Aby od niego uciec, Daniel włóczył się po kompleksie, stawiając czoło złym dla siebie wiadomościom - smrodowi otwartych latryn, niewiele przyjemniejszemu...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Jeden z nich poprosił go o szklankę wody, więc Daniel nalał jej z kranu na zewnątrz, nie do szklanki, ponieważ żadnej nie mógł znaleźć, ale do papierowego kubka z McDonalda, tak starego i zniekształconego przez zgniatanie, że ledwie utrzymał w nim wodę, dopóki nie wrócił do środka.
Najdziwniejszą rzeczą w Spirit Lake był brak krat, drutu kolczastego czy innych oznak ich prawdziwej sytuacji. Nie było nawet strażników. Więźniowie kierowali własnym więzieniem w sposób demokratyczny, co oznaczało, tak jak w większej demokracji na zewnątrz, że prawie każdego oszukiwano, pobierano od niego okup i gnębiono - każdego oprócz małej samozwańczej armii, która kierowała tą placówką. Daniel nie przyswoił tej lekcji od razu. Trzeba było wielu dni i tyluż skąpych obiadów, zanim dotarło do niego, że jeśli nie osiągnie jakiegoś rodzaju ugody z wyższymi mocami, nie przetrwa nawet do września, kiedy spodziewał się, że zostanie zwolniony warunkowo i wróci do szkoły. Śmierć głodowa była naprawdę możliwa. To właśnie działo się z ludźmi w sypialni. Jeśli nie pracowałeś, więzienie cię nie żywiło, a jeśli nie miałeś pieniędzy albo nie znałeś kogoś, kto miał, tak to się kończyło.
Jednak już tego pierwszego ranka nauczył się, i to raz na zawsze, że pastylka P-W zasklepiona w jego wnętrznościach jest autentycznym śmiercionośnym żądłem.
Gdzieś koło południa nastąpiło poruszenie pośród pozostałych więźniów-rekonwalescentów. Krzyczeli do hodowcy drobiu, z którym rozmawiał wcześniej Daniel, a który biegł teraz cwałem po żwirowej drodze prowadzącej do szosy. Kiedy przebył sto jardów i był mniej więcej w takiej samej odległości od słupków z polnych kamieni zaznaczających wjazd do kompleksu, zaczął świszczeć gwizdek. Kilka jardów dalej farmer zgiął się wpół: sygnały radiowe nadane przez system bezpieczeństwa P-W, gdy przekroczył drugi obwód, zdetonowały plastyczny materiał wybuchowy w pastylce w jego żołądku.
Po chwili pikap naczelnika pojawił się daleko na szosie, trąbiąc i błyskając światłami.
- Wiesz - powiedział jeden z czarnoskórych więźniów refleksyjnym, przymilnym tonem, jak u spikera - widziałem, że się na to zanosi, wystarczyło rzucić okiem. To zawsze tacy pierwsi idą na całość.
- Durny gnój - stwierdziła dziewczyna, u której coś było nie tak z nogami. - Tylko tym był, durnym gnojem.
- Och, nie jestem taki pewny - odparł Murzyn. - Każdy może dostać ataku wyrzutów sumienia. Zwykle trzeba do tego trochę więcej maltretowania, nie tylko myślenia o tym.
- Czy wielu ludzi... uhm...? - Daniel po raz pierwszy się odezwał, wcześniej jedynie odparowywał pytania.
- Idzie na całość? W obozie o takiej wielkości mniej więcej jedna osoba w tygodniu, powiedziałbym. Mniej w lecie, więcej w zimie, ale taka jest przeciętna.
Inni zgodzili się. Niektórzy się nie zgodzili. Wkrótce znowu wymieniali poglądy. Tymczasem ciało farmera zostało już załadowane na tył pikapa. Strażnik pomachał przyglądającym się więźniom, zanim wrócił do kabiny. Nie odmachnęli. Półciężarówka zawróciła i podążyła z piskiem opon w stronę zielonego horyzontu, zza którego przybyła.
Pierwotnie system bezpieczeństwa P-W (inicjały te upamiętniały walijskich lekarzy, którzy go opracowali, doktorów Pole`a i Williamsa) stosował mniej drastyczne sposoby reformowania charakteru niż natychmiastowa śmierć. Po zaistnieniu bodźca wcześniejsze pastylki uwalniały tylko tyle toksyn, by spowodować chwilowe, a jednak ostre mdłości i skurcze okrężnicy. W tej postaci system P-W został okrzyknięty modelem T inżynierii behawioralnej. W ciągu dekady jego rynkowej dostępności prawie nie było więzienia na świecie, które nie przystosowałoby się do jego używania. Chociaż motyw reformy mógł być ekonomiczny, niezmiennie dawała ona w rezultacie bardziej humanitarne środowisko więzienne, po prostu dlatego, że nie było już potrzeby tak dokładnego nadzoru i środków ostrożności. To z tego powodu doktorzy Pole i Williams otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla w 1991 roku.
Dopiero z czasem, i nigdy w Stanach Zjednoczonych, stosowanie systemu zostało rozciągnięte na tak zwane „populacje zakładników" potencjalnie dysydenckich cywilów - Basków w Hiszpanii, Żydów w Rosji, Irlandczyków w Anglii i tak dalej. To w tych krajach materiały wybuchowe zaczęły zastępować toksyny i tam też stworzono systemy dziesiątkowania i masowego odwetu, gdzie centralny system nadawczy mógł przesyłać zakodowane sygnały, które potrafiły uśmiercić każdą osobę z implantem, każdą grupę albo dany procent tej grupy, albo nawet całą populację. Największy współczynnik zabijania osiągnięto przy zdziesiątkowaniu Palestyńczyków mieszkających w Strefie Gazy i nie było to następstwo ludzkiej decyzji, ale błędu komputera. Zwykle sama już obecność systemu P-W wystarczała, by wykluczać jego użycie, poza pojedynczymi przypadkami.
W Zakładzie Karnym Spirit Lake możliwe było wysyłanie brygad roboczych na farmy i do zakładów przemysłowych w promieniu pięćdziesięciu mil (taki zakres miała centralna wieża radiowa systemu) bez żadnego innego nadzoru niż czarna skrzynka, która pozwalała kierować więźniami, pojedynczymi albo jako grupą, kontrolować ich i w razie potrzeby wytępić. W rezultacie powstała siła robocza o niezwykłej skuteczności, która przynosiła stanowi Iowa dochody znacznie przewyższające koszt administracji. Jednakże system ten z równym powodzeniem zmniejszał przestępczość i w efekcie nigdy nie było dość więziennych rąk do pracy, by zaspokoić zapotrzebowanie farm i fabryk z tej okolicy, które musiały zadowalać się bardziej kłopotliwymi (choć nieco mniej kosztownymi) robotnikami wędrownymi, werbowanymi w zbankrutowanych wielkich miastach wschodniego wybrzeża.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.