Żwawo rozcierając dłonie, om wygłosił uwagę o wieczornym chłodzie i zamówił grzane wino korzenne, po czym dodał cicho: — Czy jest tu...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


— Po drugiej stronie będzie najlepiej, chyba że chcecie wynająć pokój. Na ten czas,
kiedy przyjdą tu żeglarze znad rzeki. Zdaje się, że połowa wszystkich załóg ma na pień-
ku z tą drugą. Nie chciałem, żeby mi zrujnowali karczmę, więc przedzieliłem ją na pół.
— Przypatrywał się płaszczowi oma dłuższą chwilę, potem przekrzywił głowę z chy-
trym błyskiem w oczach. — Zostaniecie? Od jakiegoś czasu nie było tu żadnego barda.
Ludzie zapłacą naprawdę godziwie, jeśli pozwoli im się zapomnieć o codziennych spra-
wach. Wziąłbym od was taniej za jedzenie i pokój.
„Nie zauważeni” — ponuro pomyślał Rand.
— Jesteś zbyt hojny — powiedział om i zgrabnie się ukłonił. — Być może przyjmę
twą propozycję. Na razie jednak potrzebujemy odrobinę prywatności.
— Przyniosę wam wina. Bardowie dostają tu duże pieniądze.
339
Przy stołach po drugiej stronie ścianki było zupełnie pusto, lecz om wybrał stoją-
cy na samym środku.
— Dzięki temu nikt nas nie będzie podsłuchiwał nie zauważony — wyjaśnił. — Sły-
szeliście, co mówił ten człowiek? Weźmie od nas taniej. Pewnie, samym siedzeniem tu-
taj podwoję mu obroty. Każdy uczciwy karczmarz daje bardowi pokój, wikt i jeszcze
sporą zapłatę.
Nagi blat stołu nie był zbyt czysty, a podłogi nikt nie zamiatał od wielu dni, o ile nie
tygodni. Rand rozejrzał się dookoła i skrzywił. Pan al’Vere nie dopuściłby do takiego
bałaganu w swojej karczmie, nawet jeśli z tego powodu musiałby wstać z łoża boleści.
— Przyszliśmy tu tylko po to, by zdobyć informacje. Pamiętacie?
— Dlaczego tutaj? — spytał podniesionym tonem Mat. Mijaliśmy inne karczmy,
w których było czyściej.
— Prosto od mostu — powiedział om — biegnie droga do Caemlyn. Każdy, kto
przejeżdża przez Biały Most, przechodzi przez ten plac, chyba że podąża brzegiem rzeki,
a my wiemy, że nasi przyjaciele tego nie robią. Jeśli nie zostawili żadnej wiadomości tu-
taj, to nie zostawili jej nigdzie. Pozwólcie, że ja będę mówił. To trzeba zrobić ostrożnie.
W tym właśnie momencie pojawił się karczmarz z trzema powyginanymi cynowymi
kuflami w dłoni. Tłusty mężczyzna przejechał niedbale ścierką po blacie stołu i przyjął
pieniądze od oma.
— Jeśli zostaniecie, to nie będziecie musieli płacić za trunki. A mamy tu dobre
wino.
Uśmiech oma był ledwie widoczny.
— Przemyślę to, karczmarzu. Jakie tu macie wieści? Od jakiegoś czasu niczego nie
słyszeliśmy.
— Niezwykłe wieści, ot co. Niezwykłe.
Karczmarz przerzucił sobie ścierkę przez ramię i przystawił krzesło. Skrzyżował ręce
na stole, rozparł się z przeciągłym westchnieniem, mówiąc, że to ulga wreszcie usiąść.
Nazywał się Bartim i dalej szczegółowo opowiadał o swoich stopach, o odciskach, bo-
lesnych guzach, o tym, ile to czasu spędza na nogach, w czym je moczy, aż wreszcie
om upomniał się znowu o wieści i wtedy przeszedł do nich, prawie nie robiąc prze-
rwy w monologu.
Wieści były rzeczywiście tak niezwykłe, jak powiedział. Logain, fałszywy Smok, zo-
stał pojmany po wielkiej bitwie w pobliżu granicy Lugard, kiedy starał się przemieścić
swoją armię z Ghealdan do Łzy. Proroctwa, rozumieją chyba? om przytaknął, a Bar-
tim mówił dalej. Drogi na południu są pełne ludzi, szczęśliwców, niosących to, co dali
radę unieść na grzbiecie. Tysiące uciekają we wszystkich kierunkach.
— Nikt — Bartim zaśmiał się krzywo — oczywiście nie wspierał Logaina. O nie, nie
łatwo będzie teraz znaleźć takich, którzy przyznają się do tego. Sami uchodźcy, starają-
cy się znaleźć bezpieczne miejsce na trudne czasy.
340
W pojmaniu Logaina brały naturalnie udział Aes Sedai. Mówiąc to Bartim splunął na
podłogę i potem jeszcze raz, gdy opowiedział, jak zabierały fałszywego Smoka na pół-
noc do Tar Valon. Zaznaczył, że jest uczciwym człowiekiem, szanowanym, i jeśli o nie-
go chodzi, to wszystkie Aes Sedai mogą sobie wracać do Ugoru, skąd się wzięły, i zabrać
tam z sobą Tar Valon. Nie podszedłby do żadnej Aes Sedai bliżej niż na tysiąc mil, gdy-
by miał możliwość wyboru. Słyszał, że one oczywiście zatrzymują się w każdej wiosce
i mieście po drodze na północ, żeby pokazywać Logaina. Żeby pokazać ludziom, iż fał-
szywy Smok został pojmany i że świat jest na powrót bezpieczny. Chętnie by to zoba-
czył, nawet gdyby to oznaczało podejście blisko do Aes Sedai. Czuł sporą pokusę, żeby
się przejechać do Caemlyn.
— Zabierają go tam, żeby pokazać królowej Morgase. — Karczmarz z szacunkiem
dotknął swego czoła. — Nigdy nie widziałem królowej. Człowiek powinien zobaczyć
swoją królową, nie uważacie?
Logain potrafił robić różne „rzeczy”, a sposób, w jaki Barcim przewrócił oczami
i przesunął językiem po wargach, wyjaśniał, co ma na myśli. Ostatni raz widział fałszy-
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.