Coś rzucało ramieniem Kelsie we wszystkie strony, a ból spowodowany owymi gwałtownymi machnięciami szarpał jej muskuły i stawał się coraz intensywniejszy...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

To coś poczęło także wykręcać rękę dziewczyny, gdzieś ją ciągnąć. Łańcuch zaś wciąż do niej przywierał, jak gdyby stanowił jej część, i nic nie mogło go od niej oderwać, dopóki wróg, kimkolwiek czy też czymkolwiek miałby on być, nie oderwałby go razem z ciałem od kości. Kelsie dwukrotnie krzyknęła z powodu nagłych uderzeń bólu, pomimo danej sobie obietnicy, że wytrzyma, na pewno wytrzyma.
Widziała zarówno Yonana, jak Wittle. Stali oboje sztywno niczym posągi i żadne z nich nie wydawało się napastowane. Czyżby to, co ich wszystkich zaatakowało, sądziło, że z całej tej kompanii ona była tą najsłabszą, tą jedyną, która załamie się niezawodnie? Gdzieś pod warstwą strachu, który opanował ją z chwilą, kiedy tylko owo stworzenie wynurzyło się spośród mgły, wrzała w niej złość. Uczucie to wzmogło się, gdy atak się podwoił w swym szaleństwie.
Rozmyślnie przywołała w tym momencie obraz umierającej młodej czarownicy. Nie mogła zwrócić się do Wittle - być może ta odpierała właśnie podobny szturm... ale Wittle przeszła przez liczne progi wtajemniczenia, wspomagana przez swój kamień była kimś, kim Kelsie zupełnie się nie czuła. Jak kocica naprzeciw McAdamsa, Kelsie protestowała głośno, próbując jednocześnie wyrwać owej mocy kontrolę nad własnym ciałem.
Kelsie czuła się zła i sfrustrowana... ale uczucie to nie należało do niej, nadciągnęło skądś z daleka. W chwilę później otrzymała niespodziewanie cios między łopatki i osunęła się na kolana, otoczona zewsząd owym przejmującym smrodem oznaczającym Zło.
Coś ryknęło wysokim, skrzekliwym głosem i w tym samym momencie Kelsie otrzymała cios w tył głowy, padając jak długa pod jakimś ciężarem przygniatającym jej plecy. Żwir zgrzytał pod policzkiem, ciało wstrząsało się od ciosów. To coś chwyciło ją za rękę, wyginając boleśnie do tyłu. Usiłowało energicznie potrząsać nadgarstkiem. Łańcuch jednak pozostał taką samą jej częścią, jak palce zaciśnięte na jego ogniwach. Kelsie próbowała zrzucić z siebie ów ciężar, a gdy zdołała obrócić twarz, zobaczyła jednego z tych, którzy przysiedli na niej okrakiem - kosmatego, pokrytego czymś w rodzaju korzeni - Thasa.
To sługa Samów chwycił ją za rękę. Kelsie poczuła ostre ugryzienie, a potem konwulsyjne drgawki usadowionego na niej stworzenia. Wreszcie Thas stoczył się z niej i legł obok; jego podobne do korzeni palce, jego chude ręce wyginały się gwałtownie w powietrzu. Dziewczyna pochwyciła spojrzenie czerwonych oczu w przerażająco nieforemnej twarzy; w sekundę później oczy te zmętniały. Kończyny Thasa opadły na żwir bezwładnie i nie zdołały się już unieść.
Yonan... Czyżby ją uwolnił używając swego miecza? Wittle widziała zapewne wszystko, wciąż stojąc i patrząc szeroko rozwartymi oczami nie na to, co działo się na ziemi tuż u jej stóp, lecz na mgiełkę osłaniającą strumyczek, jak gdyby spodziewała się kolejnego ataku z tamtej strony.
Kelsie próbowała podciągnąć nogi, unieść się na kolana. Skorupa zimna trzymała ją jeszcze częściowo w uścisku, ale atak Thasów wydawał się nadwerężyć ową powłokę, bo w tej chwili Kelsie miała wrażenie, jak gdyby opadła z niej sieć podarta w strzępy.
Dziewczyna z trudem obróciła rękę i zobaczyła ślady zębów na nadgarstku. Powoli sączyła się z niego krew, zalewając strugami zarówno łańcuch, jak i kamień. Bolało ją wszystko, z wolna udało się jej jednak unieść na kolana i przycisnąć zraniony nadgarstek do ciała.
Yonan stał, tak jak Wittle, zwrócony obliczem na zewnątrz gwiazdy. Kelsie wszakże widziała jego twarz, nie tak spiętą jak twarz czarownicy, młody mężczyzna usiłowań bowiem pochwycić jej wzrok.
Usta miał otwarte, jak gdyby wydawał wojenny okrzyk, którego Kelsie nie słyszała.
Pod wpływem jakiegoś impulsu dziewczyna wyciągnęła ociekającą krwią rękę i oparła ją o kolczugę okrywającą udo Yonana. Dreszcz przebiegł przez jego ciało, Yonan obrócił głowę i przyjrzał się Kelsie. W chwilę później pochylił się, by ją podtrzymać, po czym pomógł jej wstać, martwego Thasa zaś kopnął gdzieś w bok, chcąc bardziej się do niej zbliżyć. Jeśli Wittie nadal tkwiła w więzach, on był wolny.
Wyciągnął rękę, by dotknąć ugryzionej dłoni dziewczyny, palce jego jednak zaraz odskoczyły, jak gdyby ktoś w nie uderzył. Czymkolwiek było to, co usiłowało odebrać jej łańcuch z kamieniem w czasie ataku, jeszcze nie zrezygnowało. Yonan obrócił swój miecz, ostrożnie wysuwając rękojeść, tak iż ta znalazła się w pobliżu niezwyciężonego łańcucha.
Żelazo quan z łatwością przesunęło się przez to coś, zaczepiło o pętlę łańcucha i ściągnęło go z wciąż krwawiącej rany.
Kelsie czuła, że jej drugie ramię i dłoń mrowią, powracając jakby do normy po ustąpieniu paraliżującej siły. Wyciągnęła palec i dotknęła łańcucha. Z chwilą kiedy to uczyniła, przeciwnicy puścili, była więc w stanie wziąć łańcuch z klejnotem do drugiej ręki.
W końcu przysiadła. Pulsowanie w nadgarstku w niczym nie przypominało właściwej temu miejscu wibracji. Zraniona ręka spoczywała na kolanie, tam gdzie ułożył ją Yonan, owinąwszy ranę kawałkiem koszuli Kelsie i przysypawszy pyłem z illbany, który zdołał jeszcze wytrząsnąć ze swego woreczka. Wittie zamrugała powiekami, jak gdyby obudzona ze snu, a potem obróciła głowę, by się im przyjrzeć. Yonan kopnięciami usunął ciało Thasa poza obręb gwiazdy. Choć później odrysował ją ponownie ostrzem miecza, nie miał już wystarczającej porcji ziół, by móc powtykać je w ziemię na opiekuńczych ramionach gwiazdy.

- Nie odniosłeś zwycięstwa... - Wittie przerwała milczenie, które trwało od momentu ataku Thasów. - To był jedynie próbny manewr. Chcieli się dowiedzieć, jakimi rozporządzamy mocami.
A wybrano mnie, pomyślała Kelsie, chociaż nie zdradziła się głośno ze swym podejrzeniem, jako najsłabszy punkt obrony. Yonan odgadł zapewne jej przypuszczenia, bo powiedział:
- Wysłali Thasów. Nie użyliby siły tego rodzaju, gdyby sądzili, że mogą pojmać nas jedynie za pomocą woli czy też mocy. Oni...
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.