– A! to bÄ™dzie nadzwyczaj zajmujÄ…ce! – zawoÅ‚aÅ‚a Herma – bardzo bym rada, ażeby siÄ™ przepowiednia sprawdziÅ‚a! – A jakże pani nam...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.


– Ja wcale wróżkÄ… nie jestem. Lola, dobra, kochana, jest jeszcze dzieckiem, do serca jej zajrzeć bardzo trudno... a kogo wybierze sobie, tego nikt dziÅ› nie odgadnie. Wiesz pan, z mężczyzn kto jej dotÄ…d najmilszy?
Bończa z niezmierną ciekawością pochylił się, aby tajemnicę usłyszeć.
– Kuzynek Nieczujski! – Å›miejÄ…c siÄ™ dodaÅ‚a Herma.
– Nie może być! – zdumiony odparÅ‚ BoÅ„cza – pani żartujesz!
– Nic a nic, z nim mówić lubi, z nim jest najlepiej.
– Ależ przecie to nam nie grozi! – zawoÅ‚aÅ‚ kawaler – boć to czÅ‚owiek nie naszego Å›wiata.
Herma ruszyła ramionami.
– Cóż mówi o mnie? – zapytaÅ‚ ciekawy.
– Najgorzej, że wcale o panu nigdy nie wspominaÅ‚a.
– Nie byÅ‚o to najgorzej jeszcze – przerwaÅ‚ BoÅ„cza – lecz pani by jÄ… powinna przez Å‚askÄ™ dla mnie wybadać.
– Nie przez Å‚askÄ™ dla pana, ale przez ciekawość zapytywaÅ‚am jÄ….
– I cóż? i cóż? – natarczywie badaÅ‚ BoÅ„cza.
Roześmiawszy się, Herma na wychodnym już do salonu rzuciła mu w ucho:
– Ciesz siÄ™, stoisz na równi z hrabiÄ… Romanem!
Po tej zagadkowej odpowiedzi pierzchnęła. BoÅ„cza wróciÅ‚ do salonu mocno zamyÅ›lony. Tu prÄ™dko nadchodzÄ…cy wieczór jesienny zmuszaÅ‚ goÅ›ci do odjazdu; hrabina BramiÅ„ska, wylewajÄ…c ostatki czuÅ‚oÅ›ci na córkÄ™ najlepszej swej przyjaciółki, zabieraÅ‚a siÄ™ jÄ… pożegnać, hrabia Ildefons obliczaÅ‚ siÄ™ z sumie-niem, czy jakiego nierozważnego nie popeÅ‚niÅ‚ kroku – ruszono siÄ™ z miejsca.
Bończa rad nierad wziął za kapelusz także. Tryumfujący ze swojego przywi-leju hrabia Roman pozostawał, otrzymawszy plac nad nieprzyjacielem cofają-
cym się w porządku, ale z kwaśną miną.
Nie był jednak sam, gdyż zapewne wskutek danego znaku Nieczujski pozostawał w saloniku i wziął się zaraz, przysunąwszy krzesło, do przeglądania albumów, jak gdyby one dla zabawy jego na stole rozłożone były. Herma dla zajęcia niespokojnych rączek miała szydełkową robótkę. Lola wyniosła jakąś kanwę rozpoczętą ogromnym deseniem. Wszyscy więc znaleźli sobie zatrud-85
nienie, jeden tylko hrabia Roman, zostawiony własnemu przemysłowi, nie bardzo wiedział, co począć.
Jedynym talentem, jaki posiadał młodzieniec, który zresztą był także nieco muzykalnym, ale tu do wysokiego stopnia ćwiczeń swych nie posunął, było rysowanie karykatur. Znano go z tego, a drażliwe postacie lękały się tego niewinnego ołówka przedrzeźniającego je w dosyć pospolity sposób. W istocie karykatura jest pono najłatwiejszą do stworzenia z niewielką umiejętnością i dowcipem. Charakterystyczne rysy przesadzić potrafi nawet nieuk, pochwycić ich wyraz i uwydatnić umie tylko talent prawdziwy. Karykatura może być arcydziełem, ale znośną być może nawet, gdy jest bazgraniną.
Hrabia Roman słynął ze swych karykatur.
– Powinien pan nam dać próbkÄ™ swego talentu – odezwaÅ‚a siÄ™ Herma – po-staramy siÄ™ o papier i ołówki, rysuj pan nasze karykatury.
Romanowi pochlebiało to uznanie, bo on sam zbytnią nawet wagę przywią-
zywał do swego talentu, ale przychodziły mu te produkcje z ciężkością i improwizować ich nie umiał.
Skłonił się grzecznie.
– Nie przypisujÄ™ sobie tego daru, który mi pani przyznawać raczy – rzekÅ‚
powoli cedzÄ…c – a nie Å›miaÅ‚bym w karykaturze przedstawić to, co w ideale widzÄ™.
– Ja siÄ™ panu ofiarujÄ™, bo ideaÅ‚em nie jestem! – zawoÅ‚aÅ‚a Herma – rób pan mojÄ… karykaturÄ™.
– Ja sÅ‚użę mu fizjognomiÄ… mojÄ… – dodaÅ‚ Nieczujski.
– A przede wszystkim ja – Å›miejÄ…c siÄ™ odezwaÅ‚a z kÄ…cika kapitanowa – ze mnie starej najÅ‚atwiejsza karykatura gotowa.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.