«I cóż? Ty, Zbawco rodzaju ludzkiego, dlaczego nie zbawiasz Siebie? Opuścił Cię Twój król Belzebub? Wyparł się Ciebie?» – krzyczy trzech kapłanów...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


A zgraja żydów woła:
«Ty, który nie dalej niż pięć dni temu, z pomocą demona, kazałeś przemówić Ojcu... Cha! Cha! Cha! Miał Cię uwielbić! Czemu nie przypomnisz Mu o Jego obietnicy?»
A trzej faryzeusze:
«Bluźnierca! Zbawiał innych mówiąc, że robi to z Bożą pomocą! A nie potrafi ocalić samego Siebie! Chcesz, aby Ci wierzono? Uczyń więc cud. Nie potrafisz, co? Teraz masz przybite ręce i jesteś nagi.»
I saduceusze oraz herodianie:
«Uważajcie na czary, wy, którzyście zabrali Jego odzienie! On ma w Sobie krew piekielną!»
Tłum chóralnie:
«Zstąp z krzyża, a uwierzymy w Ciebie. Ty, który burzysz Świątynię... Szaleniec!... Spójrz tam, na chwalebną i świętą Świątynię Izraela. Jest nietknięta, o profanatorze! A Ty umierasz.»
Inni kapłani:
«Bluźnierca! Ty, Synem Bożym? W takim razie zejdź stamtąd. Ciskaj w nas gromami, jeśli jesteś Bogiem. Nie boimy się Ciebie i plujemy na Ciebie.»
Inni, którzy przechodzą i potrząsają głowami:
«On potrafi tylko płakać. Ocal Siebie, jeśli to prawda, że jesteś Wybranym!»
A żołnierze:
«Ocal więc Siebie! Zmieć na proch tę straszliwą hołotę! Tak! Hołota imperium – tym jesteście, żydowskie kanalie. Zrób to! Rzym umieści Cię na Kapitolu i będzie Cię czcił jak bóstwo!»
Kapłani wraz z ich kompanami:
«Słodsze były ramiona niewiast niż krzyża, prawda? Ale spójrz: one już są gotowe Cię przyjąć, te Twoje... (tu wypowiadają haniebne słowo). Masz całe Jeruzalem, aby Ci służyło za swata.»
I gwiżdżą jak woźnice. Inni ciskają kamieniami:
«Zamień je w chleby, Ty, który rozmnażasz chleb.»
Inni – przedrzeźniając ‘hosanna’ z niedzieli palmowej – rzucają gałązki i krzyczą:
«Przeklęty ten, który przychodzi w imię Demona! Przeklęte jego królestwo! Chwała Syjonowi, który wyrywa go spośród żyjących!»
Jeden z faryzeuszy staje naprzeciw krzyża, wyciąga do Jezusa pięść, ustawiając palce w kształcie rogów, i odzywa się:
«”Powierzam Cię Bogu Synaju” – mówiłeś. Teraz Bóg Synaju dla Ciebie przygotowuje ogień wieczny. Dlaczego nie wzywasz [pasterza] Jonasza, aby Ci oddał dobrą przysługę?»
A inny:
«Nie zniszcz krzyża uderzeniami Swej głowy. Musi służyć Twoim wiernym. Cały legion umrze na Twoim drzewie. Przysięgam Ci to na Jahwe. A na początek umieścimy na nim Łazarza. Zobaczymy, czy teraz odbierzesz go śmierci.»
«Tak! Tak! Chodźmy po Łazarza. Przybijmy go z drugiej strony krzyża!»
Potem jak papugi powtarzają powoli słowa Jezusa: «Łazarzu, mój przyjacielu, wyjdź na zewnątrz! Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić.»
«Nie! On powiedział do Marty i Marii, Swoich kobiet: “Ja jestem Zmartwychwstaniem i Życiem!” Cha! Cha! Cha! Zmartwychwstanie nie potrafi odrzucić śmierci i Życie umiera!»
«Oto Maria i Marta. Zapytajmy je, gdzie jest Łazarz, i chodźmy go poszukać.»
I podchodzą do niewiast, pytając zuchwale:
«Gdzie jest Łazarz? W pałacu?»
Przerażone niewiasty ukryły się za pasterzami, Maria Magdalena jednak podchodzi – odnajdując w cierpieniu dawną śmiałość z czasu grzechu – i mówi:
«Idźcie! Znajdziecie w pałacu rzymskich żołnierzy i pięciuset uzbrojonych mężczyzn z moich ziem i oni wykastrują was jak stare kozły, przeznaczone na posiłki dla niewolników obracających młyńskie kamienie.»
«Bezczelna! To tak mówisz do kapłanów?»
«Świętokradcy! Niegodziwcy! Przeklęci! Odwróćcie się! Za wami macie już – ja je widzę – języki piekielnych płomieni!»
Nikczemnicy odwracają się, naprawdę przerażeni, tak jest przekonywujące twierdzenie Marii [Magdaleny]. Za sobą nie mają jednak płomieni, lecz przy plecach – rzymskie włócznie dobrze naostrzone. Istotnie, Longin dał rozkaz drugiej części centurii, która odpoczywała, aby zainterweniowała. Kłują więc pośladki pierwszych lepszych, jakich znajdują. Ci uciekają z krzykiem. Połowa centurii pozostaje, by zatarasować wejście z dwóch dróg i uczynić zaporę dla małej polany. Żydzi złorzeczą, lecz Rzym jest silniejszy.
Magdalena opuszcza swój welon – podniosła go bowiem, aby mówić do znieważających ją – i powraca na swoje miejsce. Inni dołączają do niej.
[por. Łk 23,39-43; Mt 27,44; Mk 15,32]  Tymczasem łotr z lewej strony kontynuuje zniewagi z wysokości krzyża. Wygląda, jakby chciał zebrać wszelkie bluźnierstwa bliźnich. Wypowiada je wszystkie, mówiąc na koniec:
«Zbaw Siebie i zbaw nas, jeśli chcesz, abyśmy Ci uwierzyli. Chrystus, Ty? Jesteś szaleńcem! Świat należy do spryciarzy, a Bóg nie istnieje. Ja istnieję. To prawda... i wszystko mi wolno. Bóg? Blagi! Wymyślone, abyśmy byli spokojni. Niech żyje nasze ja! Tylko ono jest królem i bogiem!»
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.