Zastanowiłem się nad tym i spostrzegłem, że Kaptah ma słuszność, gdyż nawet jeśli dla Egipcjan wszystkie dni są jednakowe z wyjątkiem tych, które gwiazdy...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Toteż lepiej było trzymać się tego co pewne. Powiedziałem więc do królewskiego sługi:
– SÄ…dzisz pewnie, żem gÅ‚upi i obcy, skoro w taki dzieÅ„ żądasz, żebym stanÄ…Å‚ przed królem. Jutro jednak przyjdÄ™, jeÅ›li twój król przyÅ›le po mnie lektykÄ™, gdyż nie jestem jakimÅ› nÄ™dznym czÅ‚owiekiem i nie chcÄ™ stanąć przed nim z oÅ›lim nawozem miÄ™dzy palcami u nóg.
A na to sługa:
– Obawiam siÄ™, parszywy Egipcjanie, że za te sÅ‚owa doprowadzony zostaniesz przed króla na oszczepach, które bÄ™dÄ… ciÄ™ Å‚askotać w tyÅ‚ek.
Odszedł, ale nabrał dla mnie szacunku, bo następnego dnia przybyła do gospody królewska lektyka, aby mnie zabrać.
Ale lektyka była zwykłą sobie lektyką, taką, w jakiej noszono do pałacu kupców i innych prostych ludzi, by tam pokazywali ozdoby, pióra i małpki. Toteż Kaptah wielkim głosem skrzyczał tragarzy i gońca:
– Na Seta i wszystkie demony, niech Marduk skarze was skorpionami! Zabierajcie siÄ™ stÄ…d, bo nie przystoi mojemu panu, by wsiadÅ‚ do takiego gruchota!
Tragarze zmieszali siÄ™, goniec wygrażaÅ‚ Kaptahowi laskÄ…, a przed oberżą zebraÅ‚ siÄ™ tÅ‚um ludzi, którzy Å›mieli siÄ™ i woÅ‚ali: – ZaprawdÄ™, bardzo chcemy zobaczyć twego pana, dla którego królewska lektyka jest za skromna! – Lecz Kaptah wynajÄ…Å‚ w gospodzie wielkÄ… lektykÄ™, do której niesienia trzeba byÅ‚o czterdziestu silnych niewolników i w której noszono posłów wielkich mocarstw w ważnych misjach, a także obnoszono cudzoziemskich bogów, gdy przybyli do Babilonu. I ludzie nie Å›mieli siÄ™ już, gdy wyszedÅ‚em z mej izby przyodziany w strój, na którym srebrem i zÅ‚otem wyhaftowane byÅ‚y rozmaite zwiÄ…zane z zawodem lekarza figury. A koÅ‚nierz mój lÅ›niÅ‚ w promieniach sÅ‚oÅ„ca od zÅ‚ota i drogich kamieni i na szyi dźwiÄ™czaÅ‚y zÅ‚ote Å‚aÅ„cuchy. Za mnÄ… kroczyli niewolnicy z oberży niosÄ…c skrzynie z cedru i hebanu, ozdobione intarsjami z koÅ›ci sÅ‚oniowej. W skrzyniach znajdowaÅ‚y siÄ™ moje leki i lekarskie narzÄ™dzia. Nie, ludzie nie Å›mieli siÄ™ już, lecz kÅ‚aniali przede mnÄ… gÅ‚Ä™boko, mówiÄ…c do siebie: – Ten mąż na pewno dorównuje mÄ…droÅ›ciÄ… mniejszym bogom. Chodźmy wiÄ™c za nim do paÅ‚acu. – I wielkie tÅ‚umy szÅ‚y za lektykÄ… aż do bram paÅ‚acu, przed niÄ… zaÅ› Kaptah jechaÅ‚ na biaÅ‚ym oÅ›le, przy którego czapraku dźwiÄ™czaÅ‚y srebrne dzwoneczki. Nie robiÅ‚em tego wszystkiego dla wÅ‚asnej korzyÅ›ci, tylko dla Horemheba, bo daÅ‚ mi on dużo zÅ‚ota i byÅ‚em jego okiem i uchem.
U bram pałacu żołnierze rozpędzili tłum oszczepami i wznieśli tarcze, aby obronić bramę. Utworzyli z nich mur srebrno-złoty, a uskrzydlone lwy stały na straży drogi, po której niesiono mnie w lektyce do wewnętrznych dziedzińców pałacu. Tam wyszedł mi na spotkanie stary mężczyzna z brodą ogoloną, jak to jest w zwyczaju u uczonych. W uszach jego błyszczały złote obręcze, policzki miał obwisłe, a minę niezadowoloną. Patrząc na mnie gniewnie, przemówił:
– WÄ…troba mi siÄ™ przewraca od tego zgieÅ‚ku i niepotrzebnego haÅ‚asu, który wywoÅ‚aÅ‚eÅ› twym przybyciem. WÅ‚adca wszystkich czterech części Å›wiata pyta już, kim jest ten czÅ‚owiek, który przybywa wtedy, kiedy mu siÄ™ podoba, a nie gdy to odpowiada królowi, i który Å›ciÄ…ga za sobÄ… wrzawÄ™ i harmider, gdy nadchodzi.
Odparłem mu:
– Starcze! Mowa twoja jest dla mnie jak brzÄ™czenie much, ale pytam ciÄ™, kim jesteÅ›, że tak siÄ™ do mnie odzywasz?
A on na to:
– Jestem przybocznym lekarzem wÅ‚adcy wszystkich czterech części Å›wiata i najwyższym z jego lekarzy. Kim jednak jesteÅ›, oszuÅ›cie, któryÅ› przybyÅ‚ tu, by swymi sztuczkami wyÅ‚udzić od króla zÅ‚oto i srebro? Wiedz, że gdyby król w swej dobroci daÅ‚ ci cechowanego srebra lub zÅ‚ota, poÅ‚owÄ™ z tego masz oddać mnie.
Odpowiedziałem mu:
– Twoja wÄ…troba nic mnie nie obchodzi i lepiej byÅ‚oby zaiste, gdybyÅ› pomówiÅ‚ z moim sÅ‚użącym, bo jego zadaniem jest przepÄ™dzać z mego pobliża wymusicieli i darmozjadów. ChcÄ™ jednak być twoim przyjacielem, boÅ› już stary i nie umiesz siÄ™ lepiej znaleźć. Toteż dajÄ™ ci te zÅ‚ote obrÄ™cze z mego ramienia, aby ci wykazać, że zÅ‚oto i srebro sÄ… jak proch pod moimi stopami i że nie przybyÅ‚em tu, by szukać zÅ‚ota, lecz wiedzy.
Dałem mu złote bransolety z moich przegubów, a on wielce się zdziwił i nie wiedział już, co do mnie mówić. Toteż pozwolił także i Kaptahowi towarzyszyć mi i zaprowadził mnie do króla.
Król Burnaburiasz siedział na miękkich poduszkach w przestronnej komnacie, której ściany mieniły się od barwnych, pokrytych glazurą kafelków. Był to jeszcze chłopiec, rozkapryszony i rozpuszczony. Siedział podpierając ręką policzek, a obok niego leżał lew, który na nasz widok głucho ryknął. Starzec rzucił się plackiem na ziemię całując podłogę przed królem, a Kaptah zrobił to samo, lecz kiedy usłyszał pomruk lwa, zerwał się, odbił od podłogi na rękach i nogach, jak żaba, i zaczął piszczeć ze strachu, tak że król wybuchnął śmiechem i przechyliwszy się w tył na poduszki skręcał się ze śmiechu. Kaptah jednak rozgniewał się i krzyknął:
– Zabierzcie to dzikie bydlÄ™, zanim mnie ugryzie, bo przeraźliwszego potwora nie widziaÅ‚em dotÄ…d w życiu, a pomruk jego jest jak dudnienie wozów bojowych na rynku w Tebach, gdy gwardia faraona, wciąż jeszcze podchmielona po dniu Å›wiÄ…tecznym, wyjeżdża na ćwiczenia.
Z trudem zdołał usiąść na podłodze, po czym podniósł dłonie obronnym gestem, a lew też przysiadł i ziewnął przeciągle. A gdy zamknął paszczę, zęby zatrzasnęły się z takim zgrzytem, jak wieko kasy w świątyni, gdy połyka grosz wdowi.
Król śmiał się tak, że aż łzy płynęły mu z oczu, potem jednak przypomniał sobie o bólu, jęknął i znowu przyłożył rękę do policzka silnie spuchniętego, tak że jedno oko było na wpół zasklepione. Zmarszczył brwi, a starzec spojrzał z ziemi na niego i śpiesznie rzekł:
– Oto uparty Egipcjanin, który nie przyszedÅ‚ wtedy, gdyÅ› rozkazaÅ‚. Rzeknij tylko sÅ‚owo, a każę żoÅ‚nierzom rozpruć mu wÄ…trobÄ™ oszczepami.
Lecz król kopnął go i rzekł:
– Nie czas teraz pleść bzdury, lecz niech mnie szybko uleczy, bo boli mnie okropnie i bojÄ™ siÄ™, że umrÄ™. Nie spaÅ‚em przez wiele nocy i nie mogÄ™ nic jeść prócz gorÄ…cej polewki.
Wtedy starzec zaczął biadać, bić czołem o ziemię i wołał:
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.