– Mówi, ¿e myœliwiec jest w pe³ni sprawny – odpowiedzia³a Mara, odczytuj¹c z ekranu przek³ad mechanicznego jêzyka astro- mecha...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

– Próbowali dobraæ siê do niego i myœliwca, wiêc opuœci³
kryjówkê i pogoni³ ich… skutecznie. Rozstrzela³ generator pola
utrzymuj¹cego atmosferê na l¹dowisku.
Przez d³ug¹ chwilê w g³oœniku panowa³a cisza.
– Jeœli dobrze rozumiem, l¹dowisko wype³nia pró¿nia? –
upewni³ siê wreszcie Luke.
– Dok³adnie. I zapewne czyst¹ mrzonk¹ by³aby nadzieja, ¿e
znajdziesz gdzieœ po drodze skafander pró¿niowy?
– Nie wiem, ale nie liczy³bym na to – oceni³ Luke.
– Ja te¿. Faughn, lata³aœ na Y60, prawda?
– D³u¿ej, ni¿bym chcia³a. Dlaczego… aha, przysz³o ci do g³o-
wy, ¿eby spróbowa³ zimnego przejœcia?
– To najprostszy skuteczny sposób – wyjaœni³a Mara. – Jest
szansa?
– W¹tpiê… Skywalker, rampa frachtowca jest opuszczona czy
zamkniêta?
– Jak j¹ zostawi³em, by³a opuszczona.
W g³oœniku æwierknê³o.
– I nadal jest – doda³a Mara, odczytuj¹c podpowiedŸ Artoo.
134
– No to nie ma szansy – oceni³a Shirlee. – Podnoœnik rampy w Y60 to kupa z³omu i zanim j¹ zamknie i uszczelni statek, minie
co najmniej kwadrans.
– Tego siê obawia³am – przyzna³a Mara. – Trochê d³ugo jak
na wstrzymanie oddechu, nawet dla niego.
– A myœliwiec? – zasugerowa³a Shirlee. – Uszczelnienie jego
kabiny trwa moment.
– Jest tylko jeden problem – uœmiechnê³a siê smêtnie Mara. –
Automechanizm katapulty: jeÂœli kabina zostanie otwarta w prze-
strzeni, to automatycznie sekundê póŸniej odstrzeliwany jest fotel.
Proces powstrzymaæ mo¿na wy³¹cznie rêcznie i w¹tpiê, czy Artoo
móg³by to zrobiæ.
– Masz ca³kowit¹ racjê: nie mo¿e – potwierdzi³ Luke. – Chy-
ba zacznê szukaæ skafandra.
– Ju¿ to widzê – mruknê³a Mara przez zaciœniête zêby: szansa
na to, by piraci zostawili coœ takiego, waha³a siê pomiêdzy zerem
a nigdy. – Jakbyœ nie znalaz³, jesteœmy w drodze.
– Nie znamy bezpiecznej trasy – wymamrota³a Faughn.
– Ale jego droid astromechaniczny zna. Artoo, przeœlesz nam
mapê?
G³oœnik æwierkn¹³ potwierdzaj¹co i moment póŸniej na ekra-
nie wyœwietli³y siê ¿¹dane informacje.
– Dobra, zaczynamy – zdecydowa³a Mara.
Faughn zajê³a siê pilota¿em, ale widaæ by³o, ¿e jest umiarko-
wanie entuzjastycznie nastawiona do podejmowania ryzyka. Mimo
to „Starry Ice” wlecia³ w pole asteroidów.
– Trasa nie wygl¹da najgorzej – oceni³a Mara.
– Owszem, szkopu³ tylko w tym, ¿e asteroida-baza nie jest ju¿
w tej samej pozycji do pozosta³ych – zauwa¿y³a Shirlee spokojnie.
Mara sprawdzi³a na komputerze nawigacyjnym i musia³a przy-
znaæ jej racjê.
– Szlag! Ta banda zaczyna mnie denerwowaæ – oznajmi³a,
wstaj¹c z fotela. – No to przelecimy na chama. Biorê pierwszy tur-
bolaser, Elkin i Torve pozosta³e.
Zd¹¿y³a dotrzeæ do wie¿yczki artyleryjskiej i przypi¹æ siê do
fotela, gdy rozleg³ siê g³os Shirlee:
– W³aœnie uruchomiliœmy autonadajnik ka¿¹cy nam siê wy-
nosiæ. Czyli lada chwila znajdziemy siê pod ostrza³em.
– Rozumiem – Mara odpali³a awaryjne uruchamianie turbo-
lasera, kolejny raz ¿a³uj¹c, ¿e nie leci na swoim statku.
135
„Jade’s Fire”, niestety unieruchomiony na Duroon, przechodzi³ w³aœnie kompleksow¹ wymianê urz¹dzeñ nawigacyjnych. Ta-
lon dobrze uzbraja³ wszystkie swoje jednostki, lecz „Fire” mia³
wiêksz¹ si³ê ognia i znacznie lepsz¹ zwrotnoœæ ni¿ „Starry Ice”.
Poniewa¿ jednak nic nie mog³a na to poradziæ, wytar³a d³onie
o kombinezon, ujê³a uchwyty steruj¹ce wie¿yczk¹ i siêgnê³a w Moc.
Mo¿e nie by³a tak potê¿na i s³awna jak Skywalker, i na pewno
znacznie mniej umia³a, ale jeœli chodzi³o o zdolnoœæ wyczuwania
zagro¿enia, to gotowa by³a siê z nim zmierzyæ w ka¿dej chwili –
mia³a a¿ za du¿o treningu.
¯aden jednak trening nie móg³ zmieniæ jednego – zmys³ za-
gro¿enia, choæ czu³y, s³abo informowa³ o kierunku ataku, a w ta-
kim miejscu jak to niebezpieczeñstwa nale¿a³o siê spodziewaæ prak-
tycznie z ka¿dej strony.
– Lecimy, Luke – oznajmi³a. – Masz ostatni¹ szansê, ¿eby za-
³atwiæ wszystko jednym, wspania³ym machniêciem.
Ledwie to powiedzia³a, zaczê³a ¿a³owaæ – mimo dziel¹cej ich
odleg³oœci wyczu³a, ¿e Luke boleœniej ni¿ powinien odczu³ przy-
tyk. Skruszona, ju¿ mia³a go przeprosiæ, gdy wyczu³a natychmia-
stowe zagro¿enie i skoncentrowa³a siê na dryfuj¹cej w pobli¿u aste-
roidzie. Rzeczywiœcie – jej powierzchnia w pewnym miejscu
wydawa³a siê nienaturalnie g³adka, a na dodatek miejsce to mia³o
kszta³t ko³a… w którym coœ metalicznie po³yskiwa³o… Nacisnê³a
spust i wi¹zka energii z turbolasera zmieni³a asteroidê w chmurê
ognia i skalnego œmiecia. Z powiêkszaj¹cego siê ob³oku resztek
wylecia³a krótka wi¹zka energii, ale za s³aba, niecelna i zbyt póŸno
wystrzelona.
– Dobry strza³ – pochwali³ Elkin.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.