niersa, Halsa i Steena...

Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego.

U schy³ku stulecia poszukiwania francuskich "ru-
bensistów" stanowi³y próbê zerwania ze skostnieniem klasycyzmu.
W budownictwie, które równie¿ mia³o daæ wyraz majestatowi monar-
chii, Ludwik XIV podziela³ w³aœciwy rz¹dom absolutnym gust do monu-
mentalizmu. A wiêc przede wszystkim Wersal: wielki zespó³ pa³acowy,
322
po³o¿ony w okolicy wolnej, pozwalaj¹cej swobodnie i z rozmachem
planowaæ, oddalony od zgie³kliwej stolicy, ale nie nazbyt od niej odleg³y.
Wybór miejsca krytykowano: przypisywano Wersalowi smutny pejza¿,
brak wody i zdrowego powietrza. Koszty prac architektonicznych i deko-
racyjnych cytowano jako dowód królewskiej rozrzutnoœci ra¿¹cej wœród
ekonomicznego marazmu.
Wersal by³ dzie³em dwu wybitnych architektów, Le Vau i Mansarta;
ogrody stworzy³ ulubieniec króla, Le Nótre; przy dekoracji pracowali
m. in. Le Brun (malarstwo), Coysevox i Girardon (rzeŸba). Galeria lu-
strzana uchodzi³a za szczyt luksusu, park i fontanny podziwiano, wiele
rozwi¹zañ od pocz¹tku jednak poddawano krytyce. Zarzucano Ludwiko-
wi XIV, ¿e buduj¹c Wersal i inne pa³ace (m. in. Grand Trianon, Marly,
Clagny) zaniedba³ Pary¿. To niezupe³nie œcis³e: w stolicy przebudowano
Luwr, miasto zyska³o szereg wspania³ych akcentów architektonicznych:
gmach Instytutu, Inwalidzi, plac Vendóme. Wytyczono nowe bulwary,
wyros³y eleganckie dzielnice, wyburzano fortyfikacje, wzbogacono prze-
strzenie zielone (Tuileries, Champs-Elysees). Du¿a w tym zas³uga energii
Colberta.
Wersal stworzy³ obszern¹ ramê dla towarzyskiego i kulturalnego
¿ycia dworu. By³o ono bardzo widowiskowe: kochano siê w balach
i redutach, ogniach sztucznych, grze wodotrysków, baletach (sam król
zabawia³ siê wystêpowaniem w balecie). Od czasu Mazariniego Pary¿
zagustowa³ we w³oskiej operze; Wersal przej¹³ ten gust. Nadworny muzyk
Ludwika XIV, W³och Jan Chrzciciel Lully, zrêczny kompozytor, tworzy³
opery, muzykê do tañca, intermedia teatralne. Ta pe³na inwencji muzyka
trafia³a do przekonania zarówno dworu, jak i miasta.
I jeszcze jedna tradycyjna mieszczañska rozrywka, która sta³a siê
namiêtnoœci¹ dworu: teatr. Jego sukces jest zwyciêstwem nad zgorszo-
nymi potêpieniami surowych kalwinów, ascetycznych jansenistów, rygo-
rystycznych rzeczników kontrreformacji. Ubolewania to nie zawsze bez-
zasadne: ¿ycie teatralne by³o jednym z elementów rozluŸnienia obyczaju.
"Aktorka d³ugo bêdzie nale¿eæ do arystokracji nierz¹du, dla której wy-
pada ksi¹¿êtom siê zad³u¿aæ" (P. Chaunu). Ale tak¿e treœci, które przy
nosi³ teatr Racine'a i Moliera, nie mog³y siê podobaæ konserwatystom
i konformistom.
Oczywiœcie, teatr czasów Ludwika XIV to nie t:'ko wielcy mistrzo-
wie komedu i tragedii. Mnóstwo sztuk wystawianych na dworze i w mieœcie
to dzie³a niskiego lotu, niewiele maj¹ce wspólnego z tym, co siê zwyk³o
nazywaæ teatrem klasycznym. W opinii wielmo¿ów Racine i Molier ginêli
niekiedy w tej powodzi przeciêtnyeh skrybów. Oddaæ w tym miejscu na-
323
le¿y sprawiedliwoœæ Ludwikowi XIV: protegowa³ Moliera i Racine'a,
chroni³ przed przykroœciami, na które siê nara¿ali sw¹ twórczoœci¹. Litera-
tura z natury rzeczy mniej by³a zale¿na od subwencji i zamówieñ w³adzy
ni¿ architektura czy sztuki plastyczne. Jednak nawet ryzykowne utwory
mistrzów zdo³a³y w czasach Ludwika XIV wygraæ boje z cenzur¹ i zoba-
czyæ je mo¿na by³o na scenie. Wynika³y st¹d zaciête spory i skandale.
Jan Racine, wychowanek Port-Royal, swe najwiêksze dzie³a stworzy³
miêdzy r. 1667 (Andromacha) i 1677 (Fedra). Jego tragedie czêsto by³y
niedoceniane i stawiane ni¿ej od dzie³ Corneille'a (tak nawet m¹dra pani
de Sevigne: "Racine przeminie tak samo jak picie kawy", "nie ma tu tych
tyrad Corneille'a, od których dreszcz przechodzi"). A przecie¿ dzie³o
Racine'a jest ze szlachetniejszego kruœzcu, bardziej jednolite, mo¿e bez
Corneillowskich wzlotów, ale i bez ciê¿kich upadków. Nie wszyscy jednak
znosili okrucieñstwo i pesymizm wiej¹ce z tych tragedii. Œwiat Racine'a
to "d¿ungla drapie¿nych egoizmów" (Lucien Goldmann). Ukazano tu
smutn¹ nieuchronnoœæ tyranu, a z ni¹ - przemocy, szanta¿u, zbrodni.
Racine by³ pe³en wspó³czucia dla ofiar tej natury œwiata, ale i kat jest
u niego czêsto ofiar¹. Ofiar¹ praw natury, pozbawiaj¹cych go wp³ywu na
w³asne postêpowanie. S¹ tu pokrewieñstwa z jansenistyczn¹ wizj¹ œwiata,
w której wiêkszoœci ludzi odmówiona zosta³a £aska. Ale u Racine'a cz³o-
wiek nie tyle podlega nieodgadnionym wyrokom bo¿ej predestynacji,
ile porzucony jest na ³up bezlitosnych praw porz¹dku œwiata.
Dzie³a Moliera zabawia³y dwór, ale by³y te¿ krwistym obrazem ¿ycia.
Znajomoœæ obyczaju i mentalnoœci uderzaj¹ca, krytycyzm przenikliwy,
choæ temperowany ostro¿noœci¹, cienkie szyderstwo i rubasznoœæ ludowa:
to w³aœnie Molier. Mo¿na siê od niego dowiedzieæ wiele o spo³eczeñstwie
epoki Ludwika XIV. O p³askoœci i g³upocie dworaków, o hipokryzji de-
wotów, przesadnej surowoœci jansenistów, o libertynizmie wielmo¿ów,
wierz¹cych tylko w tabliczkê mno¿enia, o pró¿noœci i sk¹pstwie bur¿uazji,
snobizmie "wytworniœ". Trzeba siê tylko pochyliæ uwa¿nie nad Mizan-
tropem, Œwiêtoszkiem, Don Juanem, panem Jourdan i Harpagonem.
To te¿ t³umaczy nieustanne k³opoty Moliera z cenzur¹ i opini¹ ludzi wp³y-
wowych.
W poezji nie pogromca z³ego smaku Miko³aj Boileau, ale Jan de La
Fontaine jest postaci¹ najwybitniejsz¹. Nie od razu doceniono jego Bajki,
które ukazywa³y smutny obraz œwiata, rz¹dzonego tak czêsto przez prze-
moc, z³oœæ, g³upotê, pró¿noœæ, lekkomyœlnoœæ - œwiata nierównoœci
i krzywdy.
Racine, Molier, La Fontaine: najwybitniejsi przedstawiciele tragedu,
komedii i poezji czasów Ludwika XIV, s¹ pochodzenia mieszczañskiego.
324
Ale by³o to mieszczañstwo wybieraj¹ce charakterystyczn¹ dla XVII w:
drogê urzêdniczych awansów. Nawet Molier, syn tapicera, zacz¹³ ju¿
karierê prawnicz¹, przerwan¹ przez pasjê dla teatru. Stara szlachta da³a
równie¿ literaturze wybitnych twórców : klasyka pamiêtnikarstwa Retza ;
epistolografii markizê de Sevigne; literatury aforystycznej ksiêcia de La
Rochefoucauld. Mimo wszystko od tamtych mistrzów talenty to mniej=
sze. Tak samo w powieœci: pani de La Fayette napisa³a œwietn¹ powieœæ
psychologiczn¹, Ksig¿nê de Cleves, podobno nie bez pomocy La Roche-
foucaulda. Ale wy¿ej jednak wypadnie postawiæ powieœci Lesage'a, natu-
ralistyczne, zrywaj¹ce ze œwiatow¹ wytwornoœci¹. Forma ich jeszcze siê
rozsypuje, jeszcze to mozaika epizodów: ale jest w nich zapowiedŸ XVIII=
=wiecznego rozkwitu powieœci mieszczañskiej (roman bourgeois).
Copyright (c) 2009 Pokaż mi serce nie opętane zwodniczymi marzeniami, a pokażę ci człowieka szczęśliwego. | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.