trwających, bo coraz gorętszych...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Od pary lat dopiero stała się, z przywiązania cichego,
namiętnością.
Profesor, który wysokie miał o przyszłych losach Anusi wyobrażenie, ani wiedział o tym
stosunku, syna przekupki uważając za istotę daleko niżej położoną i nie mogącą nawet pomyśleć
podnieść oczy na jego córkę. Stosunki dwojga młodych ludzi ścisłe były, ale potajemne. Anusia
próbowała parę razy wspomnieć o Franku, ale ojciec surowy zbywał ją nielitościwym,
wzgardliwym milczeniem.
Biedne dziewczę, do ślepego posłuszeństwa przywykłe, nie śmiało się już odezwać, a
jednak… Franek dla niej po ojcu był całym światem.
Stary Czapiński był może w gruncie dobrym człowiekiem, zasad prawych, surowości wielkiej,
ale zarazem nieubÅ‚aganym egoistÄ…. Biedna jego żona caÅ‚e życie spÄ™dziÅ‚a na usÅ‚ugach tej nie— ,
poznanej wielkości, zawsze kwaśnej, chmurnej, żeglującej gdzieś po obłokach, obchodzącej się
ze światem otaczającym, jakby mu był na posługę przeznaczony. Fukana, pędzana, choć mąż ją
kochał, upokarzana swą nieudolnością i małym ukształceniem, biedna, chorowita istota zagryzła
się w tym życiu niedostatku, smutku i szarych dni bez nadziei.
Nawet kochane jej dziecię ojciec, zamyślając wysoce wykształcić, odbierał matce, odłączał od
niej i zabijał ją upokorzeniem, aż dobił. Umarła we łzach cichych biedaczka.
Anna mogła się była zepsuć takim wychowaniem papierowym, w którym serce mało bardzo
miało udziału. Bóg ją przecie ustrzegł, obdarowując obficie. Skorzystała wiele z nauki
ojcowskiej, ale ona w niej nie wyziębiła uczucia.
Tak wśród wyschłej łąki o skwarach letnich spotykasz na szeleszczących trawach bujny,
zielony liść kwiatu, który rozkwita, strojny farby żywymi. Skąd wziął soki, co go tak wykarmiły i
ustroiły? Odgadnąć nie można; wszystko dokoła zniszczone, na nim jednym kwitnie młodość…
Obok ojca, wyżółkłego i przeziębłego mroźną mądrością, a skwaszonego dumą niesłychaną,
Anusia uśmiechała się jak ten kwiatek wszystkimi darami najszczęśliwszej natury.
Wzięła, jak pszczółka, z nauki to, co w niej do jej usposobienia przypadało, ale nie dała się
spętać w zimne okowy bezmyślnych jej formułek. Żywa imaginacja, serce gorące, poetyczne
usposobienie, trochę mistycyzmu, czystego jak rosa wieczorna, czyniły Annę jedną z
najpowabniejszych istot, wykwitajÄ…cych na pociechÄ™ i na umartwienie ludzi.
Anna była średniego wzrostu, wysmukła, nieco smagławej płci, spoza której złotych tonów
purpurowa krew przeglądała, płynąc bujnymi falami; włosów ciemnych, oczu czarnych, główkę
miała nieco małą, rysy drobne, ale dziwnie powabnego wyrazu. Zimny rozbiór tej twarzyczki,
coś mającej w sobie dziecięcego, nie dozwalał nazwać ją piękną, przecież wśród stu rówieśnic
oczy się do niej ciągnęły i oderwać nie mogły. Miała ten powab, jaki daje zwita razem myśl
wyswobodzona i serce żywo bijące; w jej oczach świeciło uczucie i rozum, usta śmiały się
mądrością i miłością.
Pomimo pracy wszelkiego rodzaju, którą się nie brzydziła, bo pióro równie jak igła obce jej
nie były, Anna instynktem kobiecym dbała o swe śliczne rączki, a ubiorowi, niezmiernie zawsze
prostemu i skromnemu, umiała nadać taki powab, żeś ją wśród najbardziej świecących toalet
musiał wyróżnić. Niosła z sobą woń wyższości jakiejś. Często wielkie panie ustępowały jej z
drogi, jakby czuły w niej przebraną królowę.
Dodajmy, że z powagą łączyła dziecinną prostotę.
WpÅ‚yw ojca — któremu winna byÅ‚a caÅ‚e swe, w istocie wielkie i w jej główce szczęśliwie
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.