- Obawiam się, że wszystko zależy od Chandry...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Czy mogę porozumieć się z nim prywatną linią?
Wasilij włączył dodatkowy kanał łączności.
- Chandra? Przypuszczam, że Hal nas nie słyszy?
- Zgadza się, doktorze Floyd.
- Musisz działać szybko. Przekonaj go, że powinien kontynuować odliczanie. Powiedz mu, że doceniamy jego... ten... entuzjazm dla badań naukowych i... tak, to powinno być dobre, powiedz, że ufamy, iż zdoła wykonać to zadanie bez naszej pomocy. Będziemy z nim w kontakcie przez cały czas.
- Pięć minut do zapłonu. Nominalny odczyt pracy wszystkich systemów. Doktorze Chandra, czekam na pańską odpowiedź.
„My też — pomyślał Curnow, stojący tuż obok Hindusa. — I jeśli okaże się, że będę musiał uruchomić wyłącznik, uczynię to z ulgą, a nawet z przyjemnością".
- W porządku, Hal. Prowadź dalej odliczanie. Wierzę, że bez naszej pomocy i nadzoru potrafisz zbadać każde zjawisko mające związek z Jowiszem. Oczywiście, przez cały czas będziemy z tobą w kontakcie.
- Cztery minuty do zapłonu. Nominalny odczyt pracy wszystkich systemów. Zwiększanie ciśnienia w zbiorniku paliwa ukończone. Stałe napięcie w zapłonie plazmy. Czy jest pan pewien, że podjęto prawidłową decyzję? Lubię pracować z ludźmi. Związek z nimi jest dla mnie bardzo stymulujący. Pozycja statku prawidłowa do dziesiętnej części miliradiana.
- My też lubimy pracować z tobą, Hal. I będziemy dalej to robić, pomimo dzielącej nas odległości.
238
- Trzy minuty do zapłonu. Nominalny odczyt pracy wszystkich systemów. Osłony antyradiacyjne sprawdzone. Jest jeszcze problem różnicy czasu. Może wyniknąć konieczność bezzwłocznego porozumienia się.
„To jakiś koszmar - pomyślał Curnow. Jego ręka spoczywała na wyłączniku komputera. - Czyżby Hal mógł czuć się osamotniony? Czy może naśladuje jakąś nigdy nie poznaną przez nas część osobowości Chandry?"
Rozbłysły lampki kontrolne. Stało się to tak szybko, że tylko ktoś dobrze obeznany ze sterownią „Discovery" mógł je dostrzec. Lampki kontrolne oznaczały dobrą lub złą wiadomość: rozpoczęła się albo została wstrzymana sekwencja spalania plazmy...
Spojrzał na Chandrę. Jego twarz wyrażała napięcie i zmęczenie. Po raz pierwszy w czasie całego lotu Curnow doznał czegoś w rodzaju współczucia dla Hindusa. Przypomniał sobie zaskakującą wiadomość, którą w zaufaniu przekazał mu Floyd: Chandra chciał pozostać na statku, by dotrzymać towarzystwa Halowi podczas trzyletniej podróży powrotnej na Ziemię. Oferta Chandry nigdy nie została powtórzona. On sam prawdopodobnie zapomniał o niej po ostrzeżeniu, jakie otrzymali. Być może teraz przypomniał j ą sobie, lecz jeśli tak, to było już za późno na cokolwiek. Nie mieli czasu na niezbędne przygotowania, zakładając nawet, że zostaną na orbicie i przełożą odlot poza termin wyznaczony w ostrzeżeniu. Na co oczywiście Tania nie wyrazi zgody po tym, co się stało.
- Hal - wyszeptał Chandra tak cicho, że Curnow ledwo go słyszał - musimy odlecieć. Mam za mało czasu, by podać ci wszystkie przyczyny konieczności odlotu, ale uwierz mi, to prawda, że nie wolno nam tu zostać.
- Dwie minuty do zapłonu. Nominalny odczyt pracy wszystkich systemów. Ostatnia sekwencja rozpoczęta. Przykro mi, że nie możecie zostać. Czy mógłbym usłyszeć kilka powodów w kolejności ich znaczenia?
- To niemożliwe, nie teraz, Hal. Prowadź dalej odliczanie. Wyjaśnię ci wszystko później. Będziemy mieli jeszcze godzinę dla... siebie.
Hal nie odpowiedział. Zapadła nie kończąca się cisza. Komputer spóźniał się z podaniem minuty do CZASU...
Curnow spojrzał na zegar. Mój Boże! Hal się spóźnił! Przerwał odliczanie?
Dłoń Cumowa spoczęła na wyłączniku. Co robić? Floyd mógłby coś powiedzieć... Cholera... Pewnie sam nie wie, co robić...
239
Poczekam do Czasu Zero, albo nie, nie jest jeszcze tak źle... mogę dać mu dodatkową minutę... a potem trzasnę go i przejdziemy na sterowanie ręczne....
Z bardzo daleka dobiegł go słaby wysoki dźwięk, podobny do gwizdu. Coś jakby odgłos tornado daleko za horyzontem. „Discove-ry" zaczął się trząść. Wracało ciążenie.
- Zapłon - powiedział Hal. - Pełny napęd. Czas plus piętnaście sekund.
- Dziękuję, Hal - odpowiedział Chandra.
Rozdział czterdziesty ósmy
Ponad nocną stroną
Dla Heywooda Floyda, siedzącego w sterowni na obcym nagle — wskutek powrotu ciążenia - pokładzie „Leonowa", wszystkie dopiero co minione zdarzenia miały klasyczną formę koszmaru rozgrywającego się w zwolnionym tempie. Przez całe życie tylko raz doświadczył podobnego uczucia, wtedy gdy znajdował się na tylnym siedzeniu samochodu, który wpadł w nie kontrolowany poślizg. Była to ta sama całkowita bezsilność połączona z myślą: to nie dzieje się naprawdę, to mnie nie dotyczy...
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.