Spotkał i poślubił to pospolite, chciwe dziecko, pozbawione wszelkich przymiotów serca i umysłu, którego jedyną kartą przetargową były biel i róż...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


Poślubił tę dziewczynę, ponieważ ona, Ann, odprawiła go z kwitkiem. Kipiąc gnie-
wem i urazą, stał się łatwym łupem dla pierwszej lepszej samiczki, która zadała sobie
dość trudu, aby go do siebie zwabić. Cóż, może i dobrze, że tak się stało. Należy mieć na-
dzieję, że jest szczęśliwy...
Sarah przyniosła napoje i zabawiała towarzystwo uprzejmą rozmową. Jej myśli bie-
gły prostym torem i mieściły się w jednej frazie: „Para skończonych nudziarzy!” Nie
było w nich miejsca na żadne podteksty. Natomiast podświadomie wracała ciągle do
listu Gerry’ego.
— Widzę, że przemeblowałaś cały salon, Ann.
Richard rozglądał się dokoła.
— Jak tu uroczo, pani Prentice — zaszczebiotała Doris. — Cała ta regencja to ostatni
nabytek, prawda? A co było przedtem?
— Staromodne tapety w różyczki — niezbyt pewnie objaśnił Richard. W jego pa-
mięci przechował się obraz ciepłego blasku kominka oraz Ann, siedzącej z nim na starej
sofie, która została skazana na banicję tylko dlatego, by na jej miejsce można było wsta-
wić kanapę w stylu empire. — Wolałem tak, jak było przedtem.
— Mężczyźni są tak przerażająco tradycyjni, zgodzi się pani ze mną, pani Prentice?
— wdzięczyła się Doris.
— Moja żona jest zdecydowana zrobić ze mnie nowoczesnego mężczyznę.
— Oczywiście, że jestem, kochanie. Nie pozwolę ci stetryczeć przed czasem — czule
powiedziała Doris. — Nie uważa pani, pani Prentice, że Richard wygląda o całe lata
młodziej, niż kiedy gościł tutaj po raz ostatni?
Ann unikała spojrzenia Richarda.
120
121
— Według mnie pani mąż wygląda wspaniale.
— Zacząłem grać w golfa — wyznał Richard.
— Znaleźliśmy dla siebie dom w pobliżu Basing Heath. Po prostu mieliśmy szczę-
ście. Richard może codziennie zażywać ruchu. No i co za wspaniałe tereny golfowe.
Oczywiście w weekendy jest bardzo tłoczno.
— To rzeczywiście nadzwyczajne szczęście, znaleźć w tych czasach dom, jakiego się
szuka — przyznała Ann.
— Tak. Gotujemy na kuchence podłączonej do sieci i mamy całe mnóstwo najnowo-
cześniejszych elektrycznych sprzętów. Richard wzdychał do domku z czerwonej cegły,
w klasycznym stylu, ale ja powiedziałam: nie! My, kobiety, jesteśmy po prostu praktycz-
ne, prawda?
— Jestem pewna, że w tak nowocześnie urządzonym domu mieszka się o wiele wy-
godniej — wybrnęła dyplomatycznie Ann. — A mają państwo ogród?
Jedno z małżonków powiedziało: „Niezupełnie”, drugie wykrzyknęło z entuzja-
zmem: „O tak!”
Doris spojrzała na Richarda z wyrzutem.
— Jak możesz tak mówić, kochanie? Przecież właśnie wysadziliśmy wszystkie ce-
bulki!
— Ćwierć akra wokół domu — mruknął Richard.
Spojrzenia Richarda i Ann na chwilę skrzyżowały się. Zdarzało im się kiedyś rozma-
wiać o ogrodzie, jaki chcieliby mieć, gdyby przyszło im mieszkać na wsi. Ogrodzony
warzywnik i trawnik z drzewami...
Richard pośpiesznie zmienił temat, zwracając się do Sarah:
— No, młoda damo, a co słychać u ciebie? — Jego dawna nerwowość wróciła jak
na zawołanie. Całkiem niewinne słowa, jak kiedyś, tak i teraz, miały w sobie coś z pro-
tekcjonalnego poklepywania po plecach. — Mnóstwo szalonych przyjęć, jak przypusz-
czam?
Sarah roześmiała się uprzejmie, myśląc w duchu: Zdążyłam już zapomnieć, jak ob-
mierzły był ten cały Kalafior. Mama ma szczęście, że w porę się z nim rozprawiłam.
— Och, tak — odparła. — Ale z zasady nie upijam się częściej niż dwa razy w tygo-
dniu.
— Dzisiejsze dziewczęta piją o wiele za dużo. Zniszczysz sobie cerę; choć muszę
przyznać, że teraz wyglądasz bardzo dobrze.
— Zawsze przejawiałeś zainteresowanie kosmetykami, o ile pamiętam.
Sarah podeszła do Doris, która rozmawiała z Ann.
— Może jeszcze jeden kieliszek?
— Och nie, dziękuję, panno Prentice, nie mogę sobie pozwolić na więcej. Nawet ten
pierwszy uderzył mi do głowy. Jakiż to piękny barek. Niezwykle szykowny, prawda?
122
123
— Tak, bardzo poręczny — wtrąciła Ann.
— Nie jesteś jeszcze mężatką, Sarah? — zapytał Richard.
— Och, nie. Mam jednak nadzieję, że będę.
— Pewnie bywa pani w Ascot i w innych wytwornych miejscach, czyż nie tak? — za-
zdrościła głośno Doris.
— Deszcz zniszczył mi w tym roku najlepszy kostium — odparła Sarah.
— Przyznam się, pani Prentice — Doris zwróciła się na powrót do Ann — że zupeł-
nie inaczej sobie panią wyobrażałam.
— A jak, jeśli wolno wiedzieć?
— Ach, to wina Richarda. Mężczyźni nigdy nie celują w opisach.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.