Ederius chwycił pęk pędzli i wyciągnął je ze spirytusu...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

Pigment zabarwił alkohol na czerwono. Ruchem szybkim, niemal obłąkańczym, zaczął wycierać włosie pędzli.
Kochał Gamberona jak brata, Izgarda zaś jak syna. Wybór był zadziwiająco łatwy. Gamberon wyruszył bezzwłocznie, samotnie. Ederius odczekał w ciemnościach godzinę, licząc upływające sekundy, potem poszedł zbudzić Izgarda.
“Ruszaj czym prędzej do Sirabayus – powiedział. – Gamberon pojechał tam, żeby zniszczyć Wieniec”.
Ederius zacharczał cicho. Tamta noc była najdłuższą w jego życiu. Skamieniały siedział po ciemku na skraju łoża Izgarda, bolał go pełny pęcherz, oddychał płytko i nierówno, jakby miał za chwilę umrzeć. Czekał.
Zaświtał nowy dzień, słońce wspięło się na szczyt nieba i dopiero wtedy powrócił Izgard. Pod pachą przywiózł Kolczasty Wieniec. Z ostrych cierni nadal zwieszały się strzępy ciała Gamberona. Ederius przypomniał sobie, jak się wówczas dziwił, że w powrotnej drodze z klasztoru Izgard ani razu się nie skaleczył. Przyszły król wszedł w milczeniu do komnaty, położył koronę na skrzyni, podszedł do siedzącego Ederiusa i zdzielił go pięścią w szczękę. Potrząsając głową, wyszedł.
“Nie powiadomiłeś mnie od razu – rzucił na odchodnym, pogrążając się w mroku. – Dałeś mu godzinę przewagi”.
Ederius przyłożył dłoń do policzka na wspomnienie tamtego piekącego bólu. Wtedy Izgard po raz pierwszy podniósł na niego rękę. Stało się to z chwilą, gdy wszedł w posiadanie Wieńca.
Zazgrzytały zawiasy i do skryptorium wkroczył król. Starzec z trudem otrząsnął się ze wspomnień. Nie słyszał jego kroków.
– Ederiusie – odezwał się władca łagodnie, roztrącając na boki wiszące skóry – cieszę się, że zastałem cię przy pracy. Musimy porozmawiać o moich planach względem Thornu.
Skinąwszy głową, Ederius oderwał dłoń od policzka i zaczął słuchać słów Izgarda. Jeśli będzie miał szczęście król nie uderzy go dzisiaj.
– A to – rzekł Emith, wręczając Tessie pasek materiału – jest barwnik roślinny uzyskany z krocienia barwierskiego. Jak sama widzisz, jest różowy, ale krocienie są też źródłem ciemnej purpury.
Przyjrzała się skrawkowi tkaniny. Wydawał się dość sztywny. Nagle zauważyła, że dotykając go, poplamiła opuszki palców jaskrawym różem.
– Ktoś spartaczył robotę, kiedy utrwalał farbę – powiedziała.
Emith łypnął na nią spod oka.
– Masz przed sobą surową farbę. Większość roślinnych barwników trafia na zamorskie rynki w postaci takich nasączonych szmatek. Wystarczy teraz, że zamoczę ją w misce z wyklarowanym białkiem jajek, zostawię wszystko na noc, żeby pigment związał się z białkiem i gotowe. Mam świeżą różową farbę, którą mogę użyć na laserunek lub dodać do innych pigmentów.
– Ach, tak? – Tylko tyle zdołała wykrztusić, przyglądając się szmatce z uznaniem. Tak wielu rzeczy jeszcze nie wiedziała.
Emith wrócił z bazaru obładowany próbkami barwników, które chciał jej pokazać. Tego wieczoru uczył ją, jakie zastosowanie w malowaniu iluminacji mają poszczególne atramenty i barwniki oraz jak są wytwarzane. Cała ta sprawa tak go ożywiła, że postanowił zapalić dwie świece z wosku, które teraz pachniały i nie kopciły jak łój. Jego matka odpoczywała na krześle. Wieczerza została spożyta, garnki pozmywane, ogień płonął wesoło, podsycany starym wyschniętym drewnem, a deszczyk bębnił o okiennice jak owady o szybę.
– A co tu jest? – zapytała, wskazując na mały, zatkany korkiem słoik, który Emith dopiero co wyciągnął z tobołka. Z każdym nowym dniem wzmagał się jej głód wiedzy. Chciała poznać wszystkie szczegóły.
Emith spojrzał na słoik pod światło.
– Purpura ze szkarłatnika. To silniejszy barwnik od tego uzyskiwanego z krocienia, ale i droższy. Można go uzyskać z mięczaków żyjących w ciepłych wodach.
– Z mięczaków? – Tessa odkręciła słoik i pozwoliła, żeby jedna kropla kapnęła na wierzch jej dłoni. Pigment był ciemnopurpurowy.
– O, tak – odrzekł Emith. Wesołe iskierki zamigotały w jego oczach. – Nawet z wydzieliny mątwy można uzyskać barwnik.
Wyciągnęła wolną rękę. Emith jej nie rozczarował. Pogrzebał chwilkę w worku i wydobył kolejny słoik, bliźniaczo podobny do poprzedniego.
– Mątwy wydzielają ciemnobrunatny barwnik zwany sepią. Świetny na laserunki i na wypełnienie tła.
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.