— Ale ten zachód słońca! Nie widziałem czegoś takiego w moich najśmielszych marzeniach...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

.. Dwa słońca! Jak góry ognia płonące na niebie!
— Widziałem to już — mruknął Marvin. — Nic nie warte.
— Tam, skąd pochodzę, było tylko jedno słońce — nie ustępował Artur. — Wiesz, jestem z planety, która nazywała się Ziemia.
— Wiem — odpowiedział Marvin.
— Ciągle o tym mówisz. Brzmi to okropnie.
— Wcale nie, to było piękne miejsce.
— Były tam oceany?
— Oczywiście — westchnął Artur. — Wielkie, bezkresne, falujące, błękitne oceany...
— Nie cierpię oceanów — stwierdził Marvin.
— Powiedz mi — zainteresował się Artur. — Dobrze żyjesz z innymi robotami?
— Nienawidzę ich — odpowiedział Marvin. — Dokąd się wybierasz?
Artur nie mógł tego dłużej wytrzymać. Znowu wstał.
— Chyba pójdę trochę się przejść — rzekł.
— Nie mam do ciebie żalu — powiedział Marvin i doliczył do pięciuset dziewięćdziesięciu siedmiu miliardów owiec, zanim zasnął sekundę później.
Artur zrobił kilka wymachów ramionami, aby pobudzić krążenie. Powlókł się znowu w górę krateru. Ponieważ atmosfera była bardzo rzadka, a na niebie nie świecił księżyc, noc zapadła bardzo szybko i zapanowała kompletna ciemność. Z tego powodu Artur praktycznie nadepnął na starego człowieka, zanim go zauważył.
ROZDZIAŁ 22
Stał zwrócony plecami do Artura, przyglądając się ostatnim promieniom światła niknącego za horyzontem. Był dość wysoki, stary i ubrany w długą, szarą togę. Kiedy odwrócił się, Artur zobaczył jego twarz, szczupłą i pełną godności, zatroskaną, lecz nie nieuprzejmą; ten rodzaj twarzy, który jest skarbem budzącego zaufanie urzędnika bankowego. Ale nie odwrócił się jeszcze, nawet po to, żeby zareagować na okrzyk zaskoczenia Artura.
W końcu ostatnie promienie słońca zniknęły całkowicie i wtedy się odwrócił. Jego twarz wciąż była oświetlona i kiedy Artur rozejrzał się, żeby znaleźć źródło światła, zobaczył, że kilka jardów dalej stał jakiś niewielki pojazd — domyślił się, że był to mały poduszkowiec. Pojazd rozsiewał wokół siebie lekką poświatę.
Człowiek spojrzał na Artura jak gdyby ze smutkiem.
— Wybrałeś zimną noc na odwiedziny na naszej martwej planecie — przemówił.
— Kim... kim jesteś? — wyjąkał Artur.
Człowiek odwrócił wzrok, a na jego twarzy znów pojawiło się coś w rodzaju smutku.
— Moje imię jest nieważne — rzekł.
Wyglądało na to, że jego umysł jest zajęty czymś innym i nie spieszyło mu się najwyraźniej do nawiązywania rozmowy. Artur poczuł się niezręcznie.
— Ja... eee... przestraszyłeś mnie — powiedział w końcu nieprzekonująco.
Człowiek znowu się rozejrzał i lekko uniósł brwi.
— Hmmm? — zapytał.
— Powiedziałem, że mnie przestraszyłeś.
— Nie obawiaj się niczego, nie zrobię ci krzywdy.
Artur ściągnął brwi.
— Ale strzelałeś do nas! Wysłałeś przeciwko nam rakiety...
Człowiek spojrzał w głąb krateru. Lekki blask z oczu Marvina rzucał bardzo słabe, czerwone cienie na szczątki wieloryba.
Człowiek zachichotał cicho.
— Automatyczny system — stwierdził z lekkim westchnieniem. — Starożytne komputery, które zajmują wnętrze planety, zabijają czas długich, ciemnych milionów lat, a wieki wydają się tysiącleciami ich zakurzonym bankom pamięci. Myślę, że chcą sobie czasem postrzelać dla ożywienia monotonii. Spojrzał poważnie na Artura i dodał:
— Wiesz, jestem wielkim entuzjastą nauki.
— O... naprawdę? — odezwał się Artur, któremu dziwny i łagodny sposób bycia tego człowieka zaczął wydawać się niepokojący.
— Tak — potwierdził stary i po prostu znowu przestał się odzywać.
— Aaa... — powiedział Artur — eee...
Miał dziwne uczucie, jak ktoś przyłapany na cudzołóstwie, kto jest zdumiony, gdy mąż kobiety wchodzi do sypialni, zmienia spodnie, rzuca kilka zdawkowych uwag na temat pogody i wychodzi.
— Wydajesz się niespokojny — zauważył stary człowiek z uprzejmym zatroskaniem.
— Nie, skądże... To znaczy, owszem. W gruncie rzeczy, widzisz, nie byliśmy przygotowani, że naprawdę kogoś tu zastaniemy. Wydawało się, że wy wszyscy nie żyjecie czy coś w tym rodzaju...
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.