostanie. I nagle zmieniają się widnokręgi; ginie znaczenie słów.
Subordynacja, taktyka - giną te słowa. Jesteś t y, który masz wolę; krew leje
się, ginie życie pokoleń, a ty czym jesteś? Zbiorowość polska bez własnej
prawdy, bez własnej jasnej samowiedzy - zostaje zaskoczona przez krwawe widmo.
Wali się na scenie krwią zbroczony upiór żołnierza, zrywa się ból i gniew,
płacze, grozi, przeklina: czym wy jesteście, co wy robicie? teatr, poezja,
krytyka, symbolizm? naród, naród ginie, co wy robicie z przyszłością narodu,
która przyjdzie - wasze dzieło? To jest czar, co ja robię - woła Chłopicki,
może powiedzieć Wyspiański. Czar! Raz jeszcze głębiej trzeba przeniknąć w
założenie psychiczne tej nad wyraz indywidualnej, skomplikowanej twórczości,
zrozumieć naturę "czaru", zaklęć, które władzę mają nad tą duszą. Nie trzeba
tracić przede wszystkim z oczu tego zasadniczego punktu, którego już
dotknęliśmy. Poeta dokonać ma czegoś w sobie: on za siebie ma coś postanowić,
ma zrozumieć, czym jest on i jego życie, wplecione w dzieje narodu. Nie widzi
dla nich przyszłości: wyszedł myślą poza naród, cóż pozwala mu żyć bez narodu?
Jakąż jest tu wytrzymująca krytykę własna jego wiara - myśl? Wierzy w naród.
Na jakiej podstawie? jak myśli on sobie życie Polski na tle wszechświata. Tak
czy inaczej trzeba tu oprzeć się na granicie własnej woli; trzeba myśleć, aż
dotąd, póki myśl nasza sama dla siebie nie znajdzie spokoju.
Założenia początkowe twórczości Wyspiańskiego były jasne: przyjmował on swój
świat psychiczny, jako wystarczający sobie, zamknięty systemat piękna bez
władzy nad życiem. Było to stanowisko może nie całkowicie świadome, ale
przynajmniej rozwinięte w stylu. W Klątwie jasność ta burzy się, w
Warszawiance wystrzela buntem. Nie wyjdzie nikt z sali. Duch zbrojny Grochowa,
duch legionów stoi u wrót teatru, kto wy jesteście? Widze. Widze polskiej
tragedii. Więc zdobądźcie się na tę śmiałość: życie nasze jest widowiskiem, w
które patrzy umierająca dusza narodu. Nie przyjmujecie tego stanowiska, burzy
się przeciwko niemu wasza dusza. Gdzież więc jest ta podstawa wasza? Czym
jesteście wy tu, gdzie rozwija się, żyje dziejowa potęga. Słowo? Chcecie nim
władać: musicie stworzyć jego treść, wydobyć z siebie wolę i myśl, pewne, iż
żyją, walczą, tworzą wobec wrogiej przyszłości. Zwycięstwo nie od nas zależy:
ale do nas należy pracować, aż się dokopiemy do tej głębiny; gdzie zaczyna się
kontakt z rzeczywistością. Wyspiański tego kontaktu nie czuje, nie wie, kim
jest, co myśli, nie wie, jakie znaczenie mają jego myśli: mogą istnieć w
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.