Wyglądałem przez okno i widziałem mojego tatę i mamę, wszystkich tatusiów i wszystkie mamy, którzy machali nam chusteczkami na ,,do widzenia"...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Było mi smutno. To było nie­sprawiedliwe, myśmy wyjeżdżali, a oni wyglądali na dużo bar­dziej zmęczonych. Chciało mi się trochę płakać, ale się po­wstrzymałem, bo w końcu wakacje są po to, żeby się cieszyć, i wszystko będzie dobrze.
A co do walizki, tata i mama na pewno sobie poradzą, żeby przysłać mi ją innym pociągiem.
Mikołaj jak duży chłopiec pojechał sam na kolonie. I chociaż prze­żył chwilę słabości, widząc malejące sylwetki rodziców na końcu pe­ronu, wkrótce odzyska właściwy sobie dobry humor, w czym dopo­może mu okrzyk rozpoznawczy jego drużyny...
Odwagi!
 
 
Podróż pociągiem przeszła bardzo dobrze: trzeba jechać całą noc, żeby dojechać na miejsce. W przedziale nasz drużynowy, który nazywa się Gerard Lestouffe i jest bardzo fajny, powiedział, żebyśmy spali i byli grzecz­ni, to jutro rano przyjedziemy do obozu wypoczęci. Miał rację. Mówię: nasz drużynowy, bo wytłumaczył nam, że będziemy podzieleni na drużyny po dwunastu plus jeden dru­żynowy. Drużyna, do której należę, nazywa się „Sokole Oko" i drużynowy powiedział, że naszym zawołaniem jest „Odwagi!"
Oczywiście, nie mogliśmy dużo spać. Jeden chłopak płakał przez cały czas i mówił, że chce wracać do domu. Wtedy dru­gi zaczął się śmiać i powiedział mu, że jest baba. Wtedy ten, który płakał, dał mu w ucho i zaczęli płakać obaj, szczególnie kiedy ich drużynowy postraszył, że jak nie przestaną, każe im jechać na stojąco w korytarzu. Potem znów jakiś chłopak wyciągnął z walizki jedzenie, wszystkim od razu zachciało się jeść i zaczęliśmy wsuwać. A jak się gryzie, to nie można spać, szczególnie przy sucharkach, bo trzeszczą i okropnie się kru­szą. A potem chłopcy zaczęli chodzić na koniec wagonu, ale jeden długo nie wracał, więc drużynowy po niego poszedł. Okazało się, że się zacięły drzwi i trzeba było wołać konduk­tora, żeby je otworzył, i wszyscy się denerwowali, bo chłopak siedzący w środku płakał i krzyczał, że się boi, i co to będzie, jak przyjedziemy na jakąś stację, a on przeczytał, że nie wol­no tam być w czasie postoju pociągu na stacji.
Potem, kiedy już wyszedł mówiąc, że było bardzo w dechę, drużynowy kazał nam wrócić do przedziału i zrobiła się draka z szukaniem przedziałów, bo chłopaki powychodziły na kory­tarz i nikt już nie wiedział, gdzie jest jego miejsce, i wszyscy biegali i trzaskali drzwiami. Aż jeden pan wysunął ze swojego przedziału strasznie czerwoną twarz i powiedział, że jak się nie skończą te hałasy, poskarży się w dyrekcji kolei, gdzie jego przyjaciel zajmuje strasznie wysokie stanowisko.
Spaliśmy na zmia­nę i rano przyjecha­liśmy do Piaszczys­tego Brzegu, gdzie czekały autokary, któ­re miały nas zawieźć do obozu. Nasz dru­żynowy jest niesa­mowity, nawet nie wyglądał na bardzo zmęczonego. A prze­cież całą noc biegał po korytarzu i trzy razy musiał otwierać drzwi na końcu wa­gonu: dwa razy, żeby wypuścić chłopaków, którzy się zatrzasnęli, a raz, żeby wypuścić pana, który ma przy­jaciela w dyrekcji kolei i który dał mu za to swoją wizy­tówkę.
W autokarze żeśmy wszyscy krzyczeli i drużynowy powiedział, że zamiast się wy­dzierać, lepiej byśmy pośpiewali.
I zaczął z nami śpiewać fajne piosenki, jedną o strumyku, a drugą o tym, że dobrze jest wędrować. A potem drużynowy powiedział, że właściwie to woli, żebyśmy krzyczeli, i w koń­cu przyjechaliśmy do obozu.
Trochę się rozczarowałem. Obóz jest ładny, no pewnie: są drzewa, kwiaty, tylko że nie ma namiotów. Będziemy spali w drewnianych domkach, a szkoda, bo myślałem, że będziemy mieszkać w namiotach jak Indianie — tak byłoby o wiele faj­niej. Zaprowadzono nas na środek obozu, gdzie czekało dwóch panów. Jeden bez włosów, drugi w okularach, za to obaj w krótkich spodenkach. Pan bez włosów powiedział:
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.