Skąd się bierze ten dodatkowy ciężar? Gdybyśmy zadali sobie trud zważenia powietrza wokół płonącego drewna, przekonalibyśmy się, że waży mniej niż na...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Wygląda więc na to, że coś jest pobierane z powietrza, a kiedy już uświadomimy sobie ten fakt, nietrudno jest sprawdzić, co to takiego: tlen, oczywiście. Spalane drewno pobiera tlen, a nie wydziela flogiston.
Wszystko razem ma więcej sensu, a przy okazji tłumaczy, dlaczego flogiston nie był aż tak niemądrym pomysłem. Negatywny tlen - tlen, który powinien być obecny, ale nie jest - nie gorzej od tlenu “dodatniego” nadaje się do zrównoważenia równań, jakich chemicy używają przy sprawdzaniu swoich teorii. Dana ilość flogistonu przemieszczająca się z A do B ma dokładnie ten sam skutek na obserwowane zjawiska, jak ta sama ilość tlenu przemieszczająca się z B do A. Czyli flogiston zachowywał się jak realnie istniejąca substancja -z jednym kłopotliwym wyjątkiem: kiedy pomiary osiągnęły wystarczającą dokładność, by wykryć te niewielkie ilości, okazało się, że flogiston waży mniej niż nic. Flogiston okazał się pojęciem deprywatywnym.
W całej tej historii występuje trudna, ale uparta cecha ludzkiego myślenia, znana jako reifikacja - czynienie rzeczywistym. Wyobrażamy sobie, że jeśli jest słowo coś określające, to musi istnieć “rzecz” odpowiadająca temu słowu. A co z “brawurą” i “tchórzostwem”? Albo “tunelem”? Albo rozważmy po prostu “dziurę”...
Wiele naukowych koncepcji odnosi się do rzeczy, które nie są realne w zwykłym sensie tego słowa, to znaczy: nie odpowiadają obiektom. Na przykład “grawitacja” brzmi jak wyjaśnienie ruchów planet i możemy się czasem zastanawiać, jak by wyglądała, gdybyśmy jej trochę znaleźli. W rzeczywistości jednak to tylko słowo, określające prawo wzajemnego przyciągania odwrotnie proporcjonalnego do kwadratu odległości. Czy też, ostatnio, co jest zasługą Einsteina, określające skłonność obiektów do nieporuszenia się po liniach prostych, co możemy reifikować jako “zakrzywioną przestrzeń”.
A skoro już o niej mowa, to czym jest przestrzeń? Czy to rzecz, czy raczej jej brak?
“Dług” i “debet” to powszechnie znane pojęcia deprywatywne, jednak są źródłem wielu teoretycznych problemów. W końcu to z naszych długów bank płaci pensję dyrektorowi, prawda? Więc jak mogą nie być rzeczywiste? Współczesny rynek handluje długami i obietnicami, jakby były realne - i reifikuje je w postaci słów i liczb na kartkach papieru albo cyfr w pamięci komputera. Im bardziej się nad tym zastanawiamy, tym dziwniejszy wydaje się zwykły świat ludzkich istot: w znacznej części wcale nie istnieje.
Kilka lat temu na konwencie science fiction w Hadze czterej pisarze, którzy na swoich książkach zarobili bardzo dużo pieniędzy, usiedli przed publicznością złożoną w większości z niezamożnych fanów. Mieli im wytłumaczyć, w jaki sposób osiągnęli z książek gigantyczne zyski (jak gdyby sami wiedzieli). Każdy z nich mówił, że “pieniądze nie są ważne”, a to absolutnie ścisłe stwierdzenie bardzo fanów zirytowało. Konieczna jest tu uwaga, że pieniądze są jak powietrze czy miłość - nieważne, jeśli ma się ich dosyć, ale rozpaczliwie[30] ważne, gdy ich brakuje. Zauważył to już Dickens. Pan Micawber w Dawidzie Copperfieldzie stwierdza, że przy rocznym przychodzie wysokości dwudziestu funtów, a rocznych wydatkach wysokości dziewiętnastu funtów, dziewiętnastu szylingów i sześciu pensów, rezultatem jest szczęście. Przy rocznym dochodzie wysokości dwudziestu funtów i rocznych wydatkach wysokości dwudziestu funtów, zero szylingów i sześciu pensów, rezultatem jest nędza.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.