Jesteśmy tutaj, ale cośmy przeszły do tej pory, nawet nie rozmawiajcie przy mnie o dyniach...
Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.
Rysuję obrazek miejsca, gdzie żeśmy spały tej nocy, namalowałam duże X na naszym pokoju tam gdzie jest nasz pokój. Pogoda...- Co robisz, Gytho? Ruszamy.
Niania Ogg podniosła głowę. Marszczyła brwi w kompozycyjnym wysiłku.
- Pomyślałam, że ładnie będzie wysłać coś do naszego Jasona. No wiesz, żeby się nie martwił. Dlatego namalowałam tę okolicę na kartce, a ten tu Maj Herr oddają komuś, kto będzie jechał w naszą stronę. Nigdy nie wiadomo, może dotrze na miejsce.
... ciągle ładna.
Niania Ogg possała koniec ołówka. Nie po raz pierwszy w historii wszechświata ktoś, komu porozumiewanie się przychodzi zwykle bez wysiłku, jak we śnie, z trudem poszukuje natchnienia, gdy ma zapisać kilka linii na odwrocie widokówki..
To właściwie tyle na razie. Znowu napiszę niedługo. MAMA. PS Kot dziwnie się rozgląda. Myślę, ze tęskni za domem.
- Idziesz, Gytho? Magrat próbuje uruchomić moją miotłę.
PPS Babcia przesyła uściski.
Niania Ogg wyprostowała się, zadowolona z dobrze wykonanej pracy[13].
***
Magrat dotarła na koniec placu i zatrzymała się, żeby odetchnąć.
Dookoła zebrało się sporo osób chętnych, by popatrzeć na kobietę z nogami. Zachowywali się bardzo uprzejmie. Nie wiadomo dlaczego, było to jeszcze gorsze.
- Nie chce latać, jeśli nie biegnie się bardzo szybko - wyjaśniła, choć zdawała sobie sprawę, jak głupio to zabrzmiało. Zwłaszcza dla kogoś słuchającego w obcym języku. - To się chyba nazywa „na pych”.
Odetchnęła głęboko, skoncentrowała się i ruszyła znowu.
Tym razem miotła zaskoczyła. Szarpnęła jej w rękach, zaszeleściły witki. Magrat zdążyła przerzucić na luz, zanim pociągnęła ją po ziemi. Jedno trzeba przyznać miotle babci Weatherwax - była jedną z tych bardzo staroświeckich, budowanych w czasach, kiedy miotły miały wytrzymywać długo, a nie rozsypywać się od korników po dziesięciu latach. I chociaż uruchomienie jej wymagało nieco wysiłku, kiedy już ruszała, nie krztusiła się ani nie stawała nagle.
Magrat zastanawiała się kiedyś, czy wytłumaczyć babci Weatherwax symbolikę miotły czarownicy, ale zrezygnowała. Skutek byłby chyba gorszy niż ta awantura na temat znaczenia gaików.
Odlot nie nastąpił szybko. Miejscowi upierali się, żeby obdarować je jedzeniem. Niania Ogg wygłosiła przemowę, której nikt nie rozumiał, ale wszyscy oklaskiwali. Greebo, ciągle dręczony czkawką, ułożył się na swym zwykłym miejscu między witkami miotły niani.
Kiedy wzniosły się nad lasem, cienka smużka dymu nad zamkiem wzniosła się także. A potem buchnęły płomienie.
- Widzę ludzi tańczących przed bramą - poinformowała Ma-grat.
- Najem to zawsze ryzykowny interes - stwierdziła babcia Weatherwax. - Pewnie nie dbał o malowanie, naprawy dachów i tak dalej. Ludzie tego nie lubią. Właściciel mojego domku nawet palcem nie kiwnął przez cały czas, kiedy tam mieszkam - dodała. - To skandal, tak traktować starą kobietę.
- Myślałam, że to ty jesteś właścicielką - zdziwiła się Magrat.
- Ona tylko od sześćdziesięciu lat nie płaciła czynszu - wyjaśniła niania Ogg.
- Czy to moja wina? - spytała babcia. - Nie możesz mi tego zarzucić. Chętnie zapłacę - uśmiechnęła się z wyższością - Wystarczy, że o to poprosi - dodała.
***
Oto Dysk widziany z góry. Formacje chmur krążą w długich, zakrzywionych pasmach. Z warstwy obłoków wynurzyły się trzy ciemne punkty.
- Rozumiem, dlaczego podróże nie są popularne. Moim zdaniem są nudne. Nic tylko las, całymi godzinami.
- Tak, ale latanie pozwala szybko dotrzeć na miejsce, babciu.
- A właściwie jak długo już lecimy?
- Jakieś dziesięć minut, odkąd ostatnio pytałaś, Esme.
- Widzicie? Nuda.
- Mnie tam najbardziej się nie podoba to siedzenie na kiju. Uważam, że powinni zrobić specjalną miotłę do długich lotów. Taką, na której można się wyciągnąć i przespać.
Przemyślały tę propozycję.
- I jeszcze coś zjeść - dodała niania. -Ale prawdziwe jedzenie. Z sosem. Nie tylko kanapki i różne takie.
Eksperymentalne powietrzne gotowanie na małym palniku olejowym zostało szybko zakazane, kiedy zagroziło pożarem miotły niani.
- To byłoby możliwe, gdyby mieć naprawdę wielką miotłę - stwierdziła Magrat. - Mniej więcej rozmiarów drzewa. Tak myślę. Wtedy jedna z nas by kierowała, a druga gotowała.
- Nigdy się to nie uda - uznała niania, - Z powodu krasnoludów, które za taką miotłę każą sobie zapłacić fortunę.
- Owszem. Ale można by... - Magrat zapalała się do projektu - ...można by zabierać w powietrze ludzi, i oni by za to płacili. Na pewno mnóstwo jest takich, którzy mają dosyć zbójców i... i choroby morskiej. I w ogóle.
- Co o tym myślisz, Esme? - spytała niania Ogg. - Ja będę kierowała, a Magrat zajmie się kuchnią.
- A co ja będę robić? - zapytała podejrzliwie babcia Weatherwax.